Według Zygmunta Baumana współczesny człowiek, funkcjonujący w „świecie uspołecznionym”, ma dwa podstawowe pragnienia. Są to „tęsknota za tym, by się bezpiecznie w grupie/zbiorowisku zadomowić, i pragnienie wyodrębnienia z masy, odindywidualizowania się i nabrania oryginalności; marzenie o przynależności i marzenie o samostanowieniu; potrzeba społecznego oparcia i żądza autonomii”. Zdają się to być wartości do bólu skrajne, które „w ostatecznym rachunku (…) sprowadzają się do starcia się potrzeby trzymania się za ręce, wynikłej z pragnienia bezpieczeństwa, oraz potrzeby oswobodzenia rąk, wynikłej z tęsknoty do wolności”[1]. Mimo że sytuują się one na dwóch przeciwległych punktach skali, w równym stopniu decydują o stosunku człowieka do zbiorowości, jednocześnie czyniąc z niego istotę, wewnątrz której nieustannie dochodzi do różnego rodzaju emocjonalnych kolizji. Istnienie tego typu konfliktów wiąże się z koniecznością dokonania wyboru i opowiedzenia się za którąś z opcji – albo pozostaniemy aktywni i stawiamy na współuczestnictwo, albo zrezygnujemy ze społecznej kooperatywy i skupiamy się na sobie, lub też – co chyba najbardziej wyczerpujące – lawirujemy między obiema z tych postaw.
Nowy projekt Tomka Mroza prezentowany w Galerii Foksal wyłania się z mglistej materii tego rodzaju dylematów. Zaaranżowana tu przez artystę przestrzeń oderwana jest zupełnie od rzeczywistości, w której na co dzień egzystujemy. To samotnia, pełna dziwacznych rekwizytów, ilustrujących fobie i marzenia jej mieszkańca, która sugeruje, że prowadzi on życie nieuspołecznione, niemal całkowicie pozbawione związku z tym, co dzieje się na zewnątrz. To „realizacja fantazji na temat kryjówki, w której poczucie bezpieczeństwa i wyciszenia wygrywają ze strachem przed wykluczeniem i klaustrofobią” – czytamy w tekście kuratorskim. Jednak czy ta osobista przestrzeń przystaje do naszych wyobrażeń na temat utopii, „lepszego świata”, gdzie bez obaw można skryć się przed tym, co niechciane? Czy szukalibyśmy tu azylu i komfortu? Czy w tym właśnie miejscu moglibyśmy poczuć się wolni? Choć surowa przestrzeń pokoju inspirowana jest niewątpliwie pragnieniem odpoczynku od chaosu zdarzeń, odciska tu swe piętno także szaleństwo. Za Erazmem z Rotterdamu Mróz wskazuje bowiem, że do „cytadeli szczęśliwości” droga zawsze wiedzie przez obłęd…
Projekt Mroza dla Galerii Foksal jest „bajeczny” w pierwotnym znaczeniu tego słowa – prawdziwe baśnie bywają przecież dramatyczne, przerażające, a czasem wręcz psychodeliczne… Przestrzeń instalacji to wnętrze chatki gdzieś na odludziu; śmiało mogłaby ona stanowić scenografię dla filmowej opowieści grozy z elementami fantasy. W takich właśnie warunkach bohaterowie – pozbawienie zewnętrznej opoki – zmuszeni są do konfrontacji z własnym wnętrzem. Ucieczka przed światem, próba stworzenia własnego „kosmosu”, w którym – jak sugeruje tytuł wystawy – można spać spokojnie, wiąże się więc najpierw z koniecznością stawienia czoła lękom. Dno snu tak naprawdę jest twarde[2], jednak mimo to ci, którzy są autentycznie zmęczeni, decydują się w nim pogrążyć.
***
W projekcie Mroza da się odczuć głęboki rys „zmęczenia rzeczywistością”, jeśli pojęcie to rozpatrywać w szerokim polu. Wówczas – jak pisze Jakub Banasiak, twórca tej kategorii – określa ono „postawę polegającą na odchodzeniu od analizy rzeczywistości na rzecz sztuki kreującej samodzielne artystyczne przestrzenie, zbudowanej na osobistych doświadczeniach, uciekającej od teoretyzowania. Cechą wyróżniającą tak zdefiniowane «zmęczenie rzeczywistością» będzie też dystans do norm języka i zachowań cechujących współczesny świat sztuki”[3]. Zarówno realia społecznego ładu, jak i system, jakim jest art world (czy – w mniejszej skali – Układ Scalony Sztuki Polskiej[4]) rysują ramy dla działalności wielu artystów – oparte na znanych, możliwych do przewidzenia, konwencjonalnych jakościach i określonych formach zachowań, dostarczają im kryteriów postrzegania i interpretacji zewnętrznego świata, które później wykorzystują w swojej twórczości. Brak zainteresowania Mroza tematami o silnym krytycznym potencjale – zagadnieniami społeczno-politycznymi, teoretycznymi czy ideologią, a więc obszarami, przez pryzmat których można analizować otaczającą rzeczywistość – wiąże się więc ze świadomą rezygnację z posługiwania się narzędziami komunikacji, które zapewniają nośność treści.
Odrzucenie sztuki zaangażowanej oraz tej opierającej się na intelektualnej spekulacji, niechęć do wchodzenia w buty artysty-aktywisty czy filozofa-spekulanta, prowadzi do sytuacji, w której Tomek Mróz dystansuje się wobec dominujących dyskursów i postaw. Skupia się na sobie, a oderwanie od rzeczywistości postrzega w kategoriach emancypacji. Potrzeba uwolnienia, separacji, dążenie do „oswobodzenia rąk”, nie oznaczają jednak całkowitego odwrócenia się plecami do odbiorcy. Artysta uchyla się jedynie od spełniania jego oczekiwań.
- Cyt. za: Z. Bauman, Kultura w płynnej nowoczesności, Warszawa 2011, s. 37.↵
- Tytuł zaczerpnięty został z książki Twarde dno snu. Tradycja romantyczna w poezji języka angielskiego, przeł. Z. Kubiak, Warszawa 2002.↵
- Cyt. za: J. Banasiak, Zmęczeni rzeczywistością. Rozmowy z artystami, ze wstępem Agnieszki Taborskiej, Warszawa 2009, s. 233. ↵
- Odwołuję się tu do pojęcia ukutego pod koniec lat 90. na łamach magazynu „Raster”.↵