Krótkie historie to projekt poświęcony dziewczęcym smutkom – rzeczom, o których myślimy, gdy zostajemy same ze sobą, pozbywamy się barier ochronnych, nie musimy udawać.
Marta i Maciej Knaś stworzyli portrety młodych artystek, dla których ważną kategorią twórczą jest dziewczęca wrażliwość. Poprzez tekst i fotografie rodzeństwu udało się wykreować intymną przestrzeń, dzięki której możemy przekonać się jak wielki potencjał ma w sobie świadomość i akceptacja własnego ciała pozostające w opozycji do sztucznie wykreowanej presji społecznej. Krótkie historie udowadniają nam, że podatność na zranienie może być siłą, a smutek jest drogą do niejednego twórczego otwarcia, pozwala dojrzewać i wielokrotnie zmieniać perspektywę.
Aleksandra Byrska: Krótkie historie to zin, który pozwala mi mieć nadzieję na ciąg dalszy projektu. Co będzie dalej? Więcej twórczych dziewczyn czy może następnym razem poszukacie chłopięcych smutków?
Marta: Mogę zdradzić, że planujemy drugą część. Mamy nadzieję, że pokaże się jeszcze na jesieni. Więcej informacji będzie można znaleźć już niedługo na naszych social media.
Jako podtytuł wybraliście Dziewczęce smutki. Dlaczego tak ważne jest by rozmawiać o smutkach?
Marta: Myślę, że to ten rodzaj uczucia, które kojarzy się negatywnie. Chcieliśmy poruszyć temat ludzkich słabości oraz pokazać jakie mogą mieć znaczenie w naszym życiu. Okazuje się, że smutek można przekuć w coś pozytywnego.
Maciek: Wiele osób z mojego otoczenia, jak i ja, przechodzimy przez okresy melancholii i obniżonego nastroju. To temat często pomijany. Powinniśmy o tym rozmawiać i udowadniać sobie, że nie jest to nic strasznego, możemy sobie z tymi emocjami poradzić. Myśl, że możemy sobie wzajemnie pomóc, wspiera mnie na duchu.
Zdecydowanie udało Wam się uchwycić tą atmosferę wzajemnego wsparcia, co jest wielką zaletą Krótkich historii. Podczas lektury czułam się z jednej strony zrozumiana, co daje poczucie bezpieczeństwa, ale też równocześnie motywowana do wyjścia poza własną strefę komfortu.
Marta: Bardzo cieszę się, że tak to odbierasz. Rozpoczynając ten projekt nie wiedziałam jakich reakcji możemy się spodziewać. Wiem, że feminizm to temat obecnie bardzo szeroko komentowany, chcieliśmy wyjść nieco poza ten schemat. Pokazać świat, w którym siłę czerpie się ze zwykłych ludzkich historii, wspólnych doświadczeń, gdzie zaczynamy lepiej rozumieć siebie nawzajem, a trudności czy niepewności motywują nasze działanie.
Jak wybieraliście, znajdowaliście dziewczyny, które zaprosiliście do udziału w projekcie?
Marta: Proces szukania osób do projektów był bardzo intuicyjny. Szukałam dziewczyn, które wydawały mi się wrażliwe oraz w ciekawy sposób prezentowały swoją sztukę na Instagramie. Większość z nich zgodziła się wziąć udział w projekcie.
Czyli Instagram sprawdził się jako pośrednik w dzieleniu się emocjami? Zawsze odnoszę wrażenie, że stwarza większe wrażenie intymności; czujemy się bliżej danej osoby niż na przykład w przypadku kont na Facebooku.
Marta: Instagram jest bardzo wizualnym medium – chcieliśmy wykorzystać ten potencjał i z pomocą zdjęć Maćka opowiedzieć historie dziewczyn nie tylko za pośrednictwem cytatów czy wypowiedzi, ale i portretów. Spójność estetyczna, którą można budować na Instagramie, zawsze do mnie przemawiała. Na naszych social media staraliśmy się zbudować pewien charakterystyczny klimat.
Czy zaskoczyło Was jak spójne są głosy wszystkich rozmówczyń, gdy pojawia się temat cierpienia związanego z dojrzewaniem, problemów z akceptacją cielesności i lęku o przyszłość?
Marta: Zdecydowanie. Wiem, że to obecnie bardzo popularne problemy, niektórzy uważają je za cechę charakterystyczną dla pokolenia Milleniallsów. Zaskoczył mnie jednak fakt, że są to zmartwienia tak uniwersalne.
Maciek: Miałem świadomość tego, że jest to problem wielu osób, ale nie w takim stopniu. Myślałem, że przez zróżnicowany wiek bohaterek te nieco starsze będą zupełnie inaczej patrzeć na świat dzięki większej ilości doświadczeń. Okazało się, że na pozór trywialne problemy dotyczą nas wszystkich.
I choć może trywialne, okazują się dla wszystkich bardzo dotkliwe. Wasz projekt pokazuje, że w życiu dziewczyn jest wiele lęku. Powodów jest wiele.
Marta: Nie do końca zgadzam się z tym stwierdzeniem. Wydaje mi się, że ich działalność udowadnia jak bardzo są odważne. Nieustannie się przełamują, bolesne doświadczenia wykorzystują w mądry sposób. Bardzo mi to imponuje. Jeśli chodzi o brak poczucia bezpieczeństwa w sytuacjach, takich jak nocne powroty do domu, myślę, że nie jest to tylko polski problem.
Maciek: Zgadzam się z Martą. Dziewczyny mimo wszystko są silne. Udowadniają to w swojej twórczości, ale i poprzez wyrażanie własnego światopoglądu i opinii. Czarny protest jest idealnym przykładem niezłomności dziewczyn na szerszą skalę. Jednoczymy się i wyrażamy swój sprzeciw. Mamy świadomość, że musimy być razem i każda osobna jednostka ma znaczenie.
To, że lęk jest obecny nie znaczy, że dominuje. Dziewczyny opowiadają również o tym, ile trzeba wysiłku i odwagi, by dać sobie prawo do twórczości i jej publicznego udostępniania.
Marta: Myślę, że wynika to ze strachu przed zewnętrzną opinią, krytyką oraz niskiego poczucia własnej wartości. Dziewczyny swoją postawą pokazują, że te obawy można jednak odsunąć, nałożyć na nie myślową blokadę i najzwyczajniej zacząć działać.
Maciek: Dokładnie. Boimy się zewnętrznych głosów. Widzę to nawet po sobie – bardzo dużo czasu potrzebowałem, aby wyjść na zewnątrz ze swoimi fotograficznymi pracami. Czasami były krytykowane, czasami chwalone. Najważniejsze, że były zgodne ze mną.
Czytając Krótkie historie trudno nie zastanawiać się czy dziewczyny mają więcej granic do przekroczenia…
Marta: Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Jako dziewczyna mogę stwierdzić, że tych ograniczeń jest całkiem sporo. Myślę jednak, że mężczyźni także borykają się z pewnymi słabościami, lękami. Wydaje mi się, że sposób w jaki radzimy sobie z tym, co trudne, nie zależy od płci. To znacznie bardziej złożona kwestia.
Wasz zin ma właściwie jeszcze jednego bohatera – jest też opowieścią o dziewczęcym ciele i jego oswajaniu. To trudny proces, zwłaszcza w okresie dojrzewania, gdy dla nastolatki ciało staje się wrogiem. Wasze rozmówczynie często wspominają ten etap życia.
Marta: W okresie dojrzewania ciało staje się obiektem naszej obserwacji. Zachodzą w nim ważne zmiany, nie sposób jest się od tego odciąć. Poszukujemy własnej tożsamości, jednocześnie zmieniamy się fizycznie. Chcemy zrozumieć kim jesteśmy, a ciało pozostaje poza naszą kontrolą. Problemy, jak anoreksja czy bulimia, to efekt próby odzyskania tej kontroli.
Maciek: Główny problem leży w narzuconych nam kanonach. Dotyczy to zarówno kobiet i mężczyzn. Staramy się dążyć do perfekcji. ale musimy zaakceptować siebie takimi jakimi jesteśmy i dążyć do rozwoju piękna od wewnątrz.
Czy Wy też macie wrażenie, że to w jaki sposób nastolatka przetrwa okres dojrzewania, w jaki sposób go zakończy, w dużym stopniu kształtuje jej kobiecość? Artystki z którymi rozmawialiście często wskazywały na ten moment jako na źródło przełomu, zmiany perspektywy, która zaowocowała decyzjami artystycznymi.
Marta: Myślę, że nie ma na to pytanie uniwersalnej odpowiedzi. Niektóre z uczestniczek wciąż na ten moment przełomu czekają. Perspektywa na kobiecość zmienia się wraz z wiekiem, zebranymi doświadczeniami czy ludźmi, którzy nas otaczają. Dla mnie, okres dorastania to pewien bardzo ważny etap, ale myślę, że to, co następuje później jest niemniej istotne.
Maciek: Okres dojrzewania jest punktem przełomowym. To pierwszy moment, kiedy mamy możliwość zdefiniować to, kim jesteśmy i jak myślimy. Dojrzewamy i zmieniają się nasze priorytety. Ma na to wpływ wychowanie, otoczenie oraz doświadczenia. To również ludzie wokół uświadamiają nam pewne rzeczy, dlatego tak ważne jest, aby dobierać ich właściwie.
Voguing, tatuaż, fotografia, hafty na bieliźnie – to wszystko opiera się na intymnej, pogłębionej pracy z ciałem. Myślicie, że takie praktyki artystyczne pomagają ciało zredefiniować, zobaczyć na nowo?
Marta: Tak myślę. Dziewczyny mówiły nam o tym, że ich działalność to forma autoterapii. Proces godzenia się z ciałem, tym kim są oraz kim chcą się stać. Myślę, że ich działania artystyczne to zarówno próba odnalezienia samych siebie, jak i uzyskania poczucia spełnienia.
Z Waszych zdjęć bije spokój i pewność. Akceptacja. Ciepło. Jak udało Wam się stworzyć takie sesje zdjęciowe z bohaterkami, które tak wiele mówią o trudnościach w pogodzeniu się z własnym ciałem?
Maciek: Myślę, że kluczem była jedynie spontaniczność. Zależało mi na tym, aby bohaterki były naturalne i prawdziwe. Nie chodziło o pozowanie tylko bycie sobą. Starałem się wzmocnić ten efekt poprzez delikatność i przestrzenność zdjęć. Innym ważnym elementem było zaufanie. Często zaczynaliśmy od rozmów, aby dziewczyny mogły się z nami oswoić i zobaczyć, że jesteśmy jednymi z nich.
Udało Wam się uchwycić wrażliwość, która bywa siłą lub słabością. Myślicie, że mamy szansę na rewolucję wrażliwych dziewczyn?
Marta: Wolę myśleć o rosnącej sile wrażliwych jednostek w kategoriach ewolucji. Myślę, że jest ich bardzo wiele, kształtują nas i naszą rzeczywistość. Chodzi o to, aby uwierzyły, że ich wrażliwość to duże źródło inspiracji, z którego mogą korzystać bez poczucia winy.
Maciek: Myślę, że mamy szansę na rewolucję wrażliwych kobiet, jak i mężczyzn. Po to jest ten projekt. Przestańmy się ukrywać i mówmy o swoich uczuciach oraz wrażliwości otwarcie. Alienujemy się i pozostajemy nieświadomi, że otaczają nas osoby o podobnych problemach. Brakuje nam odwagi, aby być sobą.