Kamila Leśniak: Jarmarki Lubelskie organizowano już w XV wieku – czy Jarmark Jagielloński odwołuje się do tej tradycji? W jaki sposób?
Marta Graban-Butryn: Lubelskie Stare Miasto, jego brukowane uliczki i renesansowe kamienice, pamiętają tamte czasy i tamte jarmarki, których atmosferę staramy się podczas Jarmarku Jagiellońskiego odtworzyć. Tak jak wtedy, kiedy w Lublinie krzyżowały się szlaki handlowe, tak dzisiaj spotykają się twórcy z różnych zakątków Europy Środkowo-Wschodniej. Na uliczkach, placach i w zaułkach można usłyszeć grajków, muzykantów i bajarzy opowiadających dawno zapomniane historie. Cały Jarmark Jagielloński poświęcony jest dziedzictwu kulturowemu, materialnemu i niematerialnemu, które niegdyś dla naszych przodków było codziennością, a dziś jest do zobaczenia jedynie w muzeum. Jarmark ma je na powrót ożywić, choćby na kilka dni.
Czy wprowadzili Państwo coś nowego do idei jarmarku? W jaki sposób została ona unowocześniona?
Jarmark Jagielloński to nie tylko jarmark rękodzielniczy i handlowy, ale także bogaty program artystyczny. Odbywają się koncerty, spotkania, projekcje filmów, cały szereg warsztatów rękodzielniczych, a wieczorami słynne już potańcówki, które zawsze cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Lubelski Jarmark, z każdym rokiem ma też inny temat przewodni, wokół którego budowany jest program, co sprawia, że co roku jest niepowtarzalny. W zeszłym roku były to zabawki tradycyjne, które można było podziwiać na wystawach, znaleźć na kilku spośród straganów, a nawet samemu wykonać drewnianego konika czy gliniany gwizdek pod okiem mistrzów. W tym skupiamy się na wycinance ludowej, nie tylko tej z Lubelszczyzny, ale również charakterystycznej dla innych regionów.
Organizowany od 2007 roku Jarmark Jagielloński – w skali regionu, ale i kraju – zdążył zaskarbić sobie rzesze sympatyków. Na czym, Pani zdaniem, polega sukces Jarmarku?
Sama forma jarmarku jako festiwalu jest bardzo popularna. W wielu miastach i miasteczkach możemy najeść się chleba ze smalcem czy kupić miody pitne. W Lublinie atrakcji jest znacznie więcej. Jarmark Jagielloński to trzy dni z blisko 400 artystami ludowymi i inspirującymi się sztuką ludową. Ponad 250 z nich weźmie udział w jarmarku rękodzielniczym, na którym nie tylko będzie można kupić ich wyroby, ale dowiedzieć się, a nierzadko również zobaczyć na własne oczy, jak powstają. To są misternie wykonane dzieła sztuki, począwszy od ceramiki użytkowej, takiej jak ręcznie zdobione talerze, dzbany czy garnki, poprzez wyjątkowe tkaniny dwuosnowowe, drobiazgowe hafty na chustach, obrusach czy koszulach, aż po biżuterię, drewniane zabawki, obrazy i rzeźby. Wystawcy niejednokrotnie są członkami Stowarzyszenia Twórców Ludowych i laureatami licznych nagród. To właśnie wyróżnia lubelski Jarmark Jagielloński od innych.
Czy wystawcy zgłaszają się do Państwa sami, czy też prowadzone są poszukiwania interesujących rękodzielników?
Wystawcy mogą się do nas zgłaszać samodzielnie, ale jednocześnie sami poszukujemy nowych twórców, którzy tworzą coś wartościowego, ale jeszcze u nas nie gościli. Stale współpracujemy również ze stowarzyszeniami i związkami twórców ludowych w Polsce, Białorusi, Ukrainie, Litwie czy Słowacji, żeby mieć pewność, że zaprezentują się u nas osoby, które tworzą zgodnie z wieloletnią tradycją i charakterem danego regionu. Najczęściej wybieramy rękodzielników certyfikowanych, mających osiągnięcia w swojej dziedzinie sztuki.
Lubelski Jarmark co roku jest pełen indywidualności. Jakie wyraziste osobowości będzie można spotkać wśród wystawców tym razem?
Stałym gościem Jarmarku jest pan Ivan Suprunchyk z Białorusi, który wykonuje rzeźby siekierą, gromadząc wokół siebie mnóstwo przechodniów. Ciekawym twórcą jest także Blažena Kriváková ze Słowacji, która zajmuje się wyrobami z drutu. To sztuka niespotykana w Polsce. Będziemy gościć także Stanislava Otrubę, także ze Słowacji, tworzącego dzwonki tradycyjne, niegdyś popularne w całych Karpatach. Najbardziej egzotycznymi wystawcami w tym roku będą chyba panie z Palestyny, reprezentujące organizację „Women in Hebron”. Będziemy mogli kupić u nich ręcznie tkane płótna.
Kultura i sztuka tradycyjna, ludowa często pozostaje w swojej istocie niezrozumiała – w jaki sposób przybliżają Państwo to zagadnienie publiczności?
Jednym z naszych założeń jest edukacyjny wymiar Jarmarku i co roku staramy się zaprosić uczestników na ciekawe warsztaty. Stałym punktem programu jest Letnia Szkoła Rzemiosła Ludowego, co roku poświęcona innej dziedzinie – w tym roku będzie to Letnia Szkoła Wycinankarstwa. Ciekawą formą warsztatów muzycznych są spotkania z mistrzami, podczas którego istnieje okazja do nauki gry i wspólnego muzykowania z wybitnymi muzykantami, w tym roku ze Stanisławem Głazem z Dzwoli, z Bronisławem Rawskim z Kocudzy i ze Zbigniewem Butrynem z Janowa Lubelskiego. Można nauczyć się śpiewać tradycyjne pieśni weselne i poznać ludowe tańce, takie jak oberki czy polki. Prowadzący nie tylko pokazują, jak wykonać wycinankę czy w jaki sposób stawiać kroki w hejduku, ale zapoznają uczestników z historią oraz głębokim znaczeniem, jakie niesie ze sobą sztuka ludowa.
Dla Jarmarku Jagiellońskiego charakterystyczne są wyważone proporcje pomiędzy handlem a wydarzeniami stricte kulturalnymi: spotkaniami z twórcami, warsztatami, wystawami, koncertami. Jak w tym roku wygląda program festiwalu od strony „wydarzeń towarzyszących”? Co warto zobaczyć, na czym warto być?
Szczególnie ciekawy jest w tym roku program muzyczny. Usłyszymy m. in. Burdon, jeden z najbardziej znanych zespołów folkowych z Ukrainy, czy Romengo, który prezentuje nowe brzmienie wschodnio-europejskiej muzyki cygańskiej, Karolinę Cichą i Spółkę w projekcie Wieloma Językami i reaktywowany niedawno zespół Lautari z projektem Vol 67., nawiązującym do wielkiego dzieła zbiorów etnograficznych Oskara Kolberga.
Na pewno nie można przeoczyć wystawy Bereniki Kowalskiej Zapomniane Obrzędy Ludowe. Młoda artystka po krakowskim ASP, zainspirowana sztuką tradycyjną, w postaci misternych wycinanek i batików, przedstawia obrzędy związane z wejściem w stan małżeński oraz odejściem do świata zmarłych. W dość nietypowej formie będzie też można zapoznać się z legendami lubelskimi, prezentowanymi przez lubelski teatr improwizacji No Potatoes. Dużym powodzeniem co roku cieszy się także Noc Świątyń, czyli nocne zwiedzanie najpiękniejszych lubelskich kościołów i cerkwi.
Czy ma Pani ulubiony punkt tegorocznego programu?
Najbardziej czekam na koncert Terra Kozakorum – Tradycyjne Pieśni i Melodie Ukrainy. Myślę, że nie można zrozumieć współczesnej Ukrainy, nie znając zjawiska kozactwa, o którym powstało wiele pięknych pieśni ludowych. Na scenie wystąpią młodzi śpiewacy i muzycy ukraińscy z Kijowa, Równego i Lwowa. Usłyszymy Hulajhorod – zespół tworzący bardzo skoczne i wesołe melodie. Grają na bębnie, dwojgu skrzypiec i basach. Wystąpi również grupa More z Jurijem Pastuszenko na czele, Andrij Liaszuk grający na lirze korbowej oraz Jarosław Kryśko, który – jak sam o sobie mówi – kobzarzy pomiędzy ludźmi.
Jaki będzie Jarmark Jagielloński 2015? Czy planują Państwo modyfikację dotychczasowej formuły, wprowadzenie w życie nowych pomysłów?
Wypracowana przez lata formuła jak dotąd się sprawdza, ale co roku pojawiają się jakieś nowości i drobne zmiany – rewolucji nie przewidujemy.
Podobnie jak w latach ubiegłych odwołamy się przede wszystkim do tradycji. Zaprezentujemy sztukę i rzemiosło ludowe przedstawicieli regionów, których do tej pory na Jarmarku Jagiellońskim nie gościliśmy. Nie jest to proste, ponieważ twórcy, wyjątkowi, prezentujący oryginalne wyroby i wzory to już często starsze osoby i ich wyjazd na Jarmark często bywa niemożliwy. Mimo to udaje się nam nawiązywać współpracę i zapraszać kolejnych artystów. Co roku poszerzamy również program artystyczny lub przedstawiamy nowopowstałe, wartościowe zjawiska, które niosą ze sobą interesującą treść. Kolejny rok z pewnością będzie zawierał w sobie te elementy.