Ciekawe w układzie wystawy jest to, że jej centrum stanowi niejako wielka instalacja Koji Kamoji’ego – znajduje się w środku i jest pewnego rodzaju komunikacyjnym węzłem. Łączy także – metaforycznie – prace będące eksperymentem formalnym z tymi, które są bardziej kontemplacyjne. W pewnym sensie oferuje też drogę „na skróty” przez sztukę polską, co jest kolejnym zerwaniem z trzymaniem się wspomnianego wyżej linearyzmu w sztuce nowoczesnej, lekkim, postmodernistycznym przejściem od Grzegorza Sztwiertni przez Tadeusza Kantora po Martę Deskur.
Nie sposób opisać wszystkiego, co dzieje się na wystawie, jednak trzeba poświęć kilka słów wielkiemu zbiorowi fotografii Marka Piaseckiego, który stanowi niemalże wystawę w wystawie. Mamy tu serię eksperymentalnych heliografii z roku 1959, niesamowitą serię Lalek z lat 1959-1967 a także cykl Kompozycji przestrzennych z lat 1969-1975, umieszczonych w specjalnych gablotach i będących przestrzennym, trójwymiarowym odpowiednikiem fotografii.
Na koniec chciałabym jeszcze wspomnieć o świetnej pracy Julity Wójcik, Dokarmiaj niebieskie ptaki. Karmnik Galerii Starmach z 2003 roku, która jest powtórzeniem w miniaturze budynku Galerii z ulicy Węgierskiej, a więc z drugiego etapu jej działalności. Jest to zabawny i ironiczny komentarz na temat funkcji sztuki, i funkcji galerii sztuki, które mają na celu „dokarmianie” artystów a więc tytułowych „niebieskich ptaków”. Komentarz autokrytyczny i wiele mówiący o tym, jak sztuka i jej instytucje wspomagają tylko „niebieskie ptaki”, choć w zasadzie powinny służyć wszystkim ptakom, jeśli wierzyć mamy w idealistyczne podejście, mówiące o tym, że sztuka ma „wychowywać” i „zbawiać” ogół publiczności.
Choć, jak już wspomniałam na początku, zarówno układ wystawy Kolekcja jak i pokazywane na niej prace sprawiają, że w pewnym stopniu na nowo odkrywamy znanych już dobrze artystów, a także nowe relacje, jakie mogą między ich pracami zachodzić, nasuwa się wrażenie, że można było pójść jeszcze dalej w tym kierunku i pokusić się o bardziej odważne interpretacje czy zestawienia. Możliwe było, na przykład, wyraźne podjęcie jednego z tropów, które są dość widoczne w wystawie: czy to tropu cielesności, czy tropu koloru, by wymienić jedynie kilka ścieżek. Ciekawym zabiegiem byłaby też całkowita rezygnacja z poświęcania całych sal poszczególnym artystom i decyzja, by bardziej radykalnie wymieszać prace różnych artystów i z różnych okresów. Być może sprawiłoby to, że wystawa byłaby jeszcze bardziej ekscytująca, choć z drugiej strony, jako prezentacja wyboru z kolekcji prywatnych osób doskonale spełnia swoją rolę, a jest jednocześnie bardzo ciekawym pokazem powojennej sztuki polskiej.
Kolekcja. Dwadzieścia lat Galerii Starmach, Muzeum Narodowe w Krakowie, Kraków 7 listopada – 20 grudnia 2009
1 comment
http://www.rp.pl/artykul/9149,408395_Sztuka_w_pulapce_skandalu.html
Comments are closed.