Tragiczne skutki religijnego, ideologicznego czy politycznego wyprania mózgów i wywierania wpływu na życie duchowe, doświadczamy jako świadkowie i ofiary dążeń różnych ekstremalnych orientacji, ruchów, systemów, sekt. Podatność na indoktrynację jest również, wpisaną w ludzką naturę, potrzebą wspólnoty idei i uczestnictwa w grupie społecznej. Ideologiczne ubezwłasnowolnienie, opętanie amokiem tępienia wszystkiego, co jest światopoglądowo czy obyczajowo INNE, wymaga przyzwolenia – rezygnacji z duchowej suwerenności, wymaga zgody na bezkrytyczne posłuszeństwo i stadną dyscyplinę. Dlatego fizjonomie fanatyków są pozbawione osobowości – pustogłowie nie ma wyrazu.
Nadużyciem otwartości na komunikację społeczną jest także agresywna REKLAMA, zadająca gwałt niepowtarzalności osoby, przez dążenie do ujednolicenia gustów i potrzeb i skłanianie do gromadnych reakcji. Zamiast wzbogacającej przestrzeń społeczną polaryzacji postaw, dialogu idei i konfrontacji odmiennych osobowości – przemysł konsumpcyjny produkuje popularne trendy, mody, topy, które nakręcają popyt przez UZALEŻNIENIE ludzi od doraźnych fascynacji i zbiorowych upodobań. Iluzję poszanowania indywidualności markują krótkie serie, które kuszą egoizm i schlebiają próżności. Różnicowaniem RZECZY zastępuje się zróżnicowanie OSOBOWOŚCI i sposobów bycia. Niepowtarzalność jest funkcją kreacji, a nie produkcji…
Gdy marzenia są osnute na mentalnych implantach i żywią się masowymi wzorcami, wtedy pragniemy tego, czego pragną INNI: np. ludzie z naszej sfery, albo ci, którym zazdrościmy. Podoba się nam to, co podoba się wszystkim, albo naszym idolom. Zachowujemy się zgodnie z aktualnymi trendami, bo to daje poczucie uczestnictwa i bezpieczeństwa w tłumie.
Ze skłonności do naśladowania kulturowych wzorców ukształtowała się GLOBALNA relacja społeczna, polegająca na upowszechnieniu PODOBNYCH zainteresowań. Ustanawiane i propagowane przez komercję WIODĄCE upodobania, przenikają przez najsurowsze granice kulturowe. Symbolem takiego rzeczowego scalenia świata mogą być np. dżinsy: są pożądane i noszone pod wszystkimi szerokościami geograficznymi. Albo adidasy czy mercedesy. Równie zaraźliwe stało się zakupowe szaleństwo – niezależne od potrzeby. Konsumpcyjne TSUNAMI zalewa świat rytuałami otwarć, promocji, okazji i wyprzedaży, spędzając tłumy do hipermarketów…
Chociaż młodzież prawie wszędzie ubiera się podobnie, kocha dyskoteki i uwielbia tych samych idoli – ludzie młodzi nie przestali do siebie strzelać i wysadzać się nawzajem w powietrze. Okazuje się, że wspólność rzeczy i upodobań nie ma mocy zbliżania ludzi: nie przekłada się na poczucie człowieczej wspólnoty.
Wpływy kultu rzeczy przenikają nie tylko do duchowości, ale zaśmiecają także język charakterystycznymi pojęciami i idiomami, identyfikują się łatwo rozpoznawalnymi kodami, znakami, wbijają się w pamięć logami marek, ikonami firm. Żer dla skner, Nie dla idiotów – i wszystko jasne! Kultura rynkowa kieruje się własnym standardem aksjomatów: o wartości czegoś decydują czynniki psychiczne, jak modna marka, nowość i podniecany podstępnym marketingiem POPYT. Atrakcyjność produktu bierze się z umiejętnego podgrzewania pragnienia jego POSIADANIA. Kultura rynkowa różni się od kultury masowej tym, że nie jest wyrazem ODDOLNYCH, spontanicznie ujawniających się upodobań różnych grup społecznych, lecz sama takie wyobcowane masowe potrzeby KREUJE.
Globalnym objawem rezygnacji z osobistego życia, są też mnożące się subkultury kiczowatych nurtów kolektywnych zachowań zuniformizowanych grup. Agresywność tych tłumnych ruchów anonimowych cieniasów jest tym większa, im mniej wiedzą, o co walczą i przeciw czemu się buntują. Furią rozróby i destrukcji zagłuszają bezsens swojego życia…
Manipulowanie tożsamością jest tak rozległe, że prawie nic i nikt nie jest naprawdę sobą. Świat staje się coraz bardziej realnością UMOWNĄ – światem podróbek, zastępczych wartości, udawanych przeżyć czy naśladowanych zachowań. Dla poprawienia samopoczucia można sobie kupić różne atrakcyjne wcielenia. Z wyjątkiem BYCIA SOBĄ!
Choć wiadomo, że o jakości życia nie decydują złote klamki, bo ludzie zatruwają sobie nawzajem życie i w pałacach, i w slumsach, to wiodącą reakcją na osiągnięcia postępu stało się marzenie o pięknych gadżetach, a nie o wartościowych przeżyciach. Czy można być naprawdę szczęśliwym w świecie, pogrążonym w morzu nieszczęść? Skoro się zapłaciło…
Człowiek odczuwa osobliwą moc sprawczą swoich życzeń i marzeniem usiłuje zaklinać los. Marzenia nie są niewinną zabawą, trzeba liczyć się z ich skutkami, ponieważ mogą być źródłem i dobra, i zła: z marzeń powstały wielkie dzieła sztuki, nauki, techniki i broń masowej zagłady, ruchy wolnościowe i nazizm, komunizm, maoizm, swoje marzenia urzeczywistniają biznesmeni, sportowcy i terroryści…
3 comments
Ten artykuł mówi o marzeniach a mnie zupełnie sprowadził na ziemię… dziwny smutek w sercu dzwoni…
Vanitas vanitatum et omnia vanitas…
Ach tak czytam i mi przychodzi do głowy piękny utwór pt. “Why can’t we live together” by Timmy Thomas.
Tell me why, tell me why, tell me why.
Why can’t we live together?
Tell me why, tell me why.
Why can’t we live together?
Everybody wants to live together.
Why can’t we be together?
No more war, no more war, no more war…
Just a little peace.
No more war, no more war.
All we want is some peace in this world.
Everybody wants to live together.
Why can’t we be together?
No matter, no matter what colour.
You are still my brother.
I said no matter, no matter what colour.
You are still my brother.
Everybody wants to live together
Why can’t we be together?
Everybody wants to live.
Everybody’s got to be together.
Everybody wants to live.
Everybody’s going to be together.
Everybody’s got to be together.
Everybody wants to be together.
I said no matter, no matter what colour.
You’re still my brother.
I said no matter, no matter what colour.
You’re still my brother.
Everybody wants to live together.
Why can’t we be together?
Gotta live together…
Together.
Comments are closed.