Marina Abramović to żywy pomnik sztuki performance. Tej artystki nie trzeba jednak stawiać na piedestale, ponieważ sama kreuje się na gwiazdę świata sztuki, ikonę stylu, a nawet obiekt pożądania, czyniąc to z rozbrajającą szczerością i dziecięcym urokiem. Publiczność jej wierzy. Kolejne biograficzne i autobiograficzne narracje niczego w tym względzie nie zmieniają, przeciwnie – Abramović staje się jeszcze bardziej wiarygodna. Być może dlatego, że komentując własne działania umiejętnie operuje dystansem pomiędzy sztuką a życiem, artystą a odbiorcą.
Fala zainteresowania postacią Abramović odżyła za sprawą poświęconego jej dokumentu The Artist is present w reżyserii Matthew Akersa i Jeffa Dupre. Scenariusz filmu osnuty został wokół retrospektywnej wystawy artystki pod tym samym tytułem, która miała miejsce w Museum of Modern Art w 2010 roku. Centralnym wydarzeniem retrospektywy był trzymiesięczny performance, podczas którego Abramović była nieustannie obecna, dostępna niczym żywy eksponat. Widz mógł stanąć z nią twarzą w twarz i patrzeć jej w oczy przez dowolną ilość czasu. Sytuacja ta powodowała rozmaite reakcje publiczności, od gestów sympatii, przez wybuchy emocji, po próby prowokacji. Abramović, mimo ogromnego fizycznego wysiłku, nie zrezygnowała. Realizatorzy filmu ten heroiczny, ale i przypominający bicie rekordu Guinnessa zamysł przedstawili jako swoiste podsumowanie wieloletniej twórczości artystki. Spektakularny performance bez trudu powiązać można bowiem z kanoniczną już, wczesną akcją Abramović zatytułowaną Rhytm 0, w którym „oddała się” publiczności bardziej dosłownie, pozwalając na ingerencje we własną fizyczność za pomocą przygotowanych uprzednio przedmiotów. Obie realizacje dzieli nie tylko czasowa, ale także egzystencjalna przepaść. Dokument The Artist is Present prezentuje Abramović nie tylko jako zdeterminowaną poszukiwaczkę własnych psychicznych i fizycznych granic, ale jako niezwykle świadomą siebie artystkę i dojrzałą kobietę. „Babcię performance”, jak z przekąsem lubi siebie nazywać.
Znakomicie zrealizowany dokument Akersa i Dupre jest rodzajem hołdu, kolejnym punktem wyjścia dla refleksji nad dorobkiem artystki. Abramović wydaje się być z tego zadowolona, ponieważ zarówno jako bohaterka filmu, jak i aktywna artystka, pozwala sobie na rozliczenia i retrospekcje. Jak sama mówi, nie chce już dłużej być alternatywna. Rzeczywiście, przez ostatnie dekady artystka zapracowała na swoje popkulturowe oblicze, regularnie pojawiając się na łamach ekskluzywnych pism kobiecych, zarówno ze względu na swoje artystyczne dokonania, jak i życiowe doświadczenia, czy dbałość o wizerunek. W pewnym momencie Abramović postanowiła bowiem być piękna i konsekwentnie realizowała ów plan kupując stroje haute couture i poddając się kilku operacjom plastycznym. Trudno odmówić jej odwagi, ponieważ stając się elementem kultury masowej naraziła się na zepchnięcie z piedestału, a swoją twórczość na banalizację. Jednak wycofanie się z zajmowanej wcześniej, alternatywnej pozycji, nie tyle sprawiło, że stała się ekskluzywna, ile pozyskało jej potrzebną dostępność. Abramović potrafi wykorzystać medialny wizerunek, by zmodyfikować naturę relacji z odbiorcą, sproblematyzować dystans pomiędzy artystą a publicznością. W efekcie Abramović przestała być kontrowersyjną artystką, stała się ikoną, gwiazdą, celebrytką, ale z drugiej strony autorytetem, przewodnikiem, inspiracją. Określające artystkę etykiety mieszają się ze sobą w różnych proporcjach. Film The Artist is Present raczej utrwala ten definicyjny koktajl heroizując Abramović niż stara się krytycznie go zróżnicować, co najwyżej pozostawia to zadanie widzom.
Sława i uznanie, jakie stało się udziałem Abramović, mają swoją cenę. Znacznie utrudniają twórcze podejście do interpretacji dorobku artystki, promują jednoznaczność i powierzchowną waloryzację. Dokument The Artist is Present stara się odświeżyć wizerunek Abramović, ale czyni to w sposób przewidywalny, wykorzystujący medialne kalki i ukute przez krytykę stwierdzenia. Brakuje w nim polemicznych napięć, jakie pojawiały się chociażby w filmie Balkan Baroque Pierre’a Coulibeaufa z 1999 roku, wytrącającym odbiorcę z pewności, co do interpretacji działań artystki. Eksperymentalna formuła tego filmu, stworzonego w ścisłej współpracy z artystką, odzwierciedlała niejako proces tworzenia, przez co prowokował do poszukiwania nowych znaczeń w różnorodnym dorobku Abramović. W The Artist is Present sądy zostały już wydane. Wobec takiego stanu rzeczy najciekawszym wątkiem filmu jest zderzenie dwóch artystycznych postaw reprezentowanych przez Abramović oraz jej wieloletniego partnera w pracy i w życiu, Ulaya. Natura ich relacji, determinuje sens filmu, określa Abramović jako osobę i jako artystkę. Na poziomie faktów, po spektakularnym rozstaniu z Ulayem kariera Abramović rozkwitła, a gwiazda Ulaya przygasła. Pozostała tęsknota za najlepszymi latami i nonkonformistyczną postawą, której symbolem staje się w filmie samochód, stary citroen, w którym mieszkali razem w latach siedemdziesiątych. Teraz spotykają się po latach podczas wernisażu nowojorskiej retrospektywy, a Ulay jest jedyną osobą w ciągu trzymiesięcznego performance, którą artystka, wzruszona, postanawia dotknąć. Trudno oddzielić, a może raczej scalić w jedno, nonkonformistyczną Abramović z lat związku z Ulayem i Abramović-markę, kobietę otoczoną szeregiem asystentów, świetnie radzącą sobie z trudnościami prowadzenia studia-centrali własnej twórczości.
1 comment
Myśli i słowa
Gubione myśli
– śmiertelne cząstki
nieśmiertelności,
zamknięte słowem
dotrwać potrafią
nieskończoności.
ZeteS
Podzielam Pani tezy, ze film (obejrzałem jakiś czas temu) prezentując Artystkę, prowokującą niejednoznacznością, przesadnie operuje gotowymi definicjami, zamiast skłaniać widza do szukania własnych odpowiedzi.
“Kreowanie przestrzeni dialogu” pozwala nie tylko na miłe spędzenie podróży. Dziękuję.Pozdrawiam.
Myśli i słowa
Gubione myśli
– śmiertelne cząstki
nieśmiertelności,
zamknięte słowem
dotrwać potrafią
nieskończoności.
ZeteS
Podzielam Pani tezy, ze film (obejrzałem jakiś czas temu) prezentując Artystkę, prowokującą niejednoznacznością, przesadnie operuje gotowymi definicjami, zamiast skłaniać widza do szukania własnych odpowiedzi.
“Kreowanie przestrzeni dialogu” pozwala nie tylko na miłe spędzenie podróży. Dziękuję.Pozdrawiam.
Comments are closed.