Sonia Milewska: Po co miastu Kraków kolejny festiwal filmowy?
Maja Chiara Faber: Lava Festiwal nie jest tylko festiwalem filmowym. To wydarzenie, które wychodzi od filmu, żeby eksplorować inne dziedziny sztuki. Myślę o filmie jak o medium, które nie istnieje samoistnie – film to synestezja otaczających go sztuk, i nie mówię tutaj o wartościowaniu. Medium filmowe wyewoluowało czerpiąc z tradycji teatru, literatury, malarstwa, muzyki czy kostiumografii. Film jest najmłodszym z tych medium – w moim odczuciu, połączeniem tego, czego doświadczyliśmy wcześniej w historii sztuki.
Chcę jednak podkreślić, że film to główna oś Festiwalu Lava, a wśród wydarzeń towarzyszących znajdziemy performans, koncerty, instalację teatralną. Nie jest to kolejny duży krakowski festiwal filmowy, ale przegląd współczesnej sztuki eksperymentalnej. Patrząc na większe festiwale filmowe widzimy, że prym wiodą na nich filmy wysokobudżetowe, produkcje z profesjonalna ekipą. Kino eksperymentalne często jest produkcją jednej osoby. Takich produkcji zwykle nie ma gdzie pokazywać – jeśli pojawiają się na większych festiwalach to w pobocznych przeglądach i konkursach, jako egzotyczna ciekawostka. Inny przykład to filmy eksperymentalne prezentowane w przestrzeni publicznej, podczas wystaw w galeriach, muzeach – tam również nie mogą być w pełni odebrane – widz wchodzi do kubika 2×2 m w 3. minucie filmu, inni oglądający go rozpraszają, trudno skupić się na oglądaniu. Film jest wypowiedzią artysty od początku do końca, dlatego wymyśliłam taką formułę festiwalu, który prezentuje filmy eksperymentalne w całości na dużym ekranie – tak jak jesteśmy przyzwyczajeni oglądać produkcje w kinie.
Sama tworzysz filmy eksperymentalne, rozumiem, że na własnej skórze odczułaś brak odpowiedniego miejsca na ich prezentację.
Moje doświadczenie miało wpływ na to jak festiwal Lava wygląda. Zrobiłaś film, i co dalej? Chcesz go gdzieś pokazać, wysłać na konkurs, a więc zaczynasz szukać festiwali, przeglądów. Ja nigdy nie znalazłam miejsca, w którym mój film trafiłby w adekwatną kategorię – albo pojawiałby się jako papuga na większym festiwalu, albo jako coś, co miga w tle na wystawie w galerii. Stąd wypłynął mój osobisty bunt – koniec, kocham kino i nie mogę się zgodzić z tym, że nie ma dla takich produkcji godnego miejsca.
Festiwal Lava tytularnie nawiązuje do awangardy. Czym zainspirował Cię ten kierunek podczas tworzenia programu?
Przede wszystkim kontrą do tego, co dzieje się w mainstreamowej, komercyjnej sztuce. Może nawet instytucjonalnej. W programie Lava Festiwalu wiele pozycji to wystąpienia, wydarzenia, które nie odbyłyby się w przestrzeni instytucjonalnej. Historia sztuki pokazuje, że podobnie działo się w świecie awangardy. Artyści schodzili ze swoimi eksperymentami do podziemia, gdzie występowali bez skrępowania, bez cenzury. Ufam zaproszonym przez siebie twórcom, nie ingeruję w to, jak performans, kompozycja lub inna wypowiedź artystyczna ma wyglądać. Oczywiście umawiamy się na koncept, jaki pokazany zostanie na Lavie, ale nie wcielam się w rolę szalonego kuratora i nie nadzoruję każdego ruchu artysty. W przypadku Mai Deren – bohaterki pierwszej edycji – jej filmów nie chciały wyświetlać żadne kina, artystka sama jeździła ze swoimi kliszami i wyświetlała je na uniwersytetach, a przede wszystkim w swoim mieszkaniu. To nie tak, że my odchodzimy od instytucji, mainstreamu, odwracamy się tyłem i za wszelką cenę chcemy działać w kontrze – bardzo często to ten główny nurt odwraca się od nas.
Wspomniałaś Maję Deren. Pierwsza edycja Lava Festiwalu była poświęcona kobietom, z Deren na czele. Teraz oddasz głos mężczyznom?
Bohaterem drugiej edycji będzie Kenneth Anger – to dla mnie naturalny wybór jeśli popatrzymy na historię awangardy filmowej. Anger będąc młodym człowiekiem założył ze swoim przyjacielem firmę dystrybucyjną, a pierwsze dystrybuowane przez nich filmy to eksperymenty Mai Deren – dzięki niemu trafiły po raz pierwszy do ogólnego obiegu. A dzięki twórczości Deren, Anger odkrył, że chce być filmowcem. Dla mnie to jest naturalna kolej rzeczy i tak jak tytułowa „lava” płynie, zmienia kształty, ta materia wciąż wychodzi jednak z jednej macierzy. Podczas drugiej edycji festiwalu możemy zobaczyć co dalej działo się w historii filmu eksperymentalnego – wyszliśmy od Deren i przechodzimy do Angera, któremu w 1996 roku przyznano ostatnią nagrodę im. Mai Deren za wybitne osiągnięcia w niezależnej kinematografii. Wiele ich łączy – wychowali się na amerykańskim podwórku, poszukiwali swojej tożsamości: Deren jako emigrantka, Anger jako homoseksualista z nieszablonowymi zainteresowaniami takimi jak okultyzm, spirytualizm, ezoteryka – emigrant na własnej ziemi.
Te dwie postaci łączy wiele wątków, ale opowiedz o różnicach. Czym zaskoczy nas program festiwalu?
Kino Deren wypływa z innych tradycji. Była osobą, która w bardzo młodym wieku ukończyła trzy kierunki studiów, jej ojciec był psychiatrą, więc miała dużą wiedzę na temat chociażby psychoanalizy. Jej kino zdaje się bardziej analityczne, osadzone w psychoanalizie i niezwykle poetyckie. Natomiast Anger jest totalnym hipisem, buntownikiem, który uciekł z domu i zerwał więzi z rodziną. Poszedł w świat amerykańskiego rock and rolla, przyjaźnił się z Mickiem Jaggerem. Tworzy kino dzikie, w którym mierzy się z tematem seksualności – to już nie patrzenie do wewnątrz, jak w przypadku Deren, ale na zewnątrz, na ciało. Anger komentuje hipermaskulinizm, osoby występujące w jego filmach to przedstawiciele stereotypowego macho – motocykliści w skórach, świetnie zbudowani marynarze. Artysta analizuje w swojej twórczości wpływ czynników zewnętrznych na to kim jesteśmy – jak na nas wpływają subkultury, otoczenie, mitologie czy religie.
Anger jest postacią związaną z kinem queerowym. W drugiej edycji Lava Festiwalu oddajesz głos także tej społeczności.
Anger stanowi główną oś tej edycji, więc będzie mocno queerowo. W poprzednim roku było mocno feministycznie – 90% programu stanowiły kobiety. W tym roku stawiamy na queer – z jednej strony z powodu Angera, z drugiej, nie ma co ukrywać – ze względu na naszą obecną sytuację polityczną. Decyduję się na odważne rozwiązania w tegorocznym programie – śmieszne, że mówię, że występ Belli Ćwir jest odważny, ale po ostatnich doświadczeniach tej artystki w Poznaniu, widzimy, że jej twórczość stanowi problem dla obecnego układu sił. Nasz festiwal ma nieść za sobą gest informujący o tym, że jesteśmy – ludzie queer istnieją i będą tworzyć. Artystka Vala, która będzie gospodynią pierwszego dnia festiwalu w Kraków Art House, podczas wystawy w Izraelu została ocenzurowana przez Polską Ambasadę. Nie zgadzamy się z takimi działaniami i chcemy nieść zmianę w świadomości społecznej – na festiwal zapraszam wszystkich, szczególnie tych, którzy nie są przekonani do osób o odmiennej tożsamości, orientacji, ponieważ programujemy wszystkie wydarzenia tak, żeby być heterofriendly i pokazać w nienachalny sposób środowisko queerowe.
Wracając do twojego pytania – postać Angera istotnie wpłynęła na tegoroczny program, pojawią się m.in. wątki ezoteryczne poruszane podczas paneli dyskusyjnych. Nie chciałabym uciec w totalny eskapizm, że mamy 3 dni święta i zabawy, że jest wesoło, otaczamy się sztuką i nie myślimy o tym, co się dzieje poza murami muzeum (Muzeum PRLu w Nowej Hucie jest jedną z placówek festiwalowych – przyp. red.). Chciałabym, żeby ludzie nabrali też powagi i uświadomili sobie, że są tacy, którym odmawia się możliwości artystycznego wyrazu.
Masz bardzo dobrą intuicję jeśli chodzi o wschodzących twórców. Rok temu zaprosiłaś artystów, o których było późnej głośno, np. Siksa, Armada. O jakich nazwiskach usłyszymy w tym roku?
W tym roku wśród kompozytorów znajdą się osoby znane publiczności, ale też świeże nazwiska: np. Lutto Lento, Władysław Komendarek, a także Portento, Palmer Eldritch. Pojawią się także artyści spoza naszej rodzimej sceny: Tara Transitory & Baly Nguyen – tajskie kompozytorki muzyki noise. Wśród wydarzeń towarzyszących, swój spektakl wyreżyseruje Grzegorz Jaremko, i jak już wcześniej wspominałam, festiwal zamknie koncert Belli Ćwir. Warto dodać, że w festiwalową sobotę, po raz pierwszy w Polsce, wystąpi queerowy raper Violence z Los Angeles.
I to wszystko będzie się działo w Nowej Hucie, po raz kolejny w niestandardowym miejscu.
W piątek zapraszamy do Kraków Art House na Dębnikach, gdzie kolektyw Lamella: The House of Queer Arts z Valą Tomaszem Foltynem, Śominiką Dniegocką i zaproszonymi przez nich gośćmi zorganizują noc pełną performansu, a Lava zapewni muzykę. Festiwal w sobotę i niedzielę odbędzie się w schronie pod Muzeum PRLu. W latach 80.znajdował się tam bar disco, gdzie zbierał się szemrany światek nowohucki. Myślę, że wciąż można wyczuć tam ten maskulinistyczny klimat. W tym roku dosłownie schodzimy do podziemia – do schronu przeciwlotniczego – to miejsce idealnie obrazuje ideę sztuki undergoundowej, ale jest też metaforą bezpieczeństwa, miejsca, gdzie każdy może czuć się swobodnie.
Maja Chiara Faber z Festiwalem Lava w Krakowie jest laureatką Nagrody „O” 2018 w kategorii Film.