W cieniu „Mit’kow” pozostawał w latach osiemdziesiątych Zakon Kurtuazyjnych Manierystów (Ordien kurtuaznych man’jeristow) – ze swoją regułą i swoimi nowicjuszkami – którego członkowie (Aleksandr Bardodym, Dmitrij Bykow, Andriej Dobrynin, Konstantin Grigoriew, Wiktor Peleniagre, Wadim Stiepancow) parodiowali pretensjonalne „pseudoarystokratyczno-supermeńskie” zachowania i wydali wojnę purytanizmowi, wytwornie się ubierali i imitowali styl życia „playboyów XVII-XIX w.”, afirmowali styl cool, do swojej gry chętnie wciągali publiczność i zawsze mogli liczyć na grono fanów chętnie mitologizujących braci kurtuazyjnych manierystów.
W Polsce wszyscy ci twórcy – poza oberiutami – pozostawali przez dłuższy czas nieznani i dopiero na początku lat dziewięćdziesiątych, po zaspokojeniu apetytu na Brodskiego, pojawiły się pierwsze przekłady (pamiętam – duży wybór ukazał się w „Literaturze na Świecie”, 1994, nr 7-8; pamiętam – w tłumaczeniu Jerzego Czecha). Dziś kilkunastu spośród nich trafiło do jego antologii Wdrapałem się na piedestał. We wstępie (W brzuchu wieloryba) możemy przeczytać o „osobistym charakterze antologii” i że „wybór szesnastu tych, a nie innych, jest całkiem subiektywny, choć i nie przypadkowy”.
Jest więc Gienrich Sapgir (1928-1999) – z którym o mało co nie poznaliśmy się w Petersburgu (powinienem napisać wspomnienia o moich niespotkaniach z Wielkimi – Lichaczowem, Łotmanem, Kusznerem, Olegiem Grigoriewem), ale zamiast jego wieczoru autorskiego wybrałem spotkanie (Non, rien de rien) ze świętej pamięci Arkadijem Spiczką, znanym dziennikarzem i autorem dwóch fundamentalnych książek kucharskich, Kuchnia kawalera i Nauka picia z korzyścią dla zdrowia:
„1. Błogosławiony mąż,
który między niezbożnymi nie siada
który nie wie co to jest rada
spółdzielni
rada osiedla
który na zebrania nie chodzi
za stołem prezydialnym nie siedzi
siedzi w domu”
(Psalm 1)
„4. Boże! Tyś jest pomocą moją
253 71 47
Boże! Nie zapomnij
Dzwonić dwa razy!”
(Psalm 69)
„W Harlemie hipis Brodski zaś przez całe ranki
Filuje na Afroamerykanki;
Piękny i rudy, po ojczyzny stracie,
We własnej «chаcie» bierze je na macie”.
(Mity moskiewskie);
i Igor Cholin (1920-1999) – „pierwszy poeta Wszechświata”:
„Był Sapgir,
I nie ma Sapgira
Do komisu
Oddana
Lira.
Był Rabin,
I nie ma Rabina.
A taki zdolny
Chłopina.
I Lwa
Kropiwnickiego
Kryje ziemia
A może niebo.
Nawet Cholin
Zmierza do domu,
Gdzie wejść nie bronią nikomu”.
(Zbiorowe epitafium)
i Jan Satunowski (1913-1982):
„Nie jestem poetą.
Nie drukują mnie od trzydziestego ósmego,
Nie przypadam do smaku.
No i już zostanę taki.
Wiem tylko, że te wasze ważne wiersze,
to mało ważne, to nieważne wiersze.
Wy tam je sobie do druku, druku, druku…
A ja wam gwóźdź do trumny: stuku, stuku.”
(Nie jestem poetą…)
i Wsiewołod Niekrasow (1934-2009);
i Władimir Ufland (1937-2007) – mieszkaniec krainy zwanej Uflandią, którego nazwisko wiosną 1961 roku Achmatowa wymieniła w gronie dziesięciu najbardziej obiecujących poetów młodego pokolenia, w „złotej dziesiątce młodych” (obok Walentina Chromowa, Stanisława Krasowickiego, Gienricha Sapgira, Igora Cholina, Michaiła Jeriomina, Jewgienija Riejna, Anatolija Najmana, Dmitrija Bobyszewa i Josifa Brodskiego):
„Jeszcze w okresie
mej bytności panną
pewien komendant milicji szalał za mną.
Dzielny był,
pokazywał, ile ma «naganów».
A ja wolałam chuliganów”.
(Opowieść kobiety)
i Władlen Gawrilczik (1929) – przez przyjaciół zwany Gawrilissimusem, na początku lat pięćdziesiątych zwyciężył podobno w crossie im. Ławrientija Berii;
i Konstantin Kuźminski (1940) – między nami mówiąc poeta marny, ale z całą pewnością sztandarowa postać bohemy leningradzkiej (a od 1975 – emigracyjnej, nowojorskiej), kustosz samizdatu (gromadził i wydawał utwory Brodskiego, Bobyszewa, Najmana, Riejna, Sapgira, Sosnory). W 1999 roku ukazał się w Petersburgu tomik jego utworów wybranych – Na Galernoj… Izbrannoje (60-je gody) – w nakładzie 45 numerowanych egzemplarzy (w petersburskiej bibliotece Akademii Nauk czytałem nr 38). Już w USA rozpoczął wydawanie monumentalnej (zaplanowanej na trzynaście tomów, do tej pory wydano dziewięć o objętości 800-900 stron, 600-800 egzemplarzy) Antologii najnowszej poezji rosyjskiej nad Błękitną Laguną. Ważną rolę w odtworzeniu niektórych tekstów odegrał niewidomy Grigorij Kowalow, zwany „petersburskim Homerem”, który chronił je w swojej pamięci i nagrał dla Kuźminskiego. Z tego zapewne powodu nie zawsze, niestety, wiersze w Błękitnej Laguny są przytaczane zgodnie z oryginałem. W 1997 roku poeta został uhonorowany prestiżową petersburską nagrodą im. Andrieja Biełego (przyznawaną od roku 1978, kolejni laureaci otrzymywali zawsze 1 rubla, 1 butelkę wódki i 1 jabłko na zakąskę). Ze smutkiem muszę odnotować nieodpartą potrzebę Konstantina Konstantinowicza, satyra o obfitych kształtach, do pozowania do zdjęć nago;