W pięciominutowym filmie można obejrzeć, jak próbują grać tę samą rolę, siedząc podczas oficjalnej dokumentacji socjalistycznych robotników. Ale w moim filmie jest tylko kula dyskotekowa, którą widzimy jedynie jako poruszający się cień. Wszystko jest w pewien sposób wizualnie powiązane z językiem wizualnym, który pokazałam w drugiej części Unofficial. A zatem Unofficial to nie tylko archiwum – to archiwum, które zaczęło żyć swoim własnym życiem w moich innych pracach. W ten sposób, po wejściu w rolę naukowca znów stałam się artystką. Trudno tak po prostu powiedzieć, że od września do sierpnia byłam naukowcem, a następnie artystką. Myślę, że to wszystko jest połączone ze sobą w jakiś sposób.
Tak, ale jako artystka nie jesteś oceniana według tych samych kryteriów, co socjolog.
Dlaczego tak sądzisz?
Nasze – artystyczne – wyniki nie są brane pod uwagę w środowiskach naukowych.
Ale tylko we wschodniej Europie, w Holandii jest zupełnie inaczej. Artyści są bardzo zaangażowani we współpracę z naukowcami, staje się to coraz częstsze. To zupełnie normalne, że ważni naukowcy lubią współpracować z artystami, ponieważ jest im wtedy dany bardzo odświeżający punkt widzenia. Może to coś, czego brakuje na w Europie Wschodniej.
Czy sądzisz, że twoja praca może być używana w charakterze materiału antropologicznego? Że może być udostępniana naukowcom do celów badawczych?
Myślę, że po prostu pokazałam pewien temat; myślę, że rozpoczęłam coś, co może stanowić inspirację dla innej osoby, ponieważ sądzę, że temat oficjalnego i nieoficjalnego życia i jego transformacji, nawet na Słowacji w XX wieku, to ciekawy temat. Powiedziałabym, że możliwa jest sytuacja, w której jakiś antropolog obejrzy moją pracę i stwierdzi, że mógłby kontynuować temat, albo zgłębić go na wcześniejszym etapie, czy też po prostu porozmawiać, bo może dowie się o jakichś pomysłach i nie będzie nad nimi pracował, gdyż chce też zajmować się innymi rzeczami. To jednak nie oznacza, że nie możemy na ten temat dyskutować.
Chciałbym poruszyć jeszcze jedną kwestię. Unoffocial to długi proces, pracowałaś nad projektem kilka lat. Mogłabyś ciągnąć go przez długie lata. Czy planujesz powrót do tego tematu, czy w ogóle masz tendencje do powracania do swoich poprzednich projektów, żeby je poprawić lub dodać do nich nowe warstwy? Kiedy uważasz projekt za skończony?
To bardzo dobre, choć trudne pytanie, ale postaram się odpowiedzieć na nie zwięźle. Z pewnością nie wrócę już do projektu Unofficial. Jest on dla mnie całkowicie zamknięty. Film jest dla mnie idealnym zakończeniem i nie ma nic więcej, co mogłabym dodać. Skończyłam z tym projektem i jestem z tego zadowolona. Są takie projekty do których wracam, ale Unofficial czy Leftovers do nich nie należą, bo uważam je za już wykonane i ciężko nad nimi pracowałam. Są jednak takie prace, nad którym pracuję równocześnie i wymagają czasu, na przykład materiał do nich zbiera się przez dziesięć lat. Do tych powracam. Na przykład gdy robiłam Double Coding jednocześnie pracowałam intensywnie nad tym projektem przez pół roku, w kółko oglądając te same zabronione filmy. To była niekończąca się opowieść, a rezultatem był czterominutowy filmik. Ale rok później wróciłam do tego filmu i dodałam do niego zdania z dzienników, które pisałam, a jednocześnie oglądałam te filmy. Myślę, że ta praca powstała dopiero rok po tym, jak dodałam do niej nową warstwę. Czyli to zależy, to bardzo indywidualna sprawa. Ale na pewno nie wrócę do projektu Unofficial, jest on skończony.
Czy po ukończeniu projektu Unofficial czułaś szczęście, czy smutek?
Zwykle czuję się bardzo zawiedziona… No dobrze, nie zwykle, tylko czasami… Z projektem Unofficial było tak, że w tym samym czasie studiowałam w Rijksakademie, więc bardzo chciałam objaśnić ten temat ludziom dookoła – a byli oni z różnych krajów i nie mieli pojęcia o komunizmie i większość z nich popierała komunizm. Ale bycie komunistą w Stanach Zjednoczonych, Hiszpanii czy Holandii to zupełnie coś innego, niż bycie komunistą na przykład na Słowacji, zwłaszcza obecnie. Teraz może i jest inaczej, ale na przykład w 2000 roku… Bardzo ciężko pracowałam nad tym, aby przekaz był jak najprostszy i aby był rozumiany przez ludzi z różnych środowisk, różnego pochodzenia. Być może mój projekt mógł wiele powiedzieć Słowakom – taką miałam nadzieję – ale nie wiem, czy mi się udało. To może ten smutny element. Ale kiedy organizuje się wystawę, w niektórych krajach jest taka kultura, że podczas wernisażu ludzie podchodzą do ciebie i rozmawiają z tobą o twojej pracy. W Słowacji nie ma takiej tradycji, nigdy nie wiem w trakcie, co goście sądzą o mojej wystawie, więc jedyne opinie wyrażają moi przyjaciele, co zresztą jest wspaniałe. Nie wiem jak to jest na Węgrzech, ale… robiłam tam wystawę. Chyba rok po tej wystawie zostałam nominowana do pewnej słowackiej nagrody Tatra Banka i choć nie dostałam żadnych osobistych opinii od ludzi, ale nominacja do tej nagrody oznaczała, że różni ludzi, np. pisarze czy muzycy musieli na mnie zagłosować. Nie znałam ich i nie wiedziałam, że znają moją pracę. Być może zatem projekt Unofficial zebrał pewne dobre opinie, ponieważ dostałam tę nagrodę. To zawsze jest wspaniałe, gdyż dostaje się wolność kontynuowania. To bardzo dziwne wyjaśnić komuś, że spędziłam dwa lata grzebiąc w archiwach ponieważ chciałam zrozumieć coś, co następnie daję innym, choć oni mogą tego nie zobaczyć. I kto ma za to zapłacić?
Ostatnie pytanie – co takiego zostawiłaś w Humenné? Wiem, że jeździsz tam regularnie. Czy będąc tam, masz poczucie, że coś tam zostawiłaś – i co to takiego?
Właśnie wczoraj stamtąd wróciłam i myślę, że są ludzie, którzy mają wrodzony dar miłości do swojego miejsca urodzenia – to taki dar. Ja staram się poprzez swoją pracę mieć dobrą więź z moją ojczyzną, z domem. Ta miłość nie była wrodzona, musiałam ciężko pracować, żeby do niej dojść. Myślę, że zawsze będę robić jakieś drobne rzeczy w Humenné, ponieważ lubię to miejsce i pozwala mi ono się rozwijać jako człowiekowi. To dla mnie specjalne miejsce. Ma tę szczególną cechę, że tempo życia jest tam co najmniej o połowę wolniejsze niż gdziekolwiek indziej na świecie. Takie mam odczucie i bardzo mi się to podoba. Kiedy idę do centrum muszę wykonać dwadzieścia pięć okrążeń, by poczuć, że naprawdę byłam w centrum miasta. Jedno nie wystarczy. Po trzech czy czterech dniach mogę zrobić jedno i to mi wystarczy. Nigdy wcześniej nie miałam takiego poczucia, więc jest to osiągnięcie związane z projektem Unofficial, że dostrzegam takie różnice.
Dziękuję za rozmowę.