Tymczasem w Galerii Pauza można oglądać twórczość Viviane Sassen, która w ramach Miesiąca Fotografii prezentuje swój cykl „Parasomnia”(2010). Jest to zapis podróży artystki do Afryki, w której jako dziecko się wychowywała. Potem wyemigrowała do Holandii, by potem znów powrócić na czarny ląd, tym razem w roli fotografa. Realizacje Sassen ocierają się w pewien sposób o oniryzm. Artystka pokazuje Afrykę w bardzo estetyczny, wręcz wysublimowany sposób, z całą jej feerią barw i gorącym, nieznośnym powietrzem, bez nakładania zbędnych stereotypowych klisz. Całość przypomina spokojny, kolorowy sen. Sassen robi ujęcia w pełnym słońcu, jak i w cieniu. Rozdeptane pomidory, porzucone wiaderka czy białe skarpetki kontrastują z pięknie sfotografowanymi postaciami, zarówno kobiecymi, jak i męskimi. Uwiecznieni na jej zdjęciach, odbijają się od jasnego tła, co sprawia, że trudno jest miejscami dostrzec twarze bohaterów jej fotografii. Niezwykła elegancja kompozycji sprawia, że widz wyraźnie odczuwa inspiracje światem mody, z którym artystka współpracuje. Jak sama podkreśla, dzielnie fotografii na artystyczną i reklamową jest podziałem sztucznym i tak naprawdę niezrozumiałym, stąd też jej indywidualne poszukiwania uniwersalnego języka fotografii, który stara się odzwierciedlać w swoich realizacjach.
Natomiast zupełnie inną definicję fotografii posiada japońska fotografka, Lieko Shiga. W przypadku jej twórczości nie można mówić o inspiracjach światem mody. W prezentowanym cyklu “Kanarek”(2007), który można obejrzeć w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha, artystka porusza zagadnienie psychogeografii. Shiga snuje światłoczułą narrację za pomocą miejsc. Projekt ten to prywatna mapa przestrzeni, którą sporządzili dla niej mieszkańcy australijskiego Brisbane i Sendai w Japonii. Mieszkańcy mieli za zadanie oznaczyć najjaśniejsze i najciemniejsze miejsca w okolicy. Shiga brała aparat w ręce i wyruszała według danych jej wskazówek w miasto. Uwielbiała moment nieprzewidywalności przestrzeni, nie wiedziała gdzie za chwilę się znajdzie i co zobaczy. Artystka próbowała w ten sposób dowiedzieć się czegoś o związku miejsca z osobą, która je wybrała. Tak więc widz trafia do eleganckiej restauracji, na szaloną imprezę czy ciemnego, strasznego lasu. Realizacje Shigi przypominają pewnego rodzaju surrealistyczny spacer, w którym wszystko staje się nagle większe, straszniejsze, dziwaczniejsze i wyolbrzymione do granic możliwości. Nie można oprzeć się wrażeniu uczestnictwa w wizualnym spektaklu rodem z filmów Davida Lyncha. Ta psychogeograficzna mapka, którą widz ogląda na pracach artystki to pewnego rodzaju naginanie prawdziwych miejskich realiów do potrzeb opowiadającego o nim podmiotu. Guy Debord definiował zjawisko psychogeografii jako pewnego rodzaju studium oddziaływania przestrzeni na ludzkie funkcjonowanie, a jej celem była rekonstrukcja świadomości jednostki działającej w mieście[6]. Według Deborda, jego osiągnięcie skutkowałoby kreacją jednostki, która od tej chwili tworzyłaby miasto sama dla siebie, wymykając się wszelkiej władzy i konwencjonalizacji przestrzeni dokonywanej przez kulturę[7]. Doskonale widać to na pracach Shigi, gdzie przestrzeń publiczna wyraża się tylko za pomocą ludzkiej egzystencji. Bez niej nie miałaby takiej możliwości.
Zupełnie nową odsłoną Miesiąca Fotografii w Krakowie jest Sekcja Eksperymentalna, która zainaugurowała swoją działalność dopiero podczas tej edycji MFK. Efekty jej pracy można oglądać w Bunkrze Sztuki. A na czym polega ten ciekawie brzmiący projekt? Pod kierunkiem słynnej brytyjskiej krytyczki Charlotte Cotton, autorki kultowego już przewodnika po współczesnej fotografii artystycznej Fotografia jako sztuka współczesna, a także zaproszonych kuratorów i naukowców, powstał interdyscyplinarny projekt Fotografia w życiu codziennym, który ma stanowić zupełnie nowe, alternatywne podejście do tej dziedziny sztuki. W proces tworzenia została zaangażowana publiczność, próbująca definiować fotograficzny obraz za pomocą różnych poziomów doświadczenia wizualnego i intelektualnego. Interaktywne stanowiska, umieszczone w galerii sprawiają, że Bunkier Sztuki zaczął przypominać fotograficzne laboratorium. Tutaj widz nie zobaczy zdjęć zamkniętych w ramach, elegancko przytwierdzonych do ścian. Tu i ówdzie bezwładnie wiszą niezidentyfikowane, czarno-białe ksera, zdjęcia o bardzo kiepskiej rozdzielczości lub w tak małym formacie, że ciężko jest dostrzec na nich cokolwiek czy puste ramki, wycinki i stare zdjęcia. To aktywna wystawa, która cały czas ewoluuje. Można zadać pytanie, uczestniczyć w warsztatach, zrobić lub zostawić zdjęcie i spróbować określić, czym dla widza jest fotografia? Pamiątką? Swoistym zamrażalnikiem obrazu i czasu? Jaki wpływ na obraz ma Internet? Na jednym ze stanowisk, Temporary Internet Photos wszystkie obrazki, jakie pojawiają się w sieci podczas przeglądania stron, są automatycznie zapisywane przez komputer, a potem drukowane i wieszane. Eksperyment ten zwraca uwagę, jak wiele przekazów wymyka się oczom widza, zaprogramowanego na obrazy, które mają więcej wspólnego z fikcją, niż upragnioną realnością. Równie ciekawym eksperymentem jest PROD.KON.ROD, który zachęca do zadawania pytań dotyczących różnorodnych zagadnień, także związanych z fotografią. Dodatkowym zadaniem dla widzów jest umieszczanie do nich wizualnych załączników. Na newralgiczne i niecierpiące zwłoki pytania odpowiadają specjaliści, próbujący rozwikłać zagadkę światłoczułych kodów, które raz za razem generują zdjęcia. Jednakże, pomysłodawcom tego projektu nie chodziło o jednoznaczne określenie statusu dzisiejszej fotografii, tylko o pokazanie, jak wiele funkcji może spełniać i jak wiele definicji posiada, unikając zbędnego kategoryzowania.
Miesiąc Fotografii w Krakowie w tym roku obfituje w różnorodność poruszanych zagadnień, które nie tworzą ścisłej, narracyjnej osi. Jednakże zestawienie najlepszych tradycji fotograficznych ze współczesnymi pokazało, jak wiele transformacji dokonało się w tej dziedzinie sztuki, która swoim zróżnicowaniem przekazuje wiele egzystencjalnych treści, na co dzień niedostrzegalnych przez ludzkie, wiecznie pędzące przed siebie oko. To sprawia, że z roku na rok krakowskie święto będzie coraz bardziej interesujące, stając się swoistym “narzędziem urabiania umysłów”, jak pisała Urszula Czartoryska, dla której fotografia to zwierciadło świata, w którym zaklęte jest ulotne, ludzkie spojrzenie.
1 comment
“Na krakowskiej wystawie można obejrzeć przeszło 120 odbitek, które stanowią przekrój przez wszystkie etapy twórczości Lewczyńskiego…”, niestety nie, na wystawie była więszkość cykli fotografa, ale nie wszystkie – nie było “Antytelewizji”.
Comments are closed.