Mówi się o nich – bohaterowie drugiego planu. Narrator przemawia właśnie ich głosem. Tłumacz i lektor – to ich praca może zadecydować o naszym odbiorze dzieł literackich. Jednego z nich – autora najlepszego przekładu spośród książek nominowanych do Angelusa, Literackiej Nagrody Europy Środkowej – poznamy w grudniu.
Jak ocenić dobrze przetłumaczoną książkę zagranicznego autora? Język jej powinien być dla nas przezroczysty, czyli zachwycać doskonałą polszczyzną i wyczuciem stylu. Podobnie w przypadku książki mówionej, zwanej z angielskiego audiobookiem – odpowiedni lektor w sposób niezauważalny przenosi nas swoim głosem w świat przedstawiony. Mistrzowie obydwu rodzajów przekładu naznaczają jednak dzieło swoją osobowością twórczą – w pierwszym przypadku swadą literacką, intuicją językową, stylem, w drugim – artykulacją, intonacją, barwą głosu, kunsztem aktorskim.
Sztuka uprawiana drugim głosem autora nabiera coraz większego znaczenia. W tym roku po raz drugi jury Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus docenia także przekład. W 2009 roku laur dla najlepszego tłumacza i czek w wysokości 10 000 zł odebrał Andrzej Jagodziński za pracę nad zwycięskimi „Przypadkami inżyniera ludzkich dusz” Josefa Škvoreckiego., kolejni więc tłumacze mają szansę na otrzymanie nagrody za owoc swojej pracy.
Nieraz odkładamy na półkę książkę z rozczarowaniem, bo została źle przetłumaczona. Natknęliśmy się na niezgrabność stylistyczną, rażące przełożenie dosłowne, błąd kontekstowy. Praca translatorska wymaga wielu kompetencji, dogłębnego poznania dzieła autora źródłowego, szczególnie jego kultury, a także posiadania własnych umiejętności literackich. Znalezienie się książki w ćwierćfinale Angelusa już właściwie można uznać za sukces tłumacza, który w tak zajmujący sposób potrafił sprostać językowi i materii oryginału. W tym roku do tego etapu trafiło 7 książek przełożonych na język polski, w tym gronie tłumaczy mamy więc Ryszarda Wojnakowskiego i Alicję Rosenau (język niemiecki), Jana Stachowskiego (czeski), Danutę Cirlić-Straszyńską (serbo-chorwacki), Kazimierza Jurczaka i Joannę Kornaś-Warwas (rumuński) oraz Elżbietę Cygielską (węgierski).
Genialne przekłady przechodzą do kanonu literatury razem z ich twórcami. W taki sposób Tadeusz Boy-Żeleński przybliżył Polsce literaturę francuską, Zofia Chądzyńska Julio Cortazara, czy Maciej Słomczyński „Ulissesa” Jamesa Joyce’a. Zdarza się, że spośród kilku wersji książki wybieramy swoją ulubioną, na przykład jedni wolą czytać Szekspira w tłumaczeniu Stanisława Barańczaka, inni Jerzego S. Sito, czytelnicy wolą „Kubusia Puchatka” Ireny Tuwim od „Fredzi Phi-phi” Moniki Adamczyk-Garbowskiej.
Lektor także w sposób znaczący może wpłynąć na nasz odbiór literatury. Wypowiadanie tekstu w określonej interpretacji, z artystycznym wyrazem jest sugestią, której słuchacz daje się ująć. Co więcej – musi zostać porwany, dla własnej czytelniczej satysfakcji. Do głosu aktora możemy się przywiązać, podobnie jak do ulubionej powieści.
Książki mówione zaczęto nagrywać już przed II wojną światową. Pierwotnie nagrania służyły osobom, które nie mogły lub nie potrafiły czytać – dzieciom, niewidomym. Współczesne audiobooki towarzyszą nam wszędzie tam, gdzie nie możemy poświęcić się samodzielnej lekturze, zwłaszcza w samochodzie. Najpopularniejsze pozycje książkowe pojawiają się teraz obowiązkowo w wersji do odsłuchiwania, a wydawcy zlecają nagrania wybitnym aktorom o charakterystycznych głosach. Marką samą w sobie jest audiobook czytany na przykład przez Wojciecha Manna, Janusza Gajosa czy Edytę Jungowską. Z zachwytem poddajemy się rytmowi narracji książek „angelusowych” – „Wrońca” Jacka Dukaja w wykonaniu Jana Peszka, czy „Jestem komunistyczną babą!” Dana Lungu, gdzie usłyszymy Stanisławę Celińską.
30 września wspominamy św. Hieronima, patrona tłumaczy, zatem nie jest zaskoczeniem, że ten właśnie dzień został obwołany Międzynarodowym Dniem Tłumacza. Radość budzi fakt, ze praca i talent włożone w przekład literacki coraz częściej zostają ze swej „przejrzystości” wydobyte i właściwie docenione.