Przelecieć Europę
W rozdziałach szóstym i siódmym, wśród twórców kina artystycznego, Linda Williams spróbuje znaleźć odpowiedzi na następujące pytanie: „Jak przedstawić seks bez uciekania się do zużytego schematu represji i uwolnienia – oraz do języka rewolucji, z którym seks tak długo się kojarzył?” (s. 245). Nietypowe, a przez to zaskakujące reprezentacje odnajdzie u Davida Lyncha w Blue Velvet (1986), Anga Lee w Tajemnicy Brokeback Mountain (2005) oraz u niedocenionego Johna Camerona Mitchella w Shortbus (2006). Tym jednak, co ją przyprawi o erotyczny zawrót głowy, okaże się mocno i perwersyjnie bijące źródło seksu na europejskim kontynencie. I tu uważniej przyjrzy się prowokacjom Pedra Almodóvara (zwłaszcza scenie gwałtu w filmie Porozmawiaj z nią [2002]), melodii seksu Michaela Winterbottoma w 9 Songs (2004) oraz „niesymulowanej spastycznej orgii” u Larsa von Triera w Idiotach (1998). Zaskoczy ją także Intymność (2001) Patrice’a Chéreau, gdyż „każe nam zrozumieć, jak pusta jest większość gestów i emocji, które znamy z kinowych przedstawień seksu” (s. 297).
Idąc dalej tym tropem, opisze (po raz pierwszy pod tym kątem) transgresyjny charakter gry aktorskiej: „Jeśli performance to sztuka otwarcia ciała aktora na fizyczne i emocjonalne wyzwania danej sytuacji, to film Chéreau (a także dzieła Winterbottoma i von Triera) wymaga performance’u również w scenach seksu – potrzebuje ruchów i emocji bliskich prawdzie” (s. 298). Poświęci także dużo uwagi (i „afektywnych” przymiotników) Catherine Breillat, której cała wszak twórczość filmowa (oraz pisarska) eksploruje wątek kobiecej seksualności oraz ambiwalencji pragnienia. Zasłonę milczenia spuści na Gaspara Noé i jego piętnowanie seksu jako formy upokorzenia (vide: co on wyprawia z Monicą Bellucci w Nieodwracalnym [2002]), jak i na wielu innych reżyserów. Szkoda, że kompletnie nie zapuszcza się w rejony azjatyckie. Ciekawe, jakich epitetów by użyła po zobaczeniu pierwszej sceny Kapryśnej chmury (2005) Tsai Ming-lianga?
Bataille’owski epilog
Koncepcja łącząca pożądanie ze strachem oraz filozofia transgresji, w której sytuacja przekroczenia zakazu (prawa) wcale nas od niego nie uwalnia, są bardzo bliskie poszukiwaniom Williams. Znajduje ich przełożenie nie tylko w kodeksie Haysa, ale i w osobistej opowieści erotycznej. Docenia ona także trafność synonimu „la petite mort”, który zrodził się w Bataille’owskim świecie paradoksów i z orgazmu uczynił „małą śmierć” (podobnie jak Bertolucci, którego film z 1972 roku miał nosić właśnie taki tytuł, zanim autor wpadł finalnie na Ostatnie tango w Paryżu).
Erotyzm w wydaniu francuskiego filozofa to najbardziej suwerenna ze wszystkich jakości w świecie powszechnej użyteczności, w „absurdalnym systemie, w którym każda rzecz służy, nic zaś nie jest suwerenne” (Georges Bataille, Historia erotyzmu, s. 11). W erotyzmie widzi on też „niezafałszowaną formę świadomej autonomii człowieka” (s. 12) i na przekór dotychczasowej refleksji, bez wstydu i zakłopotania poświęca jej cały tom. Niemniej jednak nie chce zostać oskarżony o gloryfikację zjawiska, która z jednej strony mogłaby dać pretekst jego oponentom, a z drugiej wypaczać trafność jego osądu: „Otóż moją książkę ktoś mógłby odebrać jako apologię erotyzmu, podczas gdy moim zamiarem był tylko opis zespołu reakcji odznaczających się niebywałym bogactwem. Te opisane przeze mnie reakcje są wszakże z istoty swojej wzajemnie sprzeczne. Proszę uważnie śledzić mój wywód: człowiecza egzystencja narzucała lęk przed wszelką płciowością i ten sam lęk przesądzał o atrakcyjności erotyzmu” (s. 15).
Wydaje się, iż Williams dokładnie wypełnia (niemal każdy) zamiar Bataille’a, tyle że z pozycji antropologa i filozofa przechodzi na grunt filmoznawcy, zbaczając zwłaszcza na ścieżki obwarowane zakazami. Jej francuski nauczyciel trafnie mierzy erotyzm metaforą snu, tak bliską i wyeksploatowaną w historii kina: „Świat erotyki jest pod względem formalnym fikcją, czymś analogicznym do snu, najlepszym więc sposobem oswajania się z tym dziwactwem będzie śledzenie, jak kształtują się arbitralne granice świata przeciwstawnego, w którym seksualność jest zakazana” (Historia erotyzmu, s. 30).
Noga Williams w świecie przeciwstawnym jeszcze nie została postawiona. Być może, zgodnie z jej publikacyjnym rytmem, za dekadę otrzymamy kolejną intrygującą książkę. Póki co wypada nam pochylić się nad własnym losem, zwłaszcza losem naszych kronik erotycznych. I nie tylko w tabloidowym stylu zapytać, czy pamiętasz swój pierwszy raz, ale również poszukać w sformatowanej pamięci tego, co nas kręci, co nas podnieca, a potem przyłożyć to do dużego/małego ekranu.