Niedawno wybrałem się na inaugurację nowego salonu wystawienniczego PGS w Sopocie w Domu Zdrojowym, który na nieszczęście nie został odpowiednio dostosowany do nowoczesnych wystaw ze względu na mniejszą oraz trudniejszą do aranżacji powierzchnię, szczególnie na pierwszym piętrze gdzie miejsce przeznaczone na ekspozycje zostało zdominowane przez podłogę, wielkie drzwi i błyszczący sufit.
Na parterze można oglądać wystawę Wybór Tadeusz Brzozowski – Wojciech Fangor – Jan Tarasin – Tomasz Ciecierski – Włodzimierz Jan Zakrzewski – Leon Tarasewicz przygotowaną przez Włodzimierza Nowaczyka. Ekspozycja ta nie wzbudziła jednak mojej szczególnej uwagi, gdyż prezentowała „wybór”, który należy uszanować, artystów znanych, który w tzw. młodszej generacji nie łączy się formalnie czy ideowo w określoną problematykę. Dobór artystów jest zbyt arbitralny i przez to nieciekawy.
Druga ekspozycja zorganizowana w trudniejszej przestrzeni na pierwszym piętrze to przygotowana przez Cezarego Pieczyńskiego Oh no, not sex and death again! Pokazała ona najważniejszą ze znanych mi kolekcji fotograficznych w Polsce. Ten kolekcjoner, w odróżnieniu od Andrzeja Starmacha, stara się znajdować i lansować nowe postaci dla sztuki polskiej. Z udanych wyborów wymienię tylko trzy: Magdalena Hueckel, Aleksandra Ska i Ewa Świdzińska – niepokazywana w ostatnim czasie lub bardzo rzadko, w tym, w podobno „radykalnym i krytycznym”, Arsenale w Białymstoku, gdzie mieszkała przez lata. Dlaczego odkrywa ją dopiero galeria Piekary?
Pieczyński jako kurator interesuje się postfeminizmem, poszukuje w polskiej tradycji awangardowej XX wieku, zajmuje go tradycja nieistniejącego już Działu Fotografii i Technik Wizualnych w Muzeum Sztuki w Łodzi stworzonego przez Urszulę Czartoryską. Jak wygląda obecna tradycja fotografii w tym muzeum? Wystarczy spojrzeć na wystawy, jakie odbyły się od czasu objęcia stanowiska dyrektora w 2006 r. przez Jarosława Suchana. Ale tradycję wspomnianego Działu Fotografii po części paradoksalnie kontynuuje poznańska galeria Piekary i ze zdziwieniem obejrzałem tam unikalny fotomontaż Jadwigi Maziarskiej z 1948 roku; pozostałe znajdują się w Muzeum Sztuki.
Wystawa w Sopocie miała inne przesłanie, gdyż już raz odbyła się prezentacja tej kolekcji w innym oczywiście miejscu. Jest efektem zainteresowań Pieczyńskiego złożoną problematyką cielesności i erotyzmu/seksualizmu w formule spopularyzowanej przez dwie książki Williama Ewinga Ciało oraz Miłość i pożądanie. Przy okazji ekspozycji w Sopocie wydano katalog, w którym nie udało się zreprodukować wybitnych prac, gdyż nie można było w krótkim czasie pozyskać zgody na ich reprodukcję. Szkoda, ale tak bywa!
Ale najpierw o wystawie. Można było ekspozycję ułożyć w historię czy raczej formę mitu o życiu, w którym należało rozgraniczyć „erotyzm” od „seksualności”, bo są to inne pojęcia, zawarte pomiędzy przyjemnością podglądania „voyerism” a różnymi obliczami śmierci, czy wręcz znęcania się nad ciałem (świetne prace Dietera Appelta i Nobuyoshi Arakiego). To jednak okazało się najsłabszą stroną tej wartościowej wystawy, na której z pewnością są bardzo ważne fragmenty i rozdziały historii polskiej awangardy, aby wymienić: Marka Piaseckiego, Jerzego Lewczyńskiego, wglądówkę Zdzisława Beksińskiego (Gorset sadysty), a przede wszystkim Natalii LL, która stałą się jedną z najważniejszych postaci w sztuce polskiej po II wojnie światowej. Przy okazji tworzyły się analogie i porównania, tak potrzebne dla badania sztuki w Europie Środkowo-Wschodniej, jak to czyni prof. Piotr Piotrowski. Np.. Austriacka feministka i artystka wideo Friderike Pezold wykonywała prace fotografując ekran monitora, koncentrując się podobnie, jak Natalia LL, na analizie strukturalnej i zawartej w niej subtelnej erotyce skoncentrowanej w ustach. To typowy dla body-artu i feminizmu motyw, zestawiony z męskim widzeniem począwszy od Christera Strömholma. Ale nie dostrzegam kontynuacji tego problemu w kilku fotografiach Izabelli Gustowskiej Life is a story, gdyż poza powtórzeniem z lat 70. są one zbyt ornamentalne, nie zaś erotyczne. Podobne wątpliwości mam w przypadku wczesnych i niezbyt oryginalnych prac Maurycego Gomulickiego Typologie sentymentalne, które są erotyczne, ale zdecydowanie mniej ciekawe od Strömholma. Jednak w kontekście opisywanej wystawy bardziej przekonywująco wygląda praca Cream Pie, którą artysta kontynuuje do tej pory, co też należy do zainteresowań światowych.
W przypadku Josefa Saudka – najsłynniejszego fotografa czeskiego, od lat 80. XX wieku można mówić o ludycznym przedrzeźnianiu kobiecości i jej instrumentalnym traktowaniu, co jest cechą wspólną z Łodzią Kaliską, która dla aspektu seksualności i antyreligijności od końca lat 90. zrobiła bardzo dużo. Ale i nie prezentowała w tym zakresie postawy etycznej, która związana jest z myśleniem religijnym, jak pisała Małgorzata Ludwisiak w katalogu wystawy Szczerość i blaga. Etyka prac Łodzi Kaliskiej w latach 1979-89. Na wystawie tej pokazano jedynie Kiełbaskę, która powinna być datowana na rok 1980, a nie na drugą połowę lat 70., ale to drobiazg. Więcej miejsca na tej wystawie powinno poświecić się aspektowi sarkastycznego i karykaturalnego seksualizmu Łodzi Kaliskiej.