Katarzyna Kowalska: Jakie wydarzenie w ciągu ostatnich lat najsilniej wpłynęło na obraz polskiej kultury?
Robert Kuśmirowski: Osoby kreujące „światy artystyczne”, bez względu na to, czy ktoś się nimi zaopiekuje czy nie, będą bez końca stać przy przysłowiowej sztaludze i wykonywać swoje prace z pełnym zaangażowaniem. To duży i niepodważalny sukces jak i pożywka dla masowej kultury. Jednak co po takim „gościu-nieruchomościu”, który zaszył się w swoim świecie, kiedy nikt się o nim nie dowie. To, co dziś mamy, a mamy pełną wiedzę na jakim poziomie odbywają się prezentacje artystyczne w naszym kraju, zawdzięczamy nie tylko sprawniejszej od wielu lat komunikacji i szybszej wymianie artystycznych informacji. Bodaj największe pochwały należy kierować do osób, którym chciało się towarzyszyć artystom i promować, opisywać naszą twórczość. Mowa tu o wszystkich tych, którzy chwycili za pióro, wstali z krzeseł i zrobili coś więcej od siebie niż dla siebie. Podróżując przekazywali polskie wartości i ich walory, byli i są ambasadorami naszej kultury – jak się dość szybko okazało – różniącej się od sąsiadów i na tę chwilę potrzebną. Odpowiadając jednym zdaniem na powyższe pytanie, wpływowym wydarzeniem zmieniającym obraz naszej kultury jest powołanie do życia osób i instytucji przychylnej sztuce aktualnej, którym z tej okazji składam podziękowania i dalszej wytrwałości w tej nie łatwej materii.
Kto, według Pana, odegrał znaczącą rolę w polskiej sztuce?
Nachodzą mnie podobne odczucia, jak do wcześniejszej wypowiedzi. Jeśli wymieniłbym tych kilka nazwisk, byłaby to i tak zasługa wielu osób. Nie możemy zapominać zarówno o tych wszystkich, którzy już nam utorowali drogę, jak i tych co działają w ukryciu, nie oczekujących żadnych pochwał i wskazań. Wskazanie tu tylko na jednego sprawcę sukcesu, sugerowałoby moją niewiedzę na wiele spraw, które faktycznie mają się dobrze i zapewne tak będą trwały w szczególności u osób nie wyglądających pochwały. Należy jednocześnie stwierdzić, że moim osobistym względem obdarzam postawy artystyczne, które zazwyczaj są bezkompromisowe w stosunku do spraw rynkowych. Warto tu wspomnieć choćby dwóch już nieżyjących artystów: Mikołaja Smoczyńskiego i Romana Opałkę, czy piszących o sztuce: Grzegorza Dziamskiego, a także już nieżyjącego Stefana Morawskiego.
Czy w polskiej historii sztuki jest wydarzenie, które według Pana niesłusznie zostało pominięte lub niezauważone przez krytykę?
Na dużą uwagę zasługują wszystkie działania młodych twórców, którym jest bardzo ciężko wystartować mimo wysokiego poziomu prezentowanych prac, borykających się często z patologią administracyjną i finansową, nie mających szans na godne uczestnictwo w wystawach z różnych, bliżej mi nie znanych przyczyn. Wiem o tej sile i poziomie twórczym z autopsji, organizując co roku wystawę o komentującym ten fakt tytule „No Budget Show”. To zadziwiające, jak dużo godnych pokazu muzealnego prac, przesmykuje się naszej uwadze i nie jest konsumowanych przez znawców.
Czemu służy dziś sztuka? Jaka jest jej największa wartość dla współczesnego człowieka?
Sztuka, to w zawężeniu nauka poznawania siebie i swoich „inności”, a poprzez jej wnioski, poznawanie mechanizmów nas otaczających, z którymi możemy się w jakimś stopniu sprzymierzyć. Proponując odbiorcy swoje wywody i „półprzewody” myślowe, zebrane w instalacjach lub innych frakcjach wizualnych oczekuję, że napotkają biorcę w pełnym znaczeniu tego słowa. Liczę też na swoisty rewanż w postaci podobnego zagrania, bym mógł nakarmić swoje, chronicznie głodne receptory. Myślę, że sztuka jest kolejnym etapem, wyższego już stanu zaspokajania potrzeb, takich gdy ssie nas głód czy klasyczny niedobór wody. Dzięki zaspokojeniu najwyższego stanu potrzeby, możemy się w sposób zorganizowany fetyszyzować wszystkimi formami komunikacji międzyludzkiej lub jej niedoborem. Możemy się pastwić czyjąś porażką lub sami sobie ją zafundować, oczywiście z pełną premedytacją. Sztuka dziś jest na równi z karkołomnymi projektami badawczymi, inaczej formułując, badaniami naukowymi. Za jej pośrednictwem możemy pewne okoliczności przewidzieć a na pewno już wymyśleć. To czysta przed-prototypowa praktyka. Zanim poważne firmy wezmą się za produkcje kolejnego „użytka domowego”, artysta już to dawno wymyślił. Wzajemne podpatrywanie Artysty z wielkim koncernem daje szersze możliwości dla obu stron na dzień jutrzejszy.
Jakie zjawiska mają obecnie największy wpływ na kształt sztuk wizualnych w Polsce?
Większe dofinansowanie i wiara w projekty performatywne i dalece eteryczne. Kilka lat temu takie działania odbywały się tylko za pośrednictwem wkładu własnego i kilku osób wiernych tej materii i mocy w niej zawartej. Dziś, możemy się cieszyć z takiego obrotu sprawy i brać delikatną poprawkę na tak łatwo pozyskane środki, które często doprowadzają prace artystyczną do nieżytu lub zgrzytu.
Co wyróżnia naszą sztukę na tle innych krajów? Z jakich osiągnięć na polu sztuk wizualnych możemy być dumni?
Nic specjalnie nie wyróżnia a jedynie w sposób ciekawy uzupełnia, wzbogaca. Stanowimy inny pakiet „artysty inaczej wychowanego”. Sam osobiście wychowałem się w obłąkaniu szpitalnym, gdzie większość dni jako dzieciak, liczyłem z nudów kafelki a rysowanie od rana do wieczora uznałem za normy wszędzie występujące. Na jaką treść można liczyć od osobnika, szpikowanego w wieku przedszkolnym kronikami filmowymi obrazujących losy wojny i cierpienia z obozów zagłady? Tak przyszykowane społeczeństwo musi o czymś innym komunikować masową publiczność i to stanowi atrakcję dla znudzonych poprawnością etyczno-moralną odbiorców. Możemy być dumni z tej dość smutnej wyjątkowości, która jak widać, ma spore zainteresowanie. Prace proponowane przez naszych artystów, dedykowane odbiorcom z rożnym stażem i bagażem doświadczeń, mają jeszcze jeden dodatkowy impuls w postaci wykonania i dopieszczenia technicznego. To już zasługa czasów powojennych, kiedy z kawałka tektury artysta robił zryw kultury, często pracując gdzieś w przemyśle – a taka wiedza zostaje już w umyśle.
Postępujący w ostatnich dwóch dekadach rozwój nowych technologii to rewolucja w dostępie do informacji, a tym samym dynamiczny rozwój mediów. Jaką rolę odgrywają dzisiaj media w kształtowaniu kultury?
Media, moim zdaniem, mają statut poligamiczności informacyjnej. W jednym momencie interesują się artystą i jego przekazem, z drugiej zaś strony kastrują sens wypowiedzi tłumacząc się brakiem miejsca antenowego lub określonych ram wydawniczych. Są za informacją a jednocześnie też ofiarą jej nadmiaru. Mimo minusów jakie mają miejsce w masowych przekazach, jestem skłonny wyróżnić media i dać im od siebie medal, taki bez rewersu i nawet awersu, tylko łączący dwie strony rant.
W jaki sposób w ciągu ostatnich lat zmieniło się postrzeganie sztuki przez odbiorcę? Czy nowe technologie pozytywnie wpływają na jej odbiór, czy też stanowią zagrożenie?
Zagrożenia nie widzę, jednak podupada w moim odczuciu „świat wytwarzany ręcznie”. Pamiętajmy jednak, że najważniejsza jest myśl zawarta w dziele, a nie jakich środków do jej przedstawień użyjemy. Sam osobiście chłonę nowostki techniczne i pcha mnie do ich ustanawiania, jednakże zawsze w konfrontacji wobec tych dokonań ludzkości, które wcześniej miały już miejsce. Bez podstaw i wiedzy fundamentalnej, a takiej dziś młody człowiek nie nadąża pozyskiwać, tracimy z mostu zdolność posługiwania się takim narzędziem. Możemy to czynić, ale będzie to wynik przypadku, a nie postanowienia.
Rozwój nowych technologii to także istotne zmiany w podejściu samych artystów do sztuki. Czy dostrzega Pan owe zmiany w swojej pracy artystycznej?
Tak, co raz ciężej jest dostać lampy żarowe o mocy większej jak 100 W. Źródło takiego światła wpływa kojąco na prace, które często dedykuję myśli technicznej, np. dla takiej żarówki, w której przyjazne dla oka spalanie wolframu, odbywa się znacznie wolniej jak w dzisiejsze „zastępczakach”.
W jaki sposób, Pana zdaniem, rozwój nowych technologii wpłynął na obecną kondycję polskiej kultury?
Pojawia się więcej prac, które szybciej można wykonać lub je ustanowić, co nie stanowi problemu. Bardziej biadoliłbym nad konsekwencjami i ich poziomem w stosunku do dzieł zapisanych już historii sztuki. Prace w ten sposób powstałe nie mają aż tak bogatej palety informacji o samym autorze, jego kodach postępowania i wreszcie wrażliwości, która umiejętnie filtruje to wszystko, co nam już znane. Tak zunifikowany artysta do jednej brei, nie stanowi dla widza informacji o nim samym, a jedynie jest podziwem dla efektu, idącego za magią technologiczną. Tego bym się obawiał ale to już wyłącznie mój problem.
Czego w dzisiejszych czasach najbardziej potrzebuje polska sztuka?
Tąpnięcia lub podprogowej ciszy. Jedno drugiego nie wyklucza.
Jakie wyzwania stoją przed polską sceną artystyczną na najbliższe lata?
Przede wszystkim układanie bałaganu na własnym podwórku. Myślę tu o systemach i okolicach, nie mających bezpośredniego związku z samą sztuką a pozwalających przy niej trwać. Są to systemy bezpłatnych pracowni i miejsc ogniskowania społeczności artystycznych, bez których ciężko dziś mówić o jakiejkolwiek przyszłości – a jest ich ogromne nic. Sprawy sięgają jeszcze głębiej, gdy zajrzymy do szkół podstawowych i gimnazjalnych. Na hasło puszczone młodzieży „Sztuka” usłyszymy odpowiedź „kogo pan/pani szuka?”. Jako potencjalni artyści nie mamy jakichkolwiek gwarancji i zabezpieczeń na przyszłość od naszego państwa polskiego, o czym dość mocno komentuje i próbuje coś z tym faktem zrobić Obywatelskie Forum Sztuki Współczesnej. Kręcimy, kombinujemy i z tego dziś słyniemy. Po części nasza narodowa sztuka trochę tak wygląda.
Dziękuję za rozmowę.