Z Dieterem Kosslickiem, dyrektorem festiwalu filmowego Berlinale, rozmawia Alexandra Hołownia
Na konferencji prasowej dyrektor Berlinale, Dieter Kosslick, dawał liczne wywiady. Próbowałam podsłuchać, o czym mówi ten sympatyczny, dowcipny, starszy pan. Stojąc wraz z innymi dziennikarzami, podłączyłam się do wspólnej rozmowy, którą poniżej prezentuję. Myślę, że z tych wypowiedzi można wyciągnąć wnioski, dotyczące koncepcji Berlinale Dietera Kosslicka.
A. H.: Dlaczego film otwierający jubileuszowe 60. Berlinale pochodzi z Chin?
D.K.: Otwarcie festiwalu zawsze chcę uświetnić czymś specjalnym. W roku 2007 reżyser Wang Quan’an za film Tu ya de hun shi (Tuya’s Marriage) otrzymał Złotego Niedźwiedzia. Również jego obecny film otwiera nam serca. To bardzo piękny, polityczny utwór opowiadający o parze, którą rozdzieliły polityczne związki Chin z Tajwanem. A przedstawiona chińsko-chińska historia mogła mieć swoje miejsce również w Niemczech, bo 21 lat temu byliśmy też podzieleni. Dlatego film Tuan Yuan jest dla mnie symbolem pojednania.
Kto przyjedzie w tym roku na Berlinale?
Nie za wiele gwiazd. Ale będzie: Martin Scorsese, Leonardo DiCaprio, Ben Kingsley, Pierce Brosnan, Ewan Mcgregor, Ben Stiller. Super gwiazda Bollywood, Shah Rukh Khan oraz mój przyjaciel Jackie Chan. Oczywiście do tego cała plejada wspaniałych aktorów i aktorek niemieckich.
Film końcowy pochodzi z Japonii? Popiera Pan kino azjatyckie?
Film Otouto Yoji Yamada opowiada o rodzinie i stosunkach japońskiego społeczeństwa klasowego. Zarówno film rozpoczynający, jak i kończący Berlinale dotyczy tematyki rodzinnej. Myślę też, że w dobie ekonomicznego, ekologicznego, politycznego kryzysu, rodzina jest tym, co nas jeszcze trzyma.
Jakie trędy pokazują filmy 60. Berlinale?
W zeszłym roku motywem przewodnim była globalizacja. Obecnie mamy indywidualne historie. Bohaterowie odchodzą od ideałów społecznych, szukając azylu w rodzinie. Tylko, że zubożałe, często pogrążone w alkoholizmie i narkotykach rodziny nie są w stanie pomóc w rozwiązaniu żadnych problemów.
W ostatnich latach sukcesywnie rozbudowywał Pan Berlinale. Jaka sekcja jest najmocniejszą stroną festiwalu?
Najbardziej zależy mi na biorącej udział w festiwalu młodzieży i oczywiście na wzmacniających rynek komponentach ekonomicznych. Jestem zadowolony z sekcji European Film Market (Europejski Rynek Filmowy). Całkowicie udała się nasza akcja urodzinowa. Wszystkie bilety na Berlinale zostały sprzedane. Piętra w berlińskich hotelach wynajęły zagraniczne i rodzime firmy. W ciągu 30 sekund rozeszły się wejściówki na imprezy organizowane przez Kulinarne Kino i Talenten Campus. Z Berlinale korzysta gastronomia, galerie, archiwa, hotelarstwo.
Czy zamierza Pan Berlinale jeszcze bardziej unowocześnić?
Przyszłość festiwalu będzie polegała na prezentacji różnych nieznanych kinematografii. Dyrektor festiwalu powinien być kuratorem programu, pochodzącego ze śmietnika dat naszego stulecia. Powinien wnieść jasność i strukturę w tę audiowizualną mgłę. Wybrać materiał, ocenić go i zaprezentować.