AF: Tektura rakiet radzieckich jest o tyle ciekawa, gdyż w tych obrazach widzę właśnie coś takiego tekturowego, koturnowego…
PP: Ja miałem inny odbiór Sportowców. Pan wspominał, że to są obiboki, że tylko tyle im wystarczy. Tu jakieś piwko, tam jakaś flaszka, pomacanie kobiety… Ale też sportowcy to są, zacytuję: „ludzie rozognieni, walczący”, a sam cykl powstał pod wrażeniem zobaczenia filmu Andersona. Zastanawiam się, czy mamy do czynienia z dwoma rodzajami sportowców? Czy sportowcy są sportowcami również ekstremalnymi, czyli tymi, którzy szukają zaczepki. Dostrzegam różnicę między obiboctwem i mijaniem sobie życia przy herbatce gdzieś w biurze a, w cudzysłowie, aktywnym stosunkiem do rzeczywistości polegającym na tym, że się kradnie, że się gwałci, że się daje w ryj…
Absolutnie, to jest pańska interpretacja… Ja bym teraz nawet nie umiał znaleźć odpowiedników w tych obrazach. Sportowe życie Andersona to był po prostu dobry tytuł. Inni interpretowali to papierosami „Sport”, taki absurd. Jeśli chodzi o sport wyczynowy, to tutaj nie ma żadnego przekładu, dlatego jest taki obraz pod tytułem Meta.
PP: Tak, zawodnik z fajką.
To jest interpretacja dowolna każdego odbiorcy, a dla mnie to jest właściwie monolit; i są tacy, i są tacy, i są inni. Teraz z przyjemnością sobie oglądam te obrazy i przypominam, jak to było. Niektórzy mówią, że za mało jest moich komentarzy, że właściwie powinien być przy każdym obrazie. Czasem już właściwie nie pamiętałem, o co tam chodziło, to sobie sam zacząłem interpretować i komentować.
AF: Gdyż ciągnie Pana do współczesności. Chciałbym zapytać, kim są dzisiejsi sportowcy? Gdzie są, jak wyglądają, co robią?
Dzisiaj?
AF: Tak.
To są politycy. Politycy, którzy nic nie robią, tylko cały czas pierdolą w telewizji albo w radiu i się wymądrzają. Następnie gromadzą się w swoje takie kupki, znaczy takie grupki, i się pchają, po prostu pchają się do szmalu, za darmo. Pchają się do Brukseli, pchają się do Sejmu, pchają się do rad nadzorczych, a to są mali, mali, mali kretyni, i oni są dzisiejszymi sportowcami. Ja się nimi właściwie nie interesuję. Oczywiście, kontynuuję cykl Sportowcy, ciąg dalszy, nawet namalowałem kilka obrazów typu Kraść, pierdolić… albo Legiony Rydzyka, Boże, po chuj ja żyję czy Worek, korek i rozporek.
PP: Właśnie pomyślałem jeszcze o księżach, a wczoraj, jak rozmawialiśmy, pomyśleliśmy też o kibicach.
O kibolach, tak? Tak, tak, właśnie mam obraz Ojciec pił i bił, ale oczywiście miał na sobie te wszystkie emblematy biało-czerwone i… Tak, kibice, ta cała młodzież, taka, taka, która właściwie dla rozrywki, ale to jest bardzo fajne, bo to jest na całym świecie. Idzie się na mecze, różne, zwłaszcza piłkarskie, żeby się później napierdalać, wszędzie tak jest. I, i to są te grupy ludzi, z różnych miast, i to jest ten rodzaj współczesnej rozrywki. Nie ma wojen, prawie nie ma wojska i nie ma celów, jakichś głupich, politycznych, militarnych. Są po prostu napierdalanki między miastami. A policja też jest świetna i policję też trzeba napierdalać. Taka sytuacja jest bardzo fajna.
AF: To dzisiaj nasi sportowcy się połączyli i jesteśmy jedną drużyną…
O to chodzi… (śmiech)
PP: Mam wrażenie, że mówimy cały czas o mężczyznach, ale w tych Sportowcach 1972–1992 jest też sporo kobiet; a kim są dzisiejsze kobiety?
AF: Sportsmenki.
PP: Gdzieżby ich szukać, gdzieżby je znaleźć?
AF: Oprócz pań posłanek.
No, przede wszystkim w tych korporacjach. Panienki, które są tak głupie, że to się po prostu w głowie nie mieści. Ale się boją o te stołki i się ubierają w te ubiorki, te wszystkie mundurki i szpilki, nie zakładają rodziny, dopiero czekają, aż im czterdziestka stuknie, to wtedy może urodzą dziecko! I spotykają się na korporacyjnych piknikach, wyjazdach. No i to są te kobiety, te wszystkie małolaty, cichodajki… Bo prostytutki, wiadomo, szkoda, że nie płacą podatków, powinny być w związku zawodowym i odprowadzać podatek.
AF: Duża grupa.
Duża grupa, normalne kobiety, które inaczej zarabiają.
AF: No tak, czyli dochodzimy do wniosku, że diagnozy są w zasadzie stereotypowe, nazywają się teraz inaczej…
Yhm.