Dowcipy związane z Radiem Erewań miały dwie formy. Pojawiły się jako „Pytania do Andrzeja Rumiana”, autora cyklu w ramach jednej z audycji satyrycznej Podwieczorku przy mikrofonie, nagrywanego w kawiarni Stolica w Warszawie i nadawanego w programie I Polskiego Radia:
– Szanowny Panie Rumian, czy można zajść w ciążę od kropli Waleriana?
– Można, ale to zależy od wieku Waleriana.
– Szanowny Panie Rumian. Do mojej żony pisze ktoś miłosne listy. Co robić?
– Nic nie robić. Do Pana nie pisze. Nie odpisywać.
Tworzyły też serię: „Radio Erewań wyjaśnia”:
Słuchacze pytają: Czy nadzwyczajne zalety i osiągnięcia komunizmu znane są w świecie?
Radio Erewań odpowiada: W zasadzie tak, chociaż jest to również jego największa wada.
Słuchacze pytają: Czy obywatel radziecki może kupić sobie Wołgę?
Radio Erewań odpowiada: Oczywiście, że może, ale po co mu tyle wody?15.
Telewizja państwowa natomiast posłużyła przede wszystkim akcji propagandowej władz. Przeinaczano w „Dzienniku” informacje, podejmowano próby opiniotwórcze, stylizowano odbiór „Solidarności”:
„Początkowo materiały przygotowane przez SB ukazywały „arsenały” „Solidarności”, która dążyła do eksterminacji Polaków popierających PZPR. Były to dzidy, piki, pałki z kabli oraz „znalezione” samopały i amunicja. W „Dzienniku” nadawane były szczególnie często fragmenty nagranej i przemontowanej przez SB taśmy z narady Komisji Krajowej „Solidarności” w Radomiu, w czasie której nawoływano do konfrontacji z rządem”16.
Z czasem mieszkańcy różnych miast zaczęli bojkotować „Dziennik Telewizyjny” z inicjatywy wezwań władz podziemnej „S”. Pierwsza tak zwana „demonstracja spacerowa” odbyła się 5 lutego 1982 roku w Świdniku w porze emisji „Dziennika” (godzina 19.30). Ponieważ władze w odpowiedzi na to zmieniły godzinę milicyjną z 22 na 19 (do 6 rano), mieszkańcy Świdnika manifestowali w porze „Dziennika” popołudniowego (godzina 17) i porannego (10 rano). Fala tego przeciwdziałania przelała się na inne miasta: Lublin, Garwolin, Sochaczew, Sieradz (tam mieszkańcy, jeśli nie spacerowali, to wystawiali telewizory w oknach). Władze próbowały ukrócić ową samowolkę radiofonizując ulice, zatrzymując, legitymując i spisując demonstrujących.
Co tydzień odbywały się także konferencje rzecznika rządu Jerzego Urbana, które stanowiły „metodę informowania społeczeństwa o postępach partii w przywracaniu normalności”17. Pierwsza taka konferencja prasowa odbyła się już 13 grudnia 1981 roku, kolejna dopiero miesiąc później, 9 stycznia 1982, potem już regularnie, co wtorek o godzinie 12 w południe. Telewizja zaczęła przygotowywać piętnastominutowe relacje popołudniowe, zaś „Rzeczpospolita” drukowała ich obszerniejsze wersje.
„Dla zdecydowanej większości telewidzów były demonstracją arogancji i pogardy dla społeczeństwa, a Urban stał się najbardziej znienawidzonym członkiem reżimu. Od pierwszej pokazanej przez telewizję konferencji 9 stycznia 1982 roku. Powiedział wtedy, w reakcji na zapowiedziane przez rząd amerykański sankcje gospodarcze przeciwko Polsce, które miały być sprzeciwem wobec stanu wojennego, że sankcje te nie dotkną rządu, ale polskie społeczeństwo, bo w każdej sytuacji <<rząd się wyżywi>>. To była niby prawda. Ale – wtedy – odebrana została jako szczyt cynizmu i tego cynizmu bardzo wiele osób do dzisiaj mu nie darowało”18.
Niemniej jednak konferencje Urbana cieszyły się bardzo dużym powodzeniem, nie tyle ze względu na tematykę i próby demaskowania antypolskiego charakteru takich rozgłośni, jak RWE, BBC, RFI czy VoA, co z uwagi na fakt, że relacje z konferencji umożliwiały słuchanie bez zagłuszania fragmentów audycji emitowanych przez te stacje radiowe19.