Eseje irlandzkiego noblisty Williama Butlera Yeatsa, opublikowane niedawno na polskim rynku wydawniczym w przekładzie i wyborze Leszka Engelkinga, to niewątpliwie wydarzenie, które warte jest odnotowania, ale równocześnie publikacja obciążona pewnym ryzykiem niezrozumienia. Trzon wydawnictwa stanowi siedemnaście esejów, wybranych z lat 1895–1903 i 1916 roku. Engelking skupił się na zaprezentowaniu wizji poetyckiej i dramaturgicznej Yeatsa, dobierając eseje w taki sposób, aby ułożyły się w punkty prezentujące rozwój światopoglądu poety. Możemy prześledzić jak Yeats, z zaangażowaniem i zacięciem wytrawnego intelektualisty, wystawia czytelnikowi przed oczy rozprawy mówiące o: „poezji popularnej”, okultyzmie, teatrze, sztuce japońskiej oraz wyobraźni – poświęcając temu zagadnieniu specjalne studium.
„Poezja popularna”
Tom esejów rozpoczyna rozprawa zatytułowana Czym jest „poezja popularna” (1901). Otwiera ona szeroką perspektywę, w której Yeats przedstawia swoje dotychczasowe doświadczenia i poglądy zgromadzone na drodze poszukiwań istoty „poezji popularnej”, której natura zakorzeniona jest głęboko w tradycji celtyckiej. Próbując odpowiedzieć na pytanie, czym jest owa poezja, Yeats pisze esej z pozycji doświadczonego już twórcy, mającego za sobą epizod udziału we współtworzeniu londyńskiego The Rhymers Club (wydającego słynne, skandalizujące czasopismo „The Yellow Book”); opowiadając także o swoim zaangażowaniu w działalność Towarzystwa Młodej Irlandii, którego aktywność intelektualna ukierunkowała jego myśl w stronę poszukiwań charakteru „poezji popularnej”. Yeats w omawianym szkicu notuje: „Chciałem pisać »poezję popularną«, ludową, tak jak owi irlandzcy poeci [William Allingham, Samuel Ferguson], ponieważ wierzyłem, że cała literatura ma ludowy charakter, a nawet łudziłem się, że melodramaty teatru Adelphi, których nigdy nie widziałem, mogą być dobrą sztuką, i nienawidziłem tego, co nazywałem koteriami. Sądziłem, że należy pisać, nie troszcząc się o kształt tego, co się pisze, bo taka troska to właśnie rzecz koterii, ale za to z gwałtowną energią, która wszystko uporządkuje, jeśli to wszystko pochodzi ze szczerego serca” [Eseje: s. 7]. Dążność Yeatsa do określenia czym jest „poezja popularna” sprawiła, że stał się on z czasem jednym z najważniejszych i najwybitniejszych przedstawicieli Odrodzenia Irlandii w literaturze (tzw. celtyckiego odrodzenia) – intelektualnego ruchu neoromantycznego, który poszukiwał własnej tożsamości kulturowej, ruchu buntującego się wobec angielskiej okupacji.
Okultyzm
Yeats pisze w swoich esejach między innymi o skłaniającym go do refleksji filozoficznej okultyzmie. W szkicu Magia (1901), w którym niewątpliwie można odnaleźć wpływ Heleny Bławatskiej – zapoznanej przez Yeatsa w stolicy Wielkiej Brytanii – rosyjskiej pisarki, współzałożycielki Towarzystwa Teozoficznego, okultystki i medium spirytystycznego; oraz Samuela Liddell MacGregora Mathersa – wpływowego angielskiego okultysty, założyciela Hermetycznego Zakonu Złotego Brzasku. Yeats będąc pod ich wpływem przystępuje do Tajnego Stowarzyszenia Złotej Jutrzenki oraz poznaje system symboli kabalistycznych. W Magii, oryginalnie jak na owe czasy przystało, poeta prezentuje wizję rozszerzenia rzeczywistości, pamięci i rozumu przez dominującą nad wszystkim wyobraźnię, która w konsekwencji kształtuje umysł „nadnaturalnego artysty”. Ten esej szczególnie przypadnie do gustu miłośnikom literatury z ducha twórczości Edgara Allana Poe, Yeats prowadzi bowiem w Magii narrację przytaczając udział w seansie spirytystycznym, w której medium stwarza „[…] niezawodne sposoby zintensyfikowania wyobraźni do takiego stopnia, który pozwala wpływać na wyobraźnię kogo innego […]” [Eseje: s. 49]. Można też odnaleźć ciekawą paralelę, która uwidacznia to, że okultystyczne poglądy głoszone przez Yeatsa zawędrowały do twórczości Thomasa Manna i jego Czarodziejskiej góry – stwarzając obraz powieści, jako wizję medium spirytystycznego; oraz utworu Aldousa Huxleya Nowy, wspaniały świat – która uwydatnia supremację wyobraźni autora nad człowiekiem.
Teatr i jego istota
Wątek umysłu „nadnaturalnego artysty” łączy się z wizją teatru artystycznego, o którym poeta pisze w fascynującym, ledwo kilkustronicowym eseju zatytułowanym Teatr (1899–1900). Pokazuje w nim jak należy obudzić w twórcach teatru – czerpiąc skrycie z idei głoszonych przez Edwarda Gordona Craiga – chęć do odnowienia sztuki teatralnej, dzięki której ukształtuje się nowe pokolenie aktorów i scenografów. To odnowienie według Yeatsa musi przyjść od strony samych artystów, którzy zechcą odseparować się od „teatru przynoszącego zysk”; zauważa również przy tym, że: „W Irlandii słyszałem, jak rudowłosy mówca [J. F. Taylor] powtarza jakieś kiepskie wiersze polityczne głosem, który przenika człowieka niby płomień i czyni z nich najwspanialszą poezję świata, nie ma on jednak praktycznej znajomości sceny i prawdopodobnie wręcz nią gardzi” [Eseje: s. 157]. Jakże aktualnie to spostrzeżenie Yeatsa brzmi w uszach dzisiejszego odbiorcy teatru. Chciałoby się, aby ktoś, kto gardzi współczesną sceną, między innymi jej politycznym uwikłaniem, wkroczył na nią i z całej mocy ogłosił, że – uwaga: Wolny artysta jest wśród nas! Czy takim miejscem mógł być współzałożony przez Yeatsa w 1899 roku Irlandzki Teatr Narodowy (Abby Theatre)?
Sztuka Japonii
Na to pytanie odpowiada poniekąd znakomity, zamykający Eseje, szkic pod tytułem Kilka szlachetnych sztuk japońskich (1916). Kiedy zainteresowanie sztuką japońską przywędrowało na Zachód najczęściej związane było z poszukiwaniami nowych form wyrazu, które przyniosłyby ze sobą przełom w twórczości – czy to w sztukach plastycznych, literaturze czy teatrze. Do takiego przełomu doszło również w przypadku twórczości Yeatsa za sprawą Ezry Pounda – amerykańskiego poety modernistycznego. Pound, będąc sekretarzem Yeatsa (poznali się w Londynie w 1913 roku), zaszczepił w nim fascynację do kultury i sztuki Japonii, a szczególnie do teatru No. Tym fascynacjom daje właśnie swój wyraz w eseju, kończąc go słowami pełnymi melancholijnej nadziei: „Przez kilka tygodni pracowałem nad swoją sztuką w Londynie, bo tylko tam mogę znaleźć pomoc, jakiej potrzebuję, mistrzostwo plastyczne p. Dulaca i geniusz ruchu p. Ito. […] Być może któregoś dnia sztuka w formie przystosowanej przeze mnie dla europejskich potrzeb, napisana czy to w języku gaelickim, czy angielskim, raz jeszcze wzbudzi pod zboczem Slieve-na-mon lub Croagh Patrick prastare wspomnienia; ta forma bowiem nie potrzebuje kosztownej scenografii ani budynku teatralnego. Wiem jednak, że tylko bawię się fantazjami; bo jeśli moje dzieła zdolne będą do żeglugi, to trafią na morze i trudno powiedzieć, dokąd zaniesie je wiatr. Czyż bajki Oscara Wilde’a, które napisał on dla panów Rickettsa i Shannona oraz dla kilku pań, nie są niezwykle popularne w Arabii?” [Eseje, s. 214, 215].
***
Szerokie spektrum wyboru rozpraw Yeatsa, jakie daje czytelnikom Leszek Engelking, łączyć się może z pewnym ryzykiem niezrozumienia. Największym minusem Esejów jest brak jakiegokolwiek wprowadzenia historycznoliterackiego. Nie pokuszono się o to, by przedstawić choć najskromniejszy zarys ukazujący fundamenty z jakich wyrastały idee Yeatsa. Dlatego też eseje czyta się z trudem, przy ich lekturze odczuwając często brak stabilnego gruntu pod nogami i zagubienie. Być może wydawca adresuje je do znawców twórczości noblisty, a mniej zorientowanych czytelników odsyła (sugerując to w opisie okładkowym) do monografii Williama Butlera Yeatsa autorstwa Wandy Krajewskiej (Wiedza Powszechna, 1976). Istnienie tej książki nie usprawiedliwia jednak braku wprowadzenia. W przeciwnym wypadku czyni to z publikacji esejów bardziej wybór tekstów źródłowych niż rzetelnie opracowane wydawnictwo. Pomimo tego Eseje warto mieć na swojej półce i sięgać do nich często, zwłaszcza gdy zechcemy mieć do czynienia z tekstem pasjonującym i analizującym przestrzenie funkcjonowania twórczej wyobraźni.