Pojawiała się próba organizowania regionalnych biennale, ważnych dla lokalnych społeczności – jak Biennale Piotrkowskie w Piotrkowie Trybunalskim. Konfrontacji podlegała tu fotografia, wideo z malarstwem i obiektami przestrzennymi. Biennale wygrał Tomasz Fularski, a wśród nagrodzonych znaleźli się także: Julia Kurek, Andrzej Dudek-Dürer i Bartek Jarmolinski, aby zwrócić uwagę na fakt, że startowali tu uznani artyści.
Wspomnę także o nowosądeckiej wystawie Michała Brzezińskiego, jednego z nielicznych w Polsce artystów elektronicznych mediów w typie fake art. Idea ta, pokazując prawdę czy zjawisko mogące za nią uchodzić, posiłkuje się jednak na fałszu. Obecnie media elektroniczne są przystosowane do tworzenia zupełnie innej praktyki, także w relacji ze światem roślinnym, stymulując, np. rozwój kwiatów (!). Prace Brzezińskiego Bios i Zoe Perforforming Flower ukazują, że kwiat „gardenia wybierała obraz i tworzyła dźwięki, używając moich [Brzezińskiego – przypis K.J.] algorytmów”[4]. Artysta bardzo konsekwentnie rozwija swą postawę artystyczną, działając na gruncie zupełnie nieznanego obszaru biosztuki i jest jednym z nielicznych polskich artystów wpisujących się w nieznany obszar eksperymentu.
W łódzkiej Galerii Manhattan, która obchodziła 20-lecie istnienia, mogliśmy zobaczyć wielu performerów i pokazów filmowych (Paweł Kwaśniewski, Istvan Kantor, Alicja Żebrowska, Anna Baumgart) oraz projekt L-UND: duży i trudny do zaaranżowania, w typie wielkich wystaw muzealnych. Kurator galerii, wybitny artysta niezależny – Wiktor Skok, pokazał nurt alternatywny obecny w sztuce łódzkiej w latach 80. i 90., który skupiony był wokół ówczesnej sceny muzycznej. Z pewnością w przyszłości należy oczekiwać tego typu ekspozycji organizowanych w całej Polsce. Ta była pionierska i bardzo dobrze przygotowana, wzbudziła też duże zainteresowanie w Polsce, ponieważ ujawniła szereg artystów pozostających dotąd w undergroundzie (zespół Jude, Robert Laska, Marcello, Michał Arkusiński) obok już znanych, jak Wspólnota Leeeżeć.
Na początku stycznia 2012 przestała istnieć łódzka Zona Sztuki Aktualnej, a w Poznaniu związana w UA galeria ON, której działalność w ostatnim czasie nie miała jednak dawnego ducha z lat 80., kiedy należała ona do przodujących galerii w Polsce. W łódzkiej Zonie wymieńmy wystawy: Aleksandry Ska (zbyt skromną jednak, gdyż z niewielką ilością prac) i bardziej rozbudowaną – Mateusza Pęka z interesującą projekcją cyfrowych grafik i wibrującą niebieską wstążką jako odwołaniem do postawy Edwarda Krasińskiego.
Podsumowanie, bez generalizowania
Nie był to przełomowy rok, raczej kontynuowano to, co zdarzyło się w 2010 roku bądź było jego bezpośrednim spadkiem, przede wszystkim politycznym. Stąd „spiskowa” wystawa w Toruniu, z niezwykle kontrowersyjnymi, bo w „terrorystyczny” sposób atakującymi polski establishment pracami The Krasnals. Dlatego grupa zamaskowanych i bezkompromisowych artystów skazana jest na aukcyjny, czytaj finansowy sukces, a artystyczny niebyt w polskich muzeach i galeriach. Chyba, że pojawi się jakiś nowy Lenin czy Guevara i dokona rewolucji, w imię anarchistycznego przesłania Krasnali.
Niezbyt okazale w 2011 wypadli w moim podsumowaniu potentaci o wielomilionowych dotacjach państwowych: Zachęta, CSW Warszawa, CSW Toruń, także Muzea Narodowe, z których krakowskie zaistniało dzięki przeniesionej z warszawskiej Zachęty wystawie Katarzyny Kozyry, uzupełnionej przez rekwizyty filmowe. Ale publiczność chciała w tym czasie oglądać przede wszystkim klasyczne już prace Williama Turnera. Wielka instytucja, jak warszawska Zachęta, może nieprzerwanie lansować kilku tych samych artystów (vide Kozyra, Paweł Althamer), a inni, jak np.: Natalia LL, Andrzej Różycki, Jerzy Lewczyński czy Stanisław Fijałkowski mogą jednie pomarzyć o indywidualnej ekspozycji. Dlatego chętnie zwiedzam kolejne wystawy Mikołaja Smoczyńskiego, Demidowskiego, Różyckiego, Sobieraja, Curyło, Brzezińskiego, Lewczyńskiego, gdyż one tak naprawdę domagają się swego odkrycia i upowszechnienia.
- M. Brzezieński [wypowiedź], w: Michał Brzeziński: Fake Art, Galeria Sztuki Współczesnej BWA Sokół, Nowy Sącz, s. 26, kat. wyst.↵
3 comments
Zgadzam się z wieloma ocenami sytuacji sztuki w Polsce, zawartymi w artykule, ale utożsamianie muzeum z galerią to mylenie pojęć. Proszę sprawdzić statuty Muzeów Narodowych – działalność wystawiennicza jest tam zwykle na 5 – 6 miejscu, po gromadzeniu zbiorów, inwentaryzowaniu, działalności naukowej, badawczej i edukacyjnej, przechowywaniu zbiorów i ich konserwacji. Muzeum jest przede wszystkim placówką naukową o rozbudowanych zadaniach, stąd taka liczba zatrudnionych w nim pracowników. Na ilość wystaw nigdy nie wygra z galerią, zajmującą się przede wszystkim organizowaniem wystaw. Porównujmy muzea z muzeami, galerie z galeriami.
Pozdrawiam –
Waldemar Wojciechowski
Nigdzie nie utożsamiałem galerii, w tym prywatnych, z muzeami narodowymi. Natomiast zwracam uwagę na na ilość i znaczenie wystaw, jakie oferuje się publiczności, np. Muzeum Narodowe w Krakowie czy w Gdańsku. Tak naprawdę to nie mamy dostępu do wielu danych, np. o konserwacji obiektów, i jakie są to koszty. Były dyrektor Muzeum Narodowego w W-wie prof. P. Piotrowski pragnął zmienić de facto ograniczyć właśnie Dział Konserwacji. Jak się to skończyło, wszyscy wiemy.
W artykule zaproponował Pan porównanie ilości wystaw w dużym Muzeum Narodowym z dowolnie wybranym niemieckim czy austriackim Kunsthalle… Owe Kunsthalle to właśnie galerie sztuki współczesnej, czasem posiadające własne kolekcje, niektóre wspierane przez lokalne Kunstverein – towarzystwa artystów, miłośników i kolekcjonerów sztuki. W tym momencie należałoby porównać budżety wystawiennicze tych instytucji; finansów przeznaczonych w Muzeach Narodowych na utrzymanie budynków, zbiorów czy na wynagrodzenia nie można przeznaczyć na organizację wystaw. Przypominam, że to Państwo jako założyciel Muzeum Narodowego nakłada na nie rozliczne obowiązki i zapewnia finansowanie ich wypełniania. Można oczywiście dyskutować nad zakresem zadań Muzeum (tu właśnie przydaje się przykład prof. Piotra Piotrowskiego), ale dopóki nie zmienią się wymagania państwa, nie zmienią się też liczby pokazywanych wystaw, bo budżety na nie przeznaczane są żałośnie skromne.
Comments are closed.