KK: W 1997 r. w São Paulo Kac urządził happening, podczas którego wszczepił sobie pod skórę czip podobny do tych, jakimi oznacza się zwierzęta, by w razie zaginięcia móc je łatwo zidentyfikować. W jego komentarzu do tego działania pojawiło się następujące zdanie: „Rozwój technologii sprawia, że tracimy swoją tożsamość, unikatowość jednostki”. Jakie jest Pani stanowisko w tej sprawie?
MB: Odpowiedź na to pytanie jest złożona. Po pierwsze, w laboratoriach powstają najróżniejsze chimery i hybrydy i tworzenie takich organizmów nie jest wymysłem artystów. Niemniej jednak, Eduardo Kac przewrotnie powiedział kiedyś, że tak wiele gatunków ginie, iż to właściwie artyści powinni wprowadzać do środowiska nowe gatunki, żeby niejako wypełniać tę lukę. To jest ciekawa wypowiedź artysty, którą jednak należałoby potraktować jako rodzaj prowokacji. Biotechnologie dają możliwość bardzo precyzyjnego łączenia materiału genetycznego różnych organizmów, tzn. wprowadzania materiału genetycznego pochodzącego z organizmu jednego gatunku do organizmu innego gatunku. Artyści zwracają naszą uwagę na to, że tak się już dzieje, czy nam się to podoba czy nie. Jeśli zaś chodzi o tak zwaną „naturę”, bądźmy ostrożni bowiem nic takiego jak dziewicza natura nie istnieje.
KK: Wśród bioartystów pojawia się pojęcie neożycia, form półżywych lub ciała rozszerzonego. Takie „extended body” ma wykraczać poza granice organizmu i gatunku. Czym dla Pani są te naukowe twory, formy tworzone przez człowieka?
MB: Formy życia, które mogą przetrwać tylko dzięki biotechnologiom zostały nazwane przez artystów „ciałem rozszerzonymi” czy „półżyjącymi istotami”. Żyjąc w środowisku laboratoryjnym, czyli całkowicie kontrolowanym przez ludzi, dają świadectwo możliwości jakimi dysponują obecnie biotechnologie. Najbardziej podstawową jednostką życia jest komórka. Wyizolowane tkanki zwierzęce mogą funkcjonować w środowisku laboratoryjnym przez wiele lat, a zatem i wówczas kiedy organizm pierwotny już dawno nie żyje. Dawcą komórek, które dadzą początek „rozszerzonemu ciału” może być także człowiek.
Tutaj dobrym przykładem, jest linia komórkowa HeLa czyli pochodząca od Afroamerykanki Henrietty Lacks, która zmarła na raka w 1951 roku. Pobrane od niej komórki rakowe nadal świetnie rozmnażają się w laboratoriach całego świata, a zatem jej ciało właśnie tam zamieszkuje. Linię komórkową HeLa jak i inne linie komórkowe, tworzą komórki nieśmiertelne czyli takie, które w idealnych warunkach ulegają nieograniczonym podziałom. „Ciała rozszerzone” istnieją całkowicie samodzielnie – bez łączności z organizmem dawcy. Jest to rezultat splotu wiedzy i możliwości technicznych.
KK: Czym kierowała się Pani przy wyborze artystów na 37. Edycję Krakowskich Reminiscencji Teatralnych?
MB: Każdy projekt artystyczny ma swoje ograniczenia. Zawsze górę bierze to, co jest możliwe, a nie to, na co miało by się ochotę. W ramach możliwości jakie zostały tutaj stworzone chciałam zaprosić takich artystów, których prace dałyby pewien ogląd różnorodności działań podejmowanych w ramach bioartu. Kiedy bowiem myślimy o tym właśnie nurcie sztuki, to musimy wziąć pod uwagę relacje ludzi ze zwierzętami, roślinami a także nowe możliwości ingerencji w żywe organizmy jakie stwarzają biotechnologie. Moim celem było to, by do dyskusji o sztuce zaangażowanej w życie biologiczne wprowadzić różnorodne wątki, co – mam nadzieję – mogłoby utorować drogę dalszym projektom i wystawom realizowanym w Polsce.
KK: Bardzo dziękuję za rozmowę.