SZTUKI WIZUALNE
JAKUB WOYNAROWSKI
Norman Leto, Photon
Photon to jeden z najbardziej ambitnych i oryginalnych projektów w historii polskiej kinematografii, zrealizowany – co istotne – przez twórcę kojarzonego głównie z obszarem sztuk wizualnych. Dążąc do zwięzłego przedstawienia historii wszechświata w ciągu niecałych dwóch godzin reżyser wychodzi jednak poza ramy filmu edukacyjnego. Za pozornym chłodem naukowego wywodu kryje się tu subiektywny i emocjonalny narrator, a z precyzyjnych technicznych wizualizacji emanuje tajemnica. Jak zauważa sam Leto: „Nie da się uciec przed metafizyką ani od człowieczeństwa, mówiąc nawet najbardziej zimnym językiem”.
Tomasz Kozak, Poroseidy. Fenomenologia kultury trawersującej
Poroseidy stanowią monumentalny, trudny do zaklasyfikowania projekt wydawniczy, łączący cechy dzieła literackiego, filozoficznego traktatu, alegorii politycznej i bibliofilskiego artbooka. Intelektualna dyscyplina wielowątkowego wywodu współgra tutaj z rozbuchaną zmysłowością, która znajduje swój wyraz nie tylko w wyjątkowo plastycznym języku jakim posługuje się autor, ale także w samej konstrukcji książki, bogato ilustrowanej i skłaniającej odbiorcę do performatywnej, „skokowej” lektury.
Bartosz Zaskórski, Wsie na wystawie Późna polskość. Formy narodowej tożsamości po 1989 roku w CSW Zamek Ujazdowski
Cykl słuchowisk Wsie, jest projektem rozwijanym przez autora już od kilku lat i – jak wiele na to wskazuje – nadal otwartym. Rok 2017 stanowi w tym długotrwałym procesie cezurę o tyle istotną, że wiąże się ze zmianą recepcji utworu, wynikającą z jego prezentacji na wystawie Późna polskość. Kuratorzy projektu zdecydowali się bowiem na nieoczywisty gest włączenia pracy Zaskórskiego w dyskurs na temat rodzimej tożsamości. Afirmacja niesamowitości i nagromadzenie organicznych metafor lokuje jednak Wsie poza systemem binarnych opozycji „konserwatyzmu” i „awangardy”, konstytuujących artystyczną debatę o polskości. Można jedynie żałować, iż ten inspirujący wyjątek nie doczekał się pogłębionej analizy ze strony krytyków.
LITERATURA
AGNIESZKA BEDNAREK
Koala Lukasa Bärfussa
Koala Lukasa Bärfussa to powieść szczególna, ukazująca szereg złożonych mechanizmów społecznych. Bohater Bärfussa, chcąc zrozumieć motywy samobójstwa przyrodniego brata, odbywa intelektualną podróż wykraczającą poza bieżący czas, sięgającą do okresu kolonizacji Australii. Autor, charakteryzując usposobienie koali, zwierzęcia bezproduktywnego, dociera do istoty człowieczeństwa. Koala to osobliwy traktat, i choć niewielkiej objętości, to nieprzebrany w treści, obnażający prawdę o świecie, demonstrujący iluzoryczność działań ludzkich, niemożność wybicia się ponad schemat. Zjawisko niemocy, uwikłania w ogólnospołeczne normy i prawidła, ukazuje również kolejna książka wydana w ossolińskiej serii Z Kraju i ze Świata – Zapiski z domu wariatów Christine Lavant. To poruszający pamiętnik, dziennik osobliwości, w którym upłynniają się wszelkie granice.
Mikrotyki Pawła Sołtysa
Mikrotyki Pawła Sołtysa przypominają klisze, zwitek zawierający wykrawki z codzienności. Sołtys nie idealizuje przedstawianego przez siebie świata, nie uogólnia, to szczegóły, z pozoru nieistotne niuanse wpływają na bieg rzeczywistości. Jego język, oscylujący na granicy prozy, poezji i piosenki urzeka, zadziwia innością i mnogością zaszyfrowanych w nim treści.
Jak zawsze Zygmunta Miłoszewskiego
Jak zawsze Zygmunta Miłoszewskiego to ekscytująca podróż wstecz, humorystyczne wyobrażenie alternatywnej wersji historii. Książka Miłoszewskiego to nie tyle powieść rozrywkowa, co potężnych rozmiarów esej, poddający w wątpliwość sens podejmowanych przez nas wyborów, obnażający konsekwencje pozornie nic nieznaczących decyzji.
FILM
PIOTR CZERKAWSKI
Film Serce miłości Łukasza Rondudy
Niesłusznie pominięta na festiwalu w Gdyni, odważnie zacierająca granicę pomiędzy prawdą a fikcją refleksja na temat paradoksów współczesnych związków.
Film Po tamtej stronie Akiego Kaurismakiego
Film, który potwierdza oryginalność stylu Kaurismakiego, a jednocześnie stanowi bodaj najsilniej oddziałujący na emocje komentarz do kryzysu migracyjnego we współczesnym kinie.
Nagroda dla Pokotu na Berlinale
Dzięki Srebrnemu Niedźwiedziowi dla umiejętnie operującego groteską filmu Agnieszki Holland polskie kino podtrzymało chlubną passę i po raz trzeci z rzędu zostało nagrodzone na jednym z najważniejszych festiwali filmowych na świecie.
ARCHITEKTURA
RADOSŁAW GAJDA, NATALIA SZCZEŚNIAK
Otwarcie biurowca Bałtyk w Poznaniu
Budowa Bałtyku to niezwykła historia sukcesu. Inwestor zorganizował konkurs na opracowanie projektu, ale niezadowolony z rezultatów (słusznie) zwrócił się do jednego z najsłynniejszych biur architektonicznych świata – MVRDV. Udało mu się także przekonać miejskich planistów do zmiany dopuszczalnych gabarytów budynku – co na podstawie porównania projektów konkursowych i projektu zrealizowanego wyszło na korzyść zarówno od strony biznesowej, jak i przestrzennej. Wreszcie pracownia MVRDV podeszła do tematu bardzo uczciwie, ich koncepcja jest klarowna, czytelna, elegancka i konsekwentna. Od ogólnego zarysu po najmniejszy detal. Bałtyk ma szansę stać się nowym symbolem Poznania i jest jedną z najlepszych realizacji architektonicznych minionego roku w Polsce.
Konkurs na zagospodarowanie wyspy Łasztowni w Szczecinie
Konkursy mogą czasem przynosić rezultaty, których organizatorzy nie przewidują i chyba tak było w tym przypadku. Obszar wskazany do opracowania był wielki i bardzo ciekawy, co przełożyło się początkowo na wielkie zainteresowanie pracowni z całego świata (ponad 240 zgłoszeń), jednak także bardzo skomplikowany i wymagający głębokich studiów, a regulamin dodatkowo rozszerzał wymagania względem opracowań, przez co finalnie wpłynęło tylko 26 prac, które w większości rozczarowały – pojawiły się nudne, powtarzalne układy ciągnięte przez architektów przez kolejne hektary lub propozycje budowy zupełnie nowego centrum miasta w opozycji do istniejącego, leżącego po drugiej stronie rzeki. Wygrała praca zdecydowanie najlepsza (jednocześnie najprawdopodobniej niemożliwa do realizacji, co było jasne już podczas dyskusji pokonkursowej, autorzy: Maćków Pracownia Projektowa), choć szkoda, że żadna z pracowni szczecińskich nie miała dobrego pomysłu na własne miasto. Dla samorządów konkurs ten może być punktem odniesienia do tego w jaki sposób organizować konkursy urbanistyczne, aby ich efekty nadawały się do realizacji w możliwym do określenia horyzoncie czasowym, i aby przyciągały jak najwięcej pracowni.
Prace nad Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego tzw. rejonu ul. Poznańskiej w Warszawie
To chyba najgłośniejszy dokument prawa miejscowego minionego roku. Plan miejscowy rejonu ul. Poznańskiej był bardzo kontrowersyjny, głównie przez zagęszczenie wieżowców. W rejonie skrzyżowania ulic Hożej i Emilii Plater przewidziano aż siedem drapaczy chmur i do tego (zupełnie pozbawione sensu naszym zdaniem) podwyższenie dwóch istniejących. To jedne z najdroższych terenów w Polsce, więc nic dziwnego, że uchwalanie planu budziło wielkie emocje i zainteresowanie. Oczywiście takie powszechniejsze zainteresowanie procesami planistycznymi jest korzystne, jednak w tym przypadku nie przełożyło się na jakość proponowanych rozwiązań przestrzennych ani na refleksję uchwalających, a komentujący sprawę dziennikarze i społecznicy często wykazywali się fundamentalnym brakiem zrozumienia dla tego, czym są i do czego służą plany miejscowe. W tej kwestii jest jeszcze wiele do zrobienia.
MUZYKA
WOJCIECH MICHALSKI
Płyta: Stefan Wesołowski – Rite of the End
gatunek: modern classical/ambient
wyd. Ici d’Ailleurs, 28 kwietnia 2017 roku
Nietrwałość, rozpad, zmiany, nieustanny cykl śmierci i odrodzeń. Opowiadając dźwiękiem o tak intymnych, nieuniknionych procesach, wobec których jesteśmy zupełnie bezbronni, bardzo łatwo popaść w pretensjonalność i banał. Stefanowi Wesołowskiemu nie tylko udało się tego uniknąć, ale też, dzięki spojrzeniu na modern classical i ambient przez pryzmat popowej wrażliwości, nagrał on płytę, która powinna zachwycić zarówno rozsmakowanego w kompozycyjno-aranżacyjnych niuansach konesera z analitycznym warsztatem, jak i kogoś, kto szuka po prostu utworów, które w bliżej niezidentyfikowany sposób dotkną duszy. W obrębie tracklisty skrywają się smutne, leniwie sączone melodie, produkcyjne zawiłości, bogate tła, pomysłowe współbrzmienia, hałasy kontrastujące z ciszą, delikatne dźwięki pianina ozdabiane cyfrowymi zakłóceniami i przeciągłymi kanonadami smyczków oraz wiele innych audialnych smaczków wartych odkrycia. Wsłuchajcie się tylko w Seven Maidens czy (zwłaszcza drugą część) Hoarfrost II, które stanową piękny dowód na to, że mickiewiczowskie „Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż mędrca szkiełko i oko” w tym przypadku traci zasadność, a entuzjaści każdej z tych perspektyw mogą mówić (i przeżywać) jednym głosem. Jeśli was też boli, że czegokolwiek nie zrobilibyśmy tu na Ziemi, wystarczy jeden zagubiony meteoryt, by cały dorobek (ba, cała ludzka historia) w ułamku sekundy przepadł na zawsze bez śladu, sięgnijcie po ten album, a z pewnością znajdziecie z jego autorem intuicyjne porozumienie.
Wydarzenie: Unsound Festival, 8–15 października, Kraków
Polski rynek festiwalowy jest dziś na tyle prężny, że imprezy, by się wyróżniać, oprócz wypracowanej przez lata renomy, muszą stawiać na wyrazisty motyw przewodni. Open’er gwarantuje więc wielkie gwiazdy (m.in. wspaniały zeszłoroczny występ Radiohead), katowicki OFF rewelacyjnie sprawdza się w prezentowaniu najciekawszych zjawisk – choć to bardzo umowne – alternatywy, zaś lubelskie Inne Brzmienia goszczą egzotycznych dla polskiej publiczności wykonawców, umożliwiając uczestnictwo w koncertach zupełnie za darmo. Najbardziej enigmatycznym spośród tych eventów jest jednak krakowski Unsound, który co roku prezentuje idiom – zazwyczaj wchodzący w dialog z globalnymi społecznymi procesami – wokół którego zogniskowany jest następnie dobór line-upu. Tegoroczne flower power z wielu względów okazało się świetnym pretekstem do zaproszenia artystów, których muzykę cechuje bunt, kontestacja i kontrkulturowe zacięcie. W efekcie, w barwnych lokalizacjach (m.in. Hotel Forum czy Teatr Łaźnia Nowa) zagrali Einsturzende Neubauten, Ben Frost, Gas, Laurel Halo, Holly Herndon i dziesiątki innych wartych uwagi twórców. A wszystko to w otoczeniu wyjątkowych instalacji czy z możliwością uczestnictwa w ciekawych spotkaniach i warsztatach.
Utwór: Kinga Miśkiewicz – Nie lubię kobiet
Przykładów na to, że nasz żeński pop od wielu lat ma się świetnie nie trzeba daleko szukać (pierwsze z brzegu dowody znajdziecie chociażby tu i tu). Gdzieś po cichutku, skromnie, z drugiego planu i z dala od mainstreamowego hałasu, wyłoniła się jednak nagle znana z Furii Futrzaków Kinga Miśkiewicz i nagrała… prawdopodobnie najbardziej wykwintny polski kobiecy utwór tej dekady. Kawałek przebojowy, a jednocześnie w bardzo dobrym smaku. Cholernie nośny, a przy tym przesycony songwriterskimi sztuczkami. Mocny wokalnie, ale nie przytłaczający a poprowadzony wręcz minimalistycznie, z rozbłyskującymi co jakiś czas i maksymalnie dopracowanymi produkcyjno-aranżacyjnymi detalami. Wyzbyty przesadnej, będącej sztuką dla sztuki, ornamentyki na rzecz trafiania akcentami w punkt (3 minuta i By za chwilę się śmiać… zamyka wszelkie dyskusje o skali i umiejętnościach wokalistki). Także tekst, na pozór o błahych sprawach, jest doskonale przemyślany i przepełniony barwnymi skojarzeniami oraz inteligentnymi grami słów, Poszukujecie nowej królowej polskiej piosenki? Znaleźliście. Tutaj naprawdę dzieją się rzeczy na poziomie najlepszych momentów Anny Jurksztowicz, Krystyny Prońko czy Zdzisławy Sośnickiej.
DESIGN
BEATA BOCHIŃSKA
Powstanie Galerii Wzornictwa Polskiego w Muzeum Narodowym w Warszawie
Rzutem na taśmę jeszcze w grudniu otwarto stałą Galerię Wzornictwa Polskiego w Muzeum Narodowym w Warszawie. To bardzo ważny przełom w naszej historii wzornictwa! Po 40 latach doczekaliśmy się przekrojowej ekspozycji, która pokazuje świetne, wybrane przykłady polskiej myśl projektowej ostatnich 100 lat, która jak się okazuje zasługuje na eksponowanie jej w salach muzealnych tuż obok sztuki czystej. To zupełnie zmieni rynek i zasady dotyczące kolekcjonowania, prezentowania ale i projektowania przedmiotów codziennego użytku, które wymagają twórczej inwencji i staranności nie mniejszej niż w przypadku tworzenia malarstwa i rzeźby. Dla mnie to wielka radość! Wzornictwo w pełni docenione, nareszcie! Cieszę się bardzo zwłaszcza, że na ekspozycji znajduje się sporo obiektów, które powstały dzięki mojej współpracy z projektantami i polskim przemysłem, to wielka satysfakcja.
Festiwal Przemiany organizowany przez Centrum Nauki Kopernik w Warszawie
Spośród wydarzeń dotyczących projektowania naszego życia i nadchodzących wyzwań w przyszłości wybieram Festiwal Przemiany organizowany przez Centrum Nauki Kopernik w Warszawie. Moim zdaniem to dzisiaj najciekawszy i najlepiej merytorycznie przygotowany interdyscyplinarny festiwal, który łączy naukę ze sztuką, w tym sztuką projektową. Wystawa pokazująca habitaty czyli nasze przyszłe domy na Marsie projektowane już dzisiaj przez sir Normana Fostera, świetne urządzenia zaprojektowane przez młodych twórców z Krakowa we współpracy z MIT w USA, sztuka w wirtualnej rzeczywistości, sposoby hodowania roślin w warunkach grawitacji oraz genialne wykłady wielkich sław artystycznych, które od dziesiątek lat kreują nowe projekty na styku nauki i sztuki na świecie, które pokazano w Planetarium CNK były prawdziwą intelektualną i artystyczną ucztą. Chciałabym, aby jak największa liczba naszych wydarzeń organizowanych przez publiczne instytucje reprezentowała ten poziom refleksji na temat zachodzących zmian w naszym życiu i dawały azymut dla naszych przyszłych twórców.
Czechosłowacki dizajn. Od Expo 1958 do inwazji 1968
Trzecie miejsce przyznaję paradoksalnie niedużej ale doskonale opracowanej wystawie, którą pokazali nasi południowi sąsiedzi czyli Czechosłowacki dizajn. Od Expo 1958 do inwazji 1968 – pokazany w Domu Spotkań z Historią w Warszawie. Wielkie gratulacje zarówno dla strony czeskiej, słowackiej jak i polskiej za przygotowanie bardzo wartościowej, pod względem historycznym, ekspozycji, na której znalazły się niezwykle ciekawe obiekty okresu mid-century-modern, który dzisiaj na całym świecie cieszy się niezwykłym zainteresowaniem. Kapitalne przykłady tzw. vintage dizajnu (z okresu tylko 10 lat !) interesująco eksponowane, świetnie dobrane przykłady obiektów, sporo materiałów archiwalnych i wszystko podane ciekawie, przystępnie ale nie powierzchownie. Prawdziwa perełka wystawiennicza. Tłumy gości na tej wystawie w tym turystów z wielu krajów nieznających dizajnu zza żelaznej kurtyny pokazują, że nie budżetem i skalą ale kreatywnym konceptem i rzetelną wiedzą osiąga się dzisiaj sukces wystawienniczy.
No, cóż w tym roku Warszawa zdominowała moje wybory – mam nadzieję, że podobnie jak to miało miejsce w poprzednich latach, inne miasta w przyszłym roku pokażą nam bardzo kreatywne, rzetelne i interesujące wydarzenia, a rynek wydawniczy zaskoczy nas wartościowymi i przełomowymi wydawnictwami. W Polsce obecnie dzieje się bardzo dużo interesujących wydarzeń ale ich poziom jest różny…no, cóż poprzeczka i standardy szybują w górę. I dobrze, my miłośnicy dizjanu stajemy się coraz lepiej wyedukowani i coraz bardziej wymagający.
TEATR
BARTOSZ ROSENBERG
Rok 2017 obfitował w polskim teatrze w nagłe zwroty akcji, zaskoczenia i długie oczekiwania na rozwiązanie konfliktów personalnych. Niewiele cokolwiek z tego wszystkiego wynikło, nie przyniosło rozładowania nagromadzonych napięć – pozostawiając widzów i środowisko teatralne w okopach – ciągle podzielonych, okładających się pięściami. Dramat – pisany jak gdyby ręką Samuela Becketta i Harolda Pintera. Wyodrębnijmy zatem najważniejsze punkty kulminacyjne ich dzieła.
1. My
Dyrekcja Teatru Powszechnego w Warszawie zaprosiła do współpracy Olivera Frljicia. Kontrowersyjny chorwacki artysta wyreżyserował Klątwę na motywach dramatu Stanisława Wyspiańskiego. Spektakl opowiadał o wyzbyciu się lęku przed władzą, także tą kościelną, ukazując przede wszystkim obraz współczesnej religijności. Frljić wzburzył część widowni między innymi sceną ukazującą seks oralny z figurą Jana Pawła II, która w zamyśle reżysera miała być oskarżeniem duchowieństwa o niereagowanie na przypadki pedofilii w Kościele.
Teatr Powszechny zyskał miano oblężonej twierdzy, pod którego drzwiami protestowali sprzeciwiający się wystawianiu spektaklu działacze środowisk narodowych, członkowie Krucjaty Różańcowej i Krucjaty Młodych, którzy pod teatrem odmawiali różaniec; a także jego obrońcy – Obywatele Solidarni w Akcji. Uczestnicy obu zgromadzeń oskarżali się wzajemnie o nienawiść płynącą z przeciwnych stron, a widzowie po zakończeniu jednego ze spektakli opuszczali teatr tylnym wyjściem pod eskortą policji. Protestów, pikiet i manifestacji w obronie i przeciw, już nie ma, a Klątwa nadal jest w repertuarze Powszechnego.
2. Wy
Z dramatem Stanisława Wyspiańskiego związane jest kolejne ważne wydarzenie teatralne 2017 roku: premiera Wesela w Starym Teatrze w Krakowie w reżyserii Jana Klaty i zamieszania personalne wokół jego dyrekcji. Obradująca w czasie prób do spektaklu komisja konkursowa MKiDN nie wybrała na kolejną kadencję Klaty. Wybrała natomiast Marka Mikosa, na dyrektora naczelnego Teatru i – prawie nikomu nieznanego – Michała Gieletę, który miał pełnić funkcję dyrektora artystycznego.
Mikos–Gieleta, Gieleta–Mikos pytano na zmianę w postach facebookowych i przeszukiwano Sieć, by zaspokoić ciekawość i znaleźć odpowiedź na pytanie: „kim oni są?”. Ale zwykle odpowiedź brzmiała: „To jest nikt” – tak jeden, jak i drugi. Z czasem zaczęły padać groźby ze strony przedstawiciela zespołu, Juliusza Chrząstowskiego, że możliwy jest wariant wrocławski, a przez to paraliż narodowej sceny, jeśli konkurs nie zostanie powtórzony. Zawiedziony zespół aktorski wraz z Klatą postanowił jednak dać premierę i spektakl odbył się przy ogromnym aplauzie widowni, która mogła też uczestniczyć w jednej z dwóch akcji protestacyjnej: „Kwiaty pod Stary” – zorganizowanej przez obrońców czci i etosu Narodowego. Drugi protest odbył się na Placu Szczepańskim sąsiadującym z teatrem. Zorganizował go m.in. Patryk Ziernicki w imieniu publiczności, która nie zgadzała się ze sposobem wyboru nowej dyrekcji. Okazało się, że frekwencja nie była dość wysoka mimo, że protest odbywał się w sobotnie wolne popołudnia. Tak zakończył się sezon 2016/2017.
Po wakacjach dowiedzieliśmy się, że Marek Mikos poróżnił się z Michałem Gieletą, ale nie w sprawie wizji artystycznej, lecz w sprawach finansowych – uposażenia jakie Gieleta miał otrzymywać za swoją pracę. Gieletę zastąpił Jan Polewka – scenograf, malarz i reżyser urodzony w Krakowie w 1945 roku. Z teamu Mikosa odszedł również Artur Grabowski, literaturoznawca i profesor UJ, który miał pełnić funkcję kierownika ds. literackich. Rezygnując Grabowski złożył jedynie lakoniczne oświadczenie: „Oświadczam, że rezygnuję z proponowanej mi funkcji kierownika literackiego Narodowego Starego Teatru w Krakowie. Jednocześnie deklaruję wole współpracy artystycznej z teatrem, zaś jego dyrektorowi życzę sukcesów”[1].
Trzeba przyznać, że dyrekcja Starego znalazła się w trudnym położeniu i o sukcesy artystyczne na miarę dyrekcji Jana Klaty będzie trudno. Odchodzą kolejni aktorzy, a ci którzy pozostali, by utrzymać wysoki poziom artystyczny teatru, deklarują wolę dialogu z dyrektorem, zrzeszając się w Radę Artystyczną. Sytuacja jest rozwojowa, może przynieść jeszcze wiele zaskoczeń.
3. Oni
„Opowiem polską bajkę ku przestrodze…”– tak Krystian Lupa pisze w swoich diariuszowych notatkach z przygotowań do premiery Procesu Franza Kafki, zamieszczonych w programie do przedstawienia. Dodaje też: „Rzeczywistość sypie się dalej. Zamiast humanistycznej prawdy, porządkującej ludzkie marzenia o kreowaniu rzeczywistości, mamy chaotyczne upadanie, zapadanie się ludzkiej energii wznoszącej, zamiast tego tępe obwinianie. Państwo jako kanalizacja energii negatywnej. Prawo i instalacja ustrojowa jako narzędzie kary i eliminacji”. Wyczekiwana od kilku miesięcy premiera Procesu, która miała pierwotnie odbyć się w Teatrze Polskim we Wrocławiu, została zrealizowana ostatecznie z aktorami, którzy odeszli z zespołu Polskiego (ich teatr nazywa się dziś: „Teatr Polski – w podziemiu”) w koprodukcji z Nowym Teatrem, TR Warszawa i Studio Teatrgaleria. Zapowiadano ją szumnie i nakręcano spiralę machiny promocyjnej, która w efekcie spowodowała, że spektakl „skanalizował” gdzieś swoją energię, manifestującą się w dzienniku Lupy. Reżyser zaprezentował się w spektaklu, jako leniwy buntownik zapatrzony w „błędną otchłań przyjacielską” (tak zatytułował jeden ze swoich wpisów z dnia 18 sierpnia 2017 roku), zaś w tekście – jako młody filozof-rewolucjonista. I właśnie ta konfrontacja dwóch Lup wydaje się fascynująca.
- Treść oświadczenia podaję za Gazetą Krakowską↵
1 comment
Do Pana Bartosza Rosenberga!
Panie Bartoszu, trzeba było ruszyć się i przyjść na protesty w obronie Starego, to by były liczniejsze. Mądry Bartosz po szkodzie. No i nie wyjaśnił Pan Szanownym Czytelnikom, kim (według Pana-eksperta przecież) jest Marek Mikos?
Comments are closed.