Z tego, że dawne Biura Wystaw Artystycznych przez lata gromadziły dzieła sztuki, tworząc niekiedy imponujące pod względem liczby obiektów zbiory, zdaje sobie zapewne sprawę znaczna część zainteresowanych życiem kulturalnym w Polsce po 1945 roku. Jest to wiedza obiegowa, dość oczywista (w końcu można domyślać się, że lokalne instytucje przez dziesięciolecia prezentujące aktualną sztukę zajmowały się również jej zbieraniem), zazwyczaj jednak nie oparta na solidniejszych podstawach. Ostatnie bez mała już kilkadziesiąt lat to bowiem czas, w którym niewielką wagę przywiązywano do tego, co znajduje się w magazynach rozsianych po Polsce instytucji kultury, będących spadkobiercami dawnych BWA, całkiem przecież licznych.
Po 1989 roku w obiegu wystawowym koncentrowano się raczej na sztuce bieżącej, aktualnej, unikając kreślenia szerokich panoram życia artystycznego PRL-u. Nowa rzeczywistość społeczno-polityczna i gospodarcza w naturalny sposób wykształciła odmienną przestrzeń, zarówno jeśli chodzi o powstającą sztukę (wyraźna eksplozja form ekspresji oraz środków wyrazu, które w PRL-owskiej rzeczywistości stanowiły zjawiska marginalne bądź też niemal w ogóle nie funkcjonowały: np. sztuki wideo, instalacji), jak i instytucje służące jej prezentowaniu (zerwanie z państwową centralizacją instytucji kultury, a tym samym przejęcie wielu podmiotów przez samorządy, nieporównanie większe otwarcie na świat, zerwanie z dotychczasowymi układami lokalnych i krajowych środowisk artystycznych, stworzenie nowych, o odmiennej charakterystyce). Także historycy i krytycy sztuki większym zainteresowaniem darzyli zjawiska nowe, spychając na margines główny nurt sztuki powstającej w PRL-u, z tej ostatniej zaś wybierając tendencje wartościowe, ale często hermetyczne, rodzące się poza głównym obiegiem. W tym kontekście przygotowaną przez Michała Jachułę (przy współpracy Laury Jaszkowskiej) wystawę Materialność i wartość dzieła sztuki. Prace z kolekcji BWA w Białymstoku zgromadzone w latach 1965-1990 uznać można za przełomową, prezentującą nowe spojrzenie na nieco zapomniany problem, jakim są zbiory sztuki tworzone w okresie PRL-u w instytucjach kultury działających w mniejszych ośrodkach na terenie całego kraju. Autorowi prezentacji w białostockim Arsenale udało się zasygnalizować kilka istotnych problemów, które warte są szczegółowej analizy.
Galeria Arsenał w Białymstoku jest bezpośrednią spadkobierczynią BWA powołanego do życia w 1965 roku. Przez lata jej kierownikiem był zasłużony dla środowiska artystycznego Białegostoku malarz Mikołaj Wołkowycki. Dzięki jego staraniom i uporowi udało się znaleźć i – po długim remoncie, w iście PRL-owskim w stylu trwającym całe lata – udostępnić zwiedzającym sale wystawiennicze, po dziś dzień wykorzystywane zresztą przez placówkę. On też zapoczątkował regularne zakupy dzieł sztuki i tworzenie kolekcji. Zbiór już w latach osiemdziesiątych, kiedy stanowisko dyrektora piastował Władysław Sekunda, został uzupełniony oraz ukształtowany w ostatecznej formie przez jego merytoryczną opiekunkę Bożenę Kowalską, która opatrzyła go nazwą Trzy nurty. Realizm – Metafora – Geometria. W nową rzeczywistość po 1989 roku Arsenał wchodził więc ze zwartą kolekcją dzieł sztuki, aczkolwiek będącą zbiorem po licznych przejściach. W 1990 roku dyrektorką Arsenału została Monika Szewczyk, rozpoczynając nowy, wyraźnie odmienny od poprzedniego okres działalności instytucji. To ona właśnie, w trudnych warunkach przełomu społeczno-politycznego, kiedy to naprawdę niewiele galerii w ogóle myślało o powiększaniu zbiorów, rozpoczęła tworzenie nowej kolekcji, która dla odróżnienia od poprzedniczki została nazwana Kolekcja II[1].
Oba zbiory – starszy, zamknięty, i nowy, wciąż poszerzany – są niemal równolatkami. Prace wchodzące w skład Trzech nurtów… nabywane były w latach 1965-1990, Kolekcji II zaś w latach 1990-2014. Pod względem liczby prac obie zasadniczo od siebie odstają. O ile bowiem po 1989 roku zdołano do Kolekcji II zakupić bądź otrzymać w charakterze daru około dwieście pięćdziesiąt prac, o tyle przed tą datą zgromadzono ich ponad dwa tysiące. Znacząca dysproporcja. Ogromna liczba prac pozostałych po dawnym BWA skłania tym samym do wielowątkowych refleksji nad życiem artystycznym w PRL-owskiej Polsce, wartością tworzonej wtedy sztuki, założeniami i praktyką tworzenia kolekcji sztuki współczesnej, a także miejscem Białegostoku na artystycznej mapie kraju. Nadto skłania do porównań z obecną – zasadniczo jednak odmienną – rzeczywistością.
Pośród kilku ciekawych zagadnień, które domagają się rozwinięcia w przyszłości, a zostały zasygnalizowane na wystawie, jest białostockie środowisko artystyczne lat 60. i 70. XX wieku. Jego historia jest praktycznie nieznana. Próżno szukać jakichkolwiek szerszych opracowań mu poświęconych. Kilka sumiennych, ale jednak wstępnych studiów, przede wszystkim autorstwa Joanny Tomalskiej, nie załatwia sprawy[2]. W panoramie powojennej sztuki Białystok jawi się jako biała plama. Tymczasem uważny ogląd przygotowanej przez Michała Jachułę wystawy pozwala stwierdzić, że na Podlasiu tworzyli wartościowi artyści, przede wszystkim malarze. Kurator wydobył z magazynów i zaprezentował efektowne obrazy Jerzego Zinkowa, o przemyślanej, pełnej napięcia kompozycji, ciekawe kolorystycznie, malarsko przekonujące, odznaczające się dużą siłą wyrazu. Także dzieła Jerzego Lengiewicza ujmują dyscypliną kompozycyjną oraz efektami fakturowymi. Jako dobrzy malarze jawią się Sławomir Chudzik, tworzący swobodne, rozmalowane, barwne kompozycje figuralne oraz Wiesław Jurkowski, który wychodząc od motywu konia, tego – wydawałoby się – szczególnie banalnego i opatrzonego tematu, stworzył obrazy pełne energii, o wyjątkowej intensywności. Wymieniać można byłoby jeszcze długo. W kolejnych salach Arsenału natrafiamy na ciekawe abstrakcje Doroty Łabanowskiej, Jerzego Łabanowskiego, płótna Mikołaja Wołkowyckiego, Józefa Charytona, Aleksandra Kozyrskiego, a także przedstawicieli młodszego pokolenia, np. Janusza Debisa. Są też fotograficy (Henryk Rogoziński), graficy (Andrzej Dworakowski) czy jedna z najciekawszych artystek tworzących tkaninę artystyczną, Izabella Marcjan (choć ta akurat reprezentowana jest na wystawie pracą malarską). Wśród bez mała setek obrazów znajdziemy również te wykonane przez najstarszych przedstawicieli powojennego środowiska artystycznego Białegostoku. Część z ich dzieł, wtórnych i tkwiących w schematach wypracowanych dziesiątki lat przed II wojną światową, była archaiczna w wyrazie już w czasach, w których powstawała. Nie zmienia to jednak faktu, iż z lokalnej perspektywy są one ważne i wiele mówią o życiu kulturalnym miasta. Arsenałowa wystawa zachęca do stworzenia panoramy lokalnej twórczości artystycznej, przekonuje, że peryferyjne ośrodki również warte są uwagi i powinny zostać włączone do rozważań nad kondycją sztuki w Polsce po 1945 roku.
- Na temat historii Arsenału oraz obu kolekcji patrz: I. Kopania, Zbiór otwarty. Kolekcja II Galerii Arsenał w Białymstoku i Podlaskiego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych, Białystok 2012; K. Kopania, Arsenał sztuki. Galeria Arsenał w Białymstoku i jej Kolekcja II, Białystok 2006, s. 8–10.↵
- Na temat białostockiego środowiska artystycznego po II wojnie światowej patrz: J. Tomalska, Białostockie środowisko plastyczne po II wojnie światowej. Szkic do zbiorowego portretu, w: Studia i materiały do dziejów miasta Białegostoku, red. H. Majecki, t. 5, Białystok 2001, s. 221–237; J. Tomalska, Sztuki plastyczne, w: E. Kozłowska-Świątkowska, J. Szczygieł-Rogowska, J. Tomalska, W. Bokłago, Artyści Białegostoku XVIII-XX w., Białystok 2005, s. 67–100.↵