Układanie antologii przekładów poetyckich jest pracą niewdzięczną. Choćby nie wiadomo jak takie wydawnictwa były potrzebne i dobrze skomponowane, zawsze znajdą się niezadowoleni, którzy dokonane wybory zakwestionują, najczęściej nie proponując lepszego wyjścia. Do tego, gdy wybory owe dotyczą materiału współczesnego, trudniej się o nich dyskutuje, ponieważ historia nie zdążyła jeszcze dokonać swojej selekcji i zazwyczaj osoba układająca antologię kieruje się nierówną mieszanką osobistych znajomości, upodobań oraz opinii, które świadczą o tym, co uważa się ogólnie za wartościowe. Proporcje między tymi elementami bywają nadzwyczaj różne i w zasadzie każdy krytyk powinien liczyć się z koniecznością zawieszenia własnych oczekiwań w konfrontacji z wyborami dokonanymi przez antologistę. Antologista z kolei musi brać pod uwagę nieuniknione grymasy tak zwanych specjalistów i ewentualny brak zainteresowania zaproponowaną wiązką utworów ze strony nieco szerszego grona czytelników. Ryzyko jest znaczne. Biorąc jednak pod uwagę pewną popularność ukraińskiej literatury w Polsce, ryzyko to w przypadku niedawno wydanej antologii Cząstki pomarańczy, ułożonej i przełożonej przez Anetę Kamińską, datowanej przez wydawnictwo Korporacja „Ha!art” na rok 2011, choć rozpowszechnianej dopiero od połowy 2012 roku[1], nie jest aż tak duże.
Pokaźnej objętości, dwujęzyczna, opatrzona komentarzami, biogramami poetów i przypisami antologia Kamińskiej (zrealizowana we współpracy z Andrijem Porytką) przekonuje, że choć żaden zbiór zatytułowany „najnowsza ukraińska poezja” nie jest w stanie oddać pełnego obrazu zjawiska, nawet gdyby zamienił się w czumacki wóz wypełniony po brzegi tomikami i wierszami, to jednak dobrze wydana publikacja tego rodzaju może się do uzyskania owej pełni obrazu znacznie przyczynić. I to w sposób bardzo atrakcyjny, jeśli w odpowiednio przemyślane zostaną jej zakres i temat, selekcja nazwisk oraz koncepcja wydawnicza. Wprawdzie także w tym przypadku zakres czasowy antologii – określony przymiotnikiem „najnowsza” – może budzić spory, a dobór nazwisk i utworów prowokuje do uzupełnień, lecz nad tym dyskutować będą zapewne uczestnicy specjalistycznych seminariów literackich. Faktem jest, że kolejny duży zbiór ukraińskiej poezji oddany został do rąk polskich czytelników i że trafił on na wąski, ale całkiem nieźle przygotowany grunt.
*
Rozwój poezji ukraińskiej w ostatnich dwudziestu latach, przy wszystkich kłopotach natury politycznej, ekonomicznej, społecznej, które ciążą na ukraińskiej kulturze, przebiega w sposób wręcz burzliwy i pełen niespodzianek. Mimo że poezja nie odgrywa już roli liderki w tamtejszej literaturze, nadal pełni rolę inkubatora wartościowych zjawisk estetycznych i lingwistycznych, podważających dość demagogicznie szerzoną tezę o zagrożeniu języka ukraińskiego, co następnie miałoby rzutować na dalszy los bytu narodowego Ukraińców. Wydaje się, że mamy raczej do czynienia z tendencjami odwrotnymi, to znaczy, że nigdy w dziejach nie było tyle języka ukraińskiego (nawet, jeśli subiektywnie ktoś uważa jego sytuację za niepewną), tylu dobrych dzieł literackich, tak bogatej publicystyki i tak wielu żywych dyskusji. W mojej ocenie, jeśli istnieje jakiekolwiek zagrożenie (na Ukrainie żyją inne narody znacznie bardziej zagrożone co do podstaw własnego bytu, jak choćby Tatarzy), nie odnosi się ono do sfery języka, ale raczej do czegoś, co można by nazwać lepiszczem społecznym lub narodowym. Tutaj jednak wchodzimy na obszary, o których trudno mówić bez specjalistycznej wiedzy politycznej, socjologicznej i ekonomicznej. Problem z językiem i liryką – jak prawie zawsze – nie tkwi w poecie, ale raczej w jego odbiorcy; nie w możliwościach wydawniczych, ale w możliwościach sprzedaży; nie w sytuacji zagrożenia bytu, ale w kłopotach z poszerzaniem bazy społecznej czy ze znajdowaniem miejsca dla literatury w powiększającej się przestrzeni społeczno-cywilizacyjnej.
Swego rodzaju niedogodnością, źle znoszoną przez purystów, jest słabszy rozwój języków specjalistycznych, zwłaszcza w medycynie, przodujących technologiach, inżynierii, wojsku, bankowości etc., a to z powodu historycznej dominacji w tych dziedzinach słownika rosyjskiego. W związku z tym socjolekty owe słabiej przenikają do literatury, co stanowi pewien kłopot, ale nie oznacza jeszcze dramatu. Szczęśliwie młodsi pisarze ukraińscy przestali obawiać się popkultury, mowy codzienności, powszechnego „grubego języka”, a nawet surżyka i dostrzegli w nich nowe możliwości artystycznej ekspresji (Serhij Żadan, Andrij Lubka), co uelastyczniło dość sztywny ukraiński język literacki. O tym, jak bogaty jest właśnie – pomimo kłopotów – współczesny ukraiński język literacki, antologia Kamińskiej przekonuje dzięki swej dwujęzyczności. Antologistka dała czytelnikom szansę zmierzenia się zarówno z oryginałem, jak i przekładem, a tym samym pozwoliła odbiorcom „sprawdzić” wartość własnych translacji, jak również samodzielnie wychwycić nieuniknione wady.
W dzisiejszym świecie niemal każda dyskusja o poezji jest zaproszeniem dla nielicznych. Nie ma ich wielu, ponieważ współczesna kultura unika głębokiej refleksyjności, jaką proponuje poezja; ucieka od trudności stwarzanych przez lirykę w przestrzeń łatwizny i schematyzmu. W przypadku antologii Cząstki pomarańczy dodatkowy kłopot wiąże się z tym, że wiedza o ukraińskiej poezji nie tylko w Polsce, ale i na szerokiej Ukrainie należy do stosunkowo wąskiego grona ekspertów, tłumaczy, filologów. Jednak o mało której liryce można wciąż mówić, że jest żywą kuźnią pojęć i stanowi silne wyzwanie dla tożsamości swojego narodu; że uzewnętrznia emocje, których w języku prozy wyrazić się nie udaje. Powinno to nadal interesować jakąś część polskiej publiczności, dla której taka rola poezji wciąż jeszcze ma znaczenie. Nawet jeśli presja postkomunistycznej popkultury wpływa na obniżenie społecznej rangi poezji jako języka pierwszego, tego, poprzez który wyrazić można podstawowe pragnienia zbiorowości, zwłaszcza te dotyczące wolności, na Ukrainie i w Polsce jego rola wciąż pozostaje wysoka, a słowo wiązane w określonych sytuacjach rywalizuje z mową prozy. Ukraina to jeden z ostatnich krajów europejskich, gdzie słowa poety nie giną przysypane śmieciową produkcją masowej kultury, gdzie nadal poetów się słucha, ponieważ dobitnie wyrażają oni te ważne przeświadczenia, o których proza zwykła czasami opowiadać szeroko i mętnie. Przekonuje o tym rezonans publicznej działalności Liny Kostenko i Dmytra Pawłyczki – poetów słuchanych nader uważnie, a zabierających dzisiaj głos nie tylko w sprawach dotyczących kultury.
Podstawowy problem wiąże się nadal z zagadnieniem reprezentatywności i tożsamości w ramach kultury państwowej na Ukrainie. Nie znajduje ono wyraźnego odbicia w refleksji publicystycznej, a tym bardziej w przekładach. Struktura życia kulturalnego na Ukrainie, oparta na podziale na środowiska ukraińskojęzyczne i rosyjskojęzyczne, nadal funkcjonuje. Obie te społeczności nie integrują się poprzez literaturę lub – szerzej – poprzez wspólną kulturę, jeśli nie jest to kultura popularna. Zauważmy jednak, że rosyjskojęzyczni pisarze z Ukrainy w zasadzie nie bywają do Polski zapraszani, a ich utwory nie są przekładane. Nic o nich nie wiemy. Wynika to z tego, że lansuje się w Polsce jednoetniczny obraz i model kultury ukraińskiej, co z kolei pozwala ugruntować się niezbyt dokładnie odpowiadającemu rzeczywistości przekonaniu, jakoby za Bugiem istniała wyłącznie literatura pisana w języku ukraińskim. Literaci rosyjskojęzyczni zaś, jeśli są znani na Ukrainie, to z reguły jako pisarze rosyjscy, zresztą transmitowani w świat poprzez Rosję. Faktycznie przebieg procesów zachodzących w sferze kultury ukraińskiej jest bardziej skomplikowany od tego, który przyswajają nam tłumacze i różni opiniodawczy „filtrerzy”. Nie ma więc w funkcjonującym w Polsce obrazie literackiej Ukrainy Rosjan (o których bym się raczej nie martwił), ale nie ma też np. Tatarów, Polaków, Węgrów, Żydów piszących na Ukrainie w języku innym niż ukraiński. Antologii ukazujących tę różnorodność na pewno brakuje, choć raczej nie widzę szans na ich powstanie. Te komplikacje są wynikiem walki kulturowej, jaka toczy się na Ukrainie od początku jej niepodległego istnienia, a po ostatnim politycznym zwycięstwie ugrupowań ze wschodu kraju – lub po prostu prorosyjskich – przybrała na sile. Zaniepokojone tą sytuacją ukraińskie środowiska intelektualne lansują katastroficzny obraz kultury ukraińskiej, zagrożonej jakoby kompletnym upadkiem, i podporządkowują temu problemowi wszystkie inne kwestie kulturalne. Dodajmy jednak, że traktowana jako zagrożenie współczesna kultura rosyjskojęzyczna na Ukrainie to najczęściej miałka kultura popularna – głośna, niekiedy wręcz agresywna w ekspresji, łatwa w odbiorze i szeroko funkcjonująca w mediach, pop-muzyce, w internecie. Swoją popularność zawdzięcza ona programowej łatwości, prostocie, zachodniemu opakowaniu, co pozwala jej dobrze realizować cel najważniejszy – zachowanie powszechnej obecności języka rosyjskiego, bez względu na treści.
Z kolei ukraińska kultura, jeśli nie jest folklorem, została uklasyczniona w programach szkolnych, zaś ta najbardziej współczesna funkcjonuje na zasadzie zjawiska elitarnego, dystrybuowanego stosunkowo wąsko. Choć sztuka owa budzi zainteresowanie elitarnej części ukraińskojęzycznego środowiska, trudno mówić o jej funkcjonowaniu w świadomości całego społeczeństwa na Ukrainie. Kulturze ukraińskiej brakuje więc właśnie „środka” – warstw pośrednich, które najsilniej przemawiają swoją nowoczesną formą i niesztywnym językiem. W Kijowie działają bodaj cztery księgarnie z ukraińską literaturą. Wystarczy to, by podtrzymać dyskusję wśród elity, ale nie może zapewnić szerszego odzewu ze strony społeczeństwa. W tej sytuacji ukraińska poezja stanowi elitarną część nie najpotężniejszej, choć ciekawej i budzącej emocje współczesnej kultury literackiej w jej ukraińskojęzycznym wariancie. Trzeba o tym pamiętać, by wiedzieć, jak się ma obszerny tom Kamińskiej w stosunku do rzeczywistych rozmiarów zjawiska, które przedstawia. Poezja ukraińska, choć spełnia ważną rolę kulturotwórczą, skupia wielu twórców, stanowi kuźnię idei i źródło języka, który może się rozwijać nie tylko poprzez absorpcję z angielszczyzny, ale także na zasadzie procesów wewnętrznych, nie jest postrzegana jako własna przez całe społeczeństwo żyjące na Ukrainie.
- Дольки помаранч. Нова українська поезія. / Cząstki pomarańczy. Nowa poezja ukraińska. Упорядкувала Анета Камінська. Перекладачі Анета Камінська і Андрій Поритко. / Wybór i opracowanie Aneta Kamińska. Przekład Aneta Kamińska i Andrij Porytko. Національний Центр Культури-Корпорація „Ha!art”, Варшава-Краків 2011, с. 748. / Narodowe Centrum Kultury-Korporacja Ha!art, Warszawa-Kraków 2011, ss. 748. Miałem okazję zaprezentować tę książkę m.in. podczas poznańskiego festiwalu „Ukraińska wiosna” w maju 2012 roku.↵