„Podjęcie się zorganizowania takiej retrospektywy jest równoznaczne ze zgodą na poddanie się pewnym procedurom nieuniknionego zaszufladkowania”9.
Wystawa spełnia swoją rolę, prowadząc nas po drogach i bezdrożach twórczości Zbigniewa Libery. Kreśli szkic jego działalności artystycznej, unikając wyżej sugerowanych uproszczeń i skrótów. Jest szansą nie tylko do prześledzenia życia artysty, ale również do analizy struktur i metod jego pracy. Libera pojawia się na niej z błyskiem autoironii w oku, zgrabnie snuje swoją (złożoną z ponad 100 prac) opowieść jak dobry sarkastyczny dowcip, za którym kryje się pełna powagi analiza rzeczywistości.
Niektóre z dzieł hipnotyzują niezależnie od faktu, że zostały świetnie wyeksponowane – Pozytywy, Christus ist mein Leben – czy też wyraźnie wpisały się w historię sztuki ostatnich lat – Lego. Obóz koncentracyjny, Obrzędy intymne. Inne natomiast pozostają na marginesie ekspozycji jako deser dla bardziej wytrawnego widza – Placebo, Wariat.
Ekspozycja jest świetną szansą nie tylko do poznania tak istotnej postaci polskiej sztuki, ale również zadania samemu sobie pytań, na jakich opiera się większość dzieł artysty. Przeglądnięciu się w tym spojrzeniu z nad ciastka i gombrowiczowskiej autoanalizy, która w wypadku, wychowującego się w kapitalistycznej popkulturze, „gówniarza” prowadzi nie tylko do większej samoświadomości, ale, stojącego u podstaw sztuki Libery, buntu: „Pod hasłem sztuki mogę rozwijać swój bunt legalnie”10.