Zimna wojna sztuki ze społeczeństwem trwa! Doświadczenia ostatnich kilku tygodni nie pozostawiają wątpliwości, że konflikt opisany przeszło dekadę temu przez Zbigniewa Liberę jest wciąż aktualny. Sny z przeszłości powracają, tęcza płonie, a krzyż bezczeszczony jest bez czci i wiary. Choć retoryka protestujących od przeszło 15 lat pozostała taka sama, to po drugiej – naszej – stronie barykady sytuacja zmieniła się diametralnie.
Świadectwem tych zmian jest kolejna edycja Coming Out Najlepsze Dyplomy ASP w Warszawie. Włodarze stołecznej Akademii, podkreślając trudności, na jakie napotyka absolwent ASP, wyprawili po raz piąty wystawę, która ma nie tylko pomóc w promocji twórczości, ale jest również konkursem dla dyplomantów. W zeszłym roku do składu jury zaproszono przedstawicieli najważniejszych stołecznych instytucji. Organizatorzy tegorocznej edycji poszli o krok dalej i zamiast pierwszego sektora zdecydowali się zaangażować drugi – prywatne galerie. To wyjście w stronę rynku sztuki można traktować jako konkretną deklarację i wskazówkę daną beneficjentom piątej edycji Coming Out.
O tym, że świat naiwnych celników, pięknoduchów bez ucha i szczerzących miny witkaców minął bezpowrotnie, wiemy nie od dziś. Artysta musi sobie radzić w rzeczywistości rynkowej. Choćby po to, by w takich momentach dziejowych, jak protesty pod Zamkiem Ujazdowskim, na przekór motłochowi, miał jasne przekonanie o swoim miejscu w społeczeństwie. To miejsce gwarantuje środowisko artystyczne rozpięte pomiędzy twórcami, Akademią, instytucjami kultury i last but not least światem galerii. To o galeriach jest ostatnio najgłośniej. Nota bene do ich właścicieli kierują się z prośbą o ocenę swych podopiecznych dydaktycy Akademii. Nie oszukujmy się, prawdopodobieństwo wejścia świeżo upieczonego dyplomanta na rynek sztuki jest niewielkie. Nie zmienia to jednak faktu, że zarówno instytucje, galerie, jak i organizacje trzeciego sektora dokładają starań, aby stworzyć możliwości i dać naszemu absolwentowi zasób wskazówek i porad.
Świat artystyczny zwiera szeregi i uzupełnia wiedzę. Świadectwem zmian są liczne przedsięwzięcia zdzierająca ze środowisk twórczych oniryczny całun artyzmu, na rzecz tworzenia propozycji rozwiązań w świecie zdominowanym przez logikę rynku. W tym kontekście ciekawie przedstawia się realizowany w stołecznej Kordegardzie projekt Absolwent, w których osoby działające w różnych obszarach kultury odpowiadały na pytania postawione przez inicjatorkę przedsięwzięcia – Martę Czyż.
Jak sobie poradzić na rynku sztuki?
Jak żyć z pracy artysty?
Czy stały etat jest jedynym wyjściem?
Co młody twórca wiedzieć powinien, żeby działać i żyć z bycia wolnym strzelcem?
Bolesny konkret na rozmarzone artystyczne głowy. Przedsiębiorczość i zborność była udziałem nie tylko warszawskich studentów, którzy z racji na bliskość Kordegardy mieli okazję uczestniczyć w spotkaniach. Krakowski odpowiednik programu to Artysta na start!, w którym (ponownie) Marta Czyż rozwijała wraz z zaproszonymi gośćmi kwestie rezydencji artystycznych, aukcji czy budowania portfolio. Świadectwem zmonopolizowania tej tematyki przez Martę Czyż był program Zawód artysta organizowany pod egidą Galerii Raster. Jak można się domyśleć, tu również chodziło o prozaiczne pytania, wzięte z szarej codzienności polskich twórców.
Pisząc o dokształcaniu zarówno producentów, jak i odbiorców sztuki współczesnej, nie można pominąć „kieszonkowego” vademecum wydanego przez Stowarzyszenie Sztuka Cię Szuka. Praktyczny Poradnik dla Artystów pod redakcją Agnieszki Pindery to próba ujęcia w sposób konkretny i rzeczowy kwestii tak przyziemnych, jak aspekty prawne funkcjonowania na rynku sztuki, prawo cytatu czy droit de suite. Poradnik prezentuje środowisko artystyczne z nieco innej strony, od wernisażowego savoir-vivre po grantozę, a wszystko poparte szeregiem wywiadów i konkretnymi analizami socjologicznymi.
Tendencja do określenia nowhow ogarnęła współczesną scenę artystyczną. Jak na tym tle przedstawia się pozostająca zawsze na dystyngowanym uboczu Akademia Sztuk Pięknych? O „wietrze zmian” który zwiastował Akademii szereg modernizacji pisał Kuba Banasiak w swoim przekrojowym tekście na łamach magazynu „Szum”. Redaktor wylicza kolejne fakty świadczące o rozwoju stołecznej szkoły. Powstanie nowych pracowni, niedawna restrukturyzacja znanych ośrodków kształcenia pod wodzą Kowalskiego, Tarasewicza i Bałki. Nowe projekty angażujące Muzeum Sztuki Nowoczesnej i kolejne rozbudowy akademickich placówek. Trudno się nie zgodzić się z Banasiakiem, budującym pochwałę Akademii w oparciu o nazwiska świetnych mentorów, tak praktyków, jak i teoretyków, prowadzących zajęcia pod egidą stołecznej instytucji. Dodajmy do tego sporą diasporę poznańską, która zdecydowała się kończyć studia w Warszawie po „przeprowadzce” profesora Bałki i mamy Akademię idealną ze świetnym Salonem, zdolnymi studentami i otwartymi na innowacje władzami.
1 comment
Wlodarze, beneficjent, swiezo upieczeni dyplomanci, diaspora… Jak to ministerstwo nazywalo sie? – Sztuki i Oswiecenia Publicznego?
Comments are closed.