[…] pomnik należy się słowu − świnia. To moje najukochańsze słowo.
Ostry podjazd pod górę na literce − ś, rozbieg do wysokiego wierzchołka − w
i niesamowity, szaleńczy zjazd na dół – iinia.
Doskonale. A świństwo? Pierwsza sylaba jakby zebranie śliny,
druga z pełną premedytacją jej wyplucia. Tylno-przedniojęzykowa rozkosz.[1]
Groin-groin! Oink-oink! Chrum-chrum! – pochrząkuje wieprz-poliglota, dumając nad istotą swej tożsamości. Może chciałby, za przykładem knura-krasomówcy, rosłego Majora z Orwellowskiego Folwarku zwierzęcego, stać się przywódcą rewolucji, ojcem duchownym dziejowego przewrotu. Stanąć na tylnych racicach, próbując się uczłowieczyć. Upodobnić kwik do mowy. Niekiedy różnica między człowiekiem a świnią zdaje się niewielka, o czym przekonali się bohaterowie alegorycznej antyutopii – „Zwierzęta w ogrodzie patrzyły to na świnię, to na człowieka, potem znów na świnię i na człowieka, ale nikt już nie mógł się połapać, kto jest kim”[2]. A jak rzecz się ma w Świństwie (truizmy) Marie Darrieussecq? Ile w świni człowieka? I w człowieku świni?
Truismes, wydane po raz pierwszy w 1996 roku, szybko trafiły na listę bestselerów, nęcąc kontrowersyjną fabułą i nieprzyzwoitym językiem. Zadziwiająca okazała się ilość wykładni powieści, mnogość jej interpretacji, pisano m.in. o dystopii, totalitaryzmie, deprawacji i niemożności samookreślenia się. Metaforyczność Truizmów wykazywała podobieństwo do dziurawego buta z Grimmowskiej baśni. W opowieści tej chytry czart zawarł pakt z kupczykiem. Bies zażądał tylu złotych monet, ile pomieści jego znoszony but, kształtem przypominający kalosza. Mężczyzna znosił złoto, wpierw w sakiewkach, potem w lnianych worach, bucior jednak wciąż pozostawał pusty. Podstępny diabeł wykopał pod nim głęboki dół, który pochłaniał wszystkie kosztowności. Krytycy, starając się zdiagnozować Świństwo, pojąć jego paraboliczność, zapełniali zużyty, dziurawy but, lingwistyczne bogactwa nie nadawały lichemu obuwiu kształtu, jedynie krótką chwilę mamiły ułudą zwycięstwa nad treścią, by z czasem opaść w czarną otchłań, sącząc się miarowo jak piasek w klepsydrze. Dziś Truizmy uchodzą za klasyk literatury feministycznej, fenomen traktujący o kwestii przynależności i tożsamości, traumatycznej transformacji ciała oraz eksploracji własnych psychofizycznych barier. Czy warto poprzestać na owej utartej ścieżce recepcji? A jeśli zanegować wszystko, co wyrażono do tej pory, jak, do diaska, pojąć historię kobiety przeistaczającej się w dorodną, chrząkającą maciorę?
Do Polski Świństwo trafiło rok po francuskiej premierze, wydane przez niszową oficynę BEJ Service, w tłumaczeniu Barbary Walickiej. Karakter powieść wznowił i uaktualnił, podczepiając do tytułu nader znaczące słowo – truizmy. Dlaczego znaczące? Tłumaczka powieści wyjaśnia: „Francuski tytuł książki, Truismes, który dla polskiego ucha brzmi znajomo, w rzeczywistości kryje nieprzetłumaczalną grę słów: truie znaczy maciora”[3]. Polskie świństwo jest etymologicznie nacechowane, co utrudnia, ba, wręcz zaciemnia odbiór utworu. Karakter udoskonalił również okładkę, uabstrakcyjnił ją, czyniąc równie niejednoznaczną jak kryjąca się pod nią treść. Alabastrowo-posągowa twarz zatracająca kształt pod naporem wpijających się w nią palców, upodobniająca się do gniotka, którego forma zależna jest od nacisku, siły natarcia. A jak owa grafika koresponduje z treścią?
Bohaterką Świństwa jest młoda kobieta o sprężystym ciele i jędrnych piersiach, które lubią być miętoszone[4]. Ekspedientka szczególnej drogerii, stylizowanej na maison de prostitution[5]. Postać nadzwyczaj bezkrytyczna, wręcz cielęca, sposobem dedukcji konkurująca z Forrestem Gumpem, mimo to mniej przedsiębiorcza i fartowna. Dwudziestokilkulatka z pasją poświęca się pracy, utrzymując, że klienci, wobec których świadczy usługi seksualne, są „czarujący, wręcz słodziutcy[6]”, co zajmujące, ich ciała ewoluują wraz z jej – mężczyźni stają się „coraz bardziej tłuści[7]”. Opisywane przez bohaterkę doświadczenia przywodzą na myśl literaturę sowizdrzalską, jak choćby Peregrynację Maćkową, fantastyczno-blagierską opowieść, w której wiejski chłopek-roztropek wędruje po „świecie na opak”, natykając się na serie absurdów i dziwactw. Podobnie przedstawia się historia infantylnej ekspedientki, ona to – zeszpecona, zeświniona, zgoła wyklęta przez społeczność, chowa się po kanałach, w których zalęgły się krokodyle i piranie. Wałęsa się, podgryzając kasztany i żołędzie z kanadyjskich dębów. W sposób nonsensowny staje się narzędziem (twarzą) politycznej propagandy. Na ostatek zaś wiąże się z wilkołakiem, smakującym w dostawcach pizzy. Reasumując – „Są dziwy w niebie i na ziemi, o których ani śniło się waszym filozofom”[8].
Czytając chiński horoskop, dowiadujemy się, że osoby spod znaku Świni odznaczają się prostotą i naiwnością, ponadto szczerością i uczciwością. Świnię cechują również ponadprzeciętna wrażliwość i empatia. Ta charakterystyka, choć dziecinna, trafnie ilustruje bohaterkę Truismes, która nigdy nie przyjęła pieniędzy od figlujących z nią mężczyzn, inkasując wyłącznie komplementy i kwiaty, które, notabene, zjadała. Jej emocjonalność, patologiczna wręcz zdolność do odczuwania współczucia sprawia, iż w powieści, pisanej pierwszoosobowo, wszyscy przedstawieni zostają jako postaci pokrzywdzone, marionetki losu prócz samej bohaterki – stopniowo i boleśnie zatracającej swoje człowieczeństwo. Maciora lituje się nad lubieżnym dyrektorem drogerii, żałuje materialistycznej matki oraz ubolewa nad trudną egzystencją rządzącego w kraju despoty i gnębiciela, nie oczekując reakcji zwrotnej. Czy sama jest ofiarą? A czy ofiarą może być ten, kto sam siebie za taką nie uważa? Zapewne tak – zripostowałby czytelnik – skory naiwny i głupi. Bohaterka Świństwa, choć prostytuująca się, nie jest kobietą upadłą i zbłąkaną, przeciwnie, stosunki z klientami stanowią źródło jej satysfakcji, a im silniej ewoluuje, tym intensywniejszą odczuwa chuć, palące, nierzadko dokuczliwe pożądanie. Marie Darrieussecq wykazuje, że „seks po ludzku” jest mrzonką, iż kopulując równi jesteśmy zwierzętom.
Ponadto, ludzkie ciało nas krępuje. Wyprostowana sylwetka przyczynia się do bólów kręgosłupa, przetworzone jedzenie zwiększa ryzyko zachorowań na raka. Ubrania wrzynają się w skórę, a kremy, mające upiększyć, zatykają pory. Ekspedientka doświadcza ulgi z chwilą całkowitego wyrzeczenia się człowieczeństwa, odrzucenia ograniczających ją norm. Czy obraz ten stanowi prostą metaforę życia, w którym zwykliśmy odgrywać rolę, maskując się i poskramiając? Czy ewolucja przyczyniła się do naszej zguby? Na ile trafny jest prolog polskiego bestselleru pt. Pokolenie Ikea?
„My lud pracujący dużych miast, wykształcony na uniwersytetach i politechnikach,
Pracujący ponad siły przez więcej niż 10 godzin na dobę przed błękitnymi ekranami komputerów,
Bez których nie wyobrażamy sobie życia,
Utrzymujący więzi międzyludzkie przez internetowe komunikatory i blogi,
Wiedzę o świecie czerpiący z tandetnych serwisów plotkarskich,
Nadużywający włoskiego jedzenia i czerwonego wina,
I szybkiego seksu który miał być niezobowiązujący (nie zapomnijmy o seksie),
Usilnie chcemy i potrzebujemy zmusić swój organizm do posiadania kawałka własnego życia”[9].
Świństwo (truizmy) to powieść, której wykładnia zależna jest od czytelnika. Ten to, o ile zapragnie, zapełni dziurawy but lingwistycznymi meandrami prawd i dociekań. Warto jednak zmierzyć się z powieścią w sposób literalny, bezwstydnie dosłowny. Wówczas, ze strojnej w metafory, alegorycznej antyutopii zachowa się tylko treść – na poły futurystyczna, niepozbawiona wartkości i humoru, stylizowana na sowizdrzalską. Proponowany sposób recepcji cenniejszy być może nad falę mnogich interpretacji.
- J. Rudnicki, Można żyć, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 1992.↵
- G. Orwell, Folwark zwierzęcy, tłum. B. Zborski, Muza, Warszawa 2006.↵
- M. Darrieussecq, Świństwo (truizmy), tłum. B. Walicka, Karakter, Kraków 2018.↵
- Ibidem.↵
- fr. dom publiczny↵
- M. Darrieussecq, op.cit.↵
- Ibidem.↵
- A. Mickiewicz, Dziady cz. II i IV, Książka i Wiedza, Warszawa 1971.↵
- Piotr C., Pokolenie Ikea. Kobiety, Novae Res, Gdynia 2013.↵
1 comment
Pani Agnieszko, bardzo dziękuję za wyczucie języka, pracuję w nim od czterdziestu lat, (poezja konkretna), namówiła mnie Pani do przeczytania “Świństwa”, dzięki.
Comments are closed.