Pisząc, a zanim do tego doszło, czytając o Zbigniewie Liberze miałem silne poczucie uprzedzonego oka, jakim spoglądam na jego twórczość. Jest on postacią wpisującą się wielkimi literami w historię sztuki polskiej ostatnich 30 lat. Artysta wizualny, fotograf i pedagog. Twórca, który pomimo licznych kontrowersji, jakie wzbudzała jego sztuka jest dla mnie w pewnym sensie figurą podręcznikową. Postacią poruszającą po raz pierwszy zagadnienia, w oparciu, o które budowane były współczesne nurty w sztuce. Autorem pytań będących, dla osób wychowanych po ’89 roku, wykorzystywanym na co dzień kanonem. Stoję, więc przed wiszącym na Zachęcie ogromnym plakatem, z którego spogląda na mnie Libera. Patrzę jakby jego oczami sam na siebie i słowo „gówniarz!” za Gombrowiczem ciśnie mi się na usta1. „Gówniarz” ze mnie, a na takie tematy miałem czelność rękę z piórem podnosić, taką wystawę, retrospektywę recenzować. Bo przecież Libera, nie tylko, że „wielki artysta”, nie tylko, że „zachwyca”, ale w tej wielkości, w tym zachwycie jakiś taki ludzki, autoironiczny i swojski jest. Patrzy na każdego, kto zapuszcza się w mury Zachęty, ciastko na talerzyku trzyma i szydzi, i z tej „formy” się śmieje.
The very best of!
Trudno mi powiedzieć, jakie jest pierwsze wrażenie widza wchodzącego na wystawę. Sam wbiegłem na nią spóźniony, śpiesząc się na oprowadzanie kuratorskie. Poczucie pewnego chaosu i swobodnego potraktowania chronologii prac pozostało w mojej głowie, sprawiając, że przedstawiony masyw dzieł bardzo powoli układał się w szufladki pojęć. Przemieszczając się po salach, zatrzymywałem się przed wybranymi realizacjami, po raz pierwszy mogąc oglądać prace, które znam dobrze z podręczników i publikacji. „Libera jest wielkością od lat. Ale czymś innym jest to podejrzewać czy mieć takie przeświadczenie, a czymś innym zobaczyć na własne oczy”2. Dreszcz emocji pojawia się, kiedy stajemy przed głośnym Lego. Obóz koncentracyjny, oglądamy Pozytywy bądź Body master, prace z lat 90., wciąż aktualne i uwodzące nas swoim popowym charakterem. Pomiędzy dobrze znanymi dziełami znajdziemy bogate w wątki autobiograficzne prace z lat 80., dokumentacje z działań łódzkiego Strychu i Kultury Zrzuty. Dalej salę poświęconą wystawie Bakunin w Dreźnie oraz najmłodsze realizacje: książki Co robi łączniczka i The Gay. Innocent and Heartless. Całość uzupełnia bogato wydany katalog z reprodukcjami prac, tekstami krytycznymi a także ilustrowaną biografią.
Mistyka ciała
„Co tak naprawdę jest realne jeśli nie nasze ciało?” – pyta retorycznie Libera w rozmowie z Arturem Żmijewskim i Michałem Gorczycą3. Temat ciała szczególnie obecny jest w pracach, znajdujących się w sali Matejkowskiej. Widz ma szansę odnaleźć tu najwcześniejsze dzieła artysty, który silne poczucie cielesności wyniósł z domu rodzinnego zdominowanego przez matkę pielęgniarkę i chorą babkę. To właśnie jej poświęcone są filmy Obrzędy intymne oraz Perseweracja mistyczna, na których oglądamy postać niedołężnej kobiety zestawionej z osobą młodego artysty, opiekującego się nią przed śmiercią. Z niezwykle mocnym obrazem ciała starego, umęczonego i pozostawionego samotnie przez zmysły kontrastują zdjęcia Hermafrodyta, Ktoś inny i Ładny chłopiec, przedstawiające młode, androgeniczne sylwetki. Libera jako jeden z pierwszych artystów decyduje się tutaj poruszyć temat ciała pozbawionego jednoznacznych cech wizualnych płci.