W działaniach artystów zajmujących się fotografią widzę rosnącą tendencję do pracy z archiwami i ich reinterpretacji, trwającą modę na fotografię dokumentalną, i tlącą się tęsknotę za technikami anachronicznymi.
Łatwo jest, mówiąc o modernizmie, skupić się tylko na aspektach formalnych i dyskutować na przykład nad najciekawszym obiektem modernistycznym w Polsce. Natomiast nas zaciekawiła pewna treść, ważna dla tak wielu osób. Niekoniecznie musimy się z tym zgadzać, ale żeby w ogóle zrozumieć ten fenomen, powinniśmy o nim dyskutować.
Sztuka służy ścisłemu gronu ekspertów i jej miłośnikom do różnorodnych badań i analiz. Nie ma dobrej czy złej sztuki – sztuka jest, albo jej nie ma. Ważny jest każdy szczegół i kontekst, do jakiego się odnosi, a dzisiaj, przede wszystkim jej charakter badawczy.
Całość nie istnieje, więc jak odnosić się do niej w myśleniu, w humanistyce? Jak ma myśleć ktoś, kto nie wie, kim jest? W takich warunkach trudno znaleźć punkt podparcia, wyznaczyć kierunki, zważyć zagadnienia. Jak w wierszu Różewicza – spadamy we wszystkich kierunkach.
Kiedy Hollywood oferuje mi wszystko na tacy, potrzebuję czasem wrócić do kraju i opowiedzieć coś osobistego. Wtedy czuję się jak Gulli, który po doświadczeniu niezwykłych wydarzeń musiał przemyśleć swoje życie na nowo. Sam cały czas się nad sobą zastanawiam.
Sztuka to dystans do rzeczywistości, lekarstwo na codzienność, czasami możliwość przetrwania kryzysu. Jest także odkrywaniem innych form rzeczywistości, innej perspektywy zjawisk, ujawnia nowe formy refleksji intelektualnej, etycznej, czy estetycznej. „Akt myśli jest aktem sztuki”.
Media to koło dynamiczne napędzające zainteresowanie społeczeństwa nowym nadchodzącym światem, jest to jednak obosieczny miecz. Raz, że wprowadza pragnienie i pożądanie za nowa rzeczą, która niekoniecznie jest nam potrzebna, a drugie, że ta konsumpcja daje pole i rozwój nowej kreatywnej produkcji oraz napędza ekonomię designu.
Błąd, błądzenie to ważny etap projektowania. Proces projektowy zakłada etapy konfrontowania prototypów z rzeczywistością – często w takich momentach okazuje się, że zaprojektowane rozwiązania nie spełniają założonych standardów – tak jak przy powszechnie używanych karteczkach post-it, których delikatnie przywierający klej wynaleziony został przypadkowo i dopiero po jakimś czasie znaleziono dla niego zastosowanie.
Moim zdaniem największym „architektem” polskiego środowiska zbudowanego zostali deweloperzy, delikatnie mówiąc, nie-najmądrzejszy system zamówień publicznych oraz brak dobrych wytycznych regulujących powstawanie miast i miasteczek według jakiejś konkretnej wizji.
Największą wartością sztuki jest wyjątkowa wrażliwość artystów, ich wnikliwość i dostrzeganie niedostrzegalnego. Sztuka jest emocjonalnym powiększeniem obrazu mikroskopowego, by ujawnić to, co tam się kryje, gdy prawie nikt nie zagląda pod mikroskop.
Chełpliwe zapowiedzi przewagi wirtualnych muzeów nad tymi w „realu” są zadeptywane przez ludzi cierpliwie stojących w kolejkach do muzeów na wystawy, by móc widzieć w dziełach sztuki więcej niż pokaże płaski ekran, nawet może czasem i trójwymiarowo, ale boleśnie „pocztówkowo”.