p r z e z o p i s
Przy pomocy opisu próbujemy przekazać wierny i obiektywny obraz dzieła sztuki.
Dzieła sztuki prawie zawsze są wieloelementowe. W sztuce dawnej kompozycja narzucała hierarchię elementów, podkreślając rzeczy najważniejsze i sugerując od czego należy zacząć “widzenie i wiedzenie” dzieła. W obecnej sztuce, zwłaszcza w pracach, gdzie elementy nie są ze sobą powiązane fizycznie, ta hierarchia nie jest jasna i najczęściej zależy od decyzji patrzącego.
W kontakcie bezpośrednim, w sytuacji bycia wewnątrz dzieła nie jest konieczne ustalanie skali ważności, ponieważ ona najczęściej ustala się intuicyjnie, poprzez serie odejść i powrotów “od i do” rzeczy znajdujących się wokół. Ta możliwość znika, kiedy podchodzimy do dzieła ze słowem czy kamerą. W tych sytuacjach nieuchronnie musi być wskazana rzecz pierwsza. Można wprawdzie zacząć opis czy rejestrację od wyboru przypadkowego, unikając jakiejkolwiek klasyfikacji elementów, ale taka neutralność może wprowadzić przypadkowe i błędne znaczenia, ponieważ automatycznie rzeczy późniejsze będą odnoszone do tego, co było pokazane jako pierwsze.
Tak więc każde “rejestracyjne” podejście do dzieła wymaga hierarchizacji. Każdy opis musi zacząć od wyboru rzeczy najważniejszej, wyróżnionej. W tym momencie staje się interpretacją. Ale ponieważ nie ma tu żadnej intencji interpretacji, więc nadal szansa na obiektywność i dystans jest duża. Oczywiście nie należy być naiwnym i wierzyć w to, że jest możliwa. Wbrew chłodnym założeniom i wysiłkom obiektywności, taki opis przepuszcza mnóstwo sugestii symbolicznych i wprowadza sporo dotknięć interpretacyjnych.
Pojawiają się również miejsca, zawierające sugestie znaczeniowe. Opis jest na przemian wypuszczany i hamowany. Narzucona postawa neutralności nie wytrzymuje konfrontacji z emocjonalnym podejściem do dzieła sztuki. Najciekawsze są momenty przegrane. Próby obiektywnego opisu dzieła są dobrym eksperymentem na naszym odbiorczym procesorze.
p r z e z j a k i e ś z a ł o ż e n i e
Dziełu przypisuje się jakieś ogólne założenie: polityczne, etyczne, pornograficzne, antyreligijne, feministyczne, albo jakieś inne. Następnie sprawdza się obecność tego założenia i sposób jego realizacji.
Ta metoda – z góry imputująca dziełu postawę pozaartystyczną – wymaga od patrzącego dobrego samopoczucia i sporego zaufania do przeczuć znaczeniowych, wymaga słuchu na znaczenia.
Rzadko jest to metoda odpowiedzialna, ale zdarzają się wyjątki. Umiejętność właściwego przykładania założeń może dawać ciekawy ogląd sztuki. Ale należy dobitnie podkreślić, że udaje się to niezwykle rzadko. Najczęściej metoda ta wymusza na dziele znaczenia, które piszący chciałby w nim widzieć, ale których tam nie ma.
Nieprawdziwe przesłanki prowadzą do nieprawdziwych interpretacji. Wbrew temu, jest to jedna z częściej używanych metod prezentowania sztuki. Gwarantuje stuprocentowe zainteresowanie “słuchacza”. Po pierwsze dlatego, że nie zajmuje się sztuką, tylko problemami łatwiej przyswajalnymi, a po drugie dlatego, że goni za sensacyjnością. Takie podejście do sztuki najczęściej prowadzi do utraty kontaktu ze sztuką.
p r z e z i s t o t ę d z i e ł a
Metoda zdecydowanie najtrudniejsza. Wymaga sporego instynktu teoretycznego. Trzeba przeczuwać skąd, po co i jak sztuka istnieje. Szukamy w dziele czegoś najważniejszego. To może być przedmiot, układ, obraz, zniszczenie, zakrycie, materiał, przestrzeń. Lista jest ogromna.
Następnie patrzymy w jaki sposób dzieło “bierze” tę najważniejszą rzecz. Oceniamy na ile kontrakt pomiędzy “sprawą” dzieła a jego formą jest właściwy, na ile forma wynosi pewne znaczenia, a na ile je niszczy. Jest to klasyczna metoda traktowania dzieła sztuki. Ogranicza się do dzieła i próbuje “bezzałożeniowo” współpracować z tym, co dzieło przenosi. W XIX wieku metody tej używano do opisywania zależności wrażeń.
Dzisiaj opisuje się zależności znaczeń. Zostawia to znacznie mniej miejsca na egzaltowane popisy. Metoda ta dopuszcza obecnie używanie informacji nie zawartych w dziele – sygnałów biograficznych czy wypowiedzi artysty.
p r z e z p r z y j e m n o ś ć j a k ą s p r a w i a d z i e ł o
Jeszcze dzisiaj zdarza się, że na sztukę patrzy się pod kątem przyjemności odbioru, traktując tę przyjemność jako podstawowy obowiązek sztuki. Wszystko wokół ma prawo być trudne, niezrozumiałe, wymagające edukacji. A sztuka ma być odpoczynkiem od trudów życia; łatwą przyjemnością nie wymagającą przygotowania. Przyjemnościowego podejścia do sztuki nie da się niczym obronić.