Gergely László: Do czego odnosi się tytuł twojego projektu – Unoffcial (nieoficjalny)? Jak byś opisała swój projekt?
Lucia Nimcova: „Nieoficjalny”, ponieważ interesowało mnie badanie zdjęć, które pojawiały się w oficjalnym archiwum, ukazujących „nieoficjalne” życie. Właściwie chodzi o życie „nieoficjalne”, widziane z różnych perspektyw. To badanie archiwum, które powstawało na przestrzeni dwudziestu lat, a zatem miałam okazję do „zapolowania” na te momenty z całych dwudziestu lat. Podoba mi się ten paradoks, że państwo płaciło za dokumentowanie wspaniałego życia, pozwalano jednak również na te „nieoficjalne” momenty.
Projekt Unofficial traktuje o oficjalnym życiu w czasach komunizmu, pokazanym jednak poprzez momenty nieoficjalne, które są częścią oficjalnej dokumentacji.
Czy uważasz że projekt Unofficial byłby inny, gdybyś nie twoje osobiste powiązania z tym tematem?
To bardzo trudne pytanie, ponieważ dla mnie nie istnieje słowo „gdyby”. Po prostu nie ma „gdyby”.
Twoja praca dotyczy jednak miasta Humenné, gdyż wiąże się emocjonalnie z twoją osobistą historią.
Nie, ponieważ starałam się mówić o problemach, które w pewien sposób dają obraz całego społeczeństwa. Jednocześnie chciałam mieć pewność, że mam również dostęp do pewnych, nazwijmy to – podmiotów. Zatem nie wydawałam osądów jedynie na temat oficjalnych dekoracji czy form, które były bardzo dobrze rozwinięte. Chciałam mieć pewność, że za tą fasadą kryją się prawdziwi ludzie, których poznałam osobiście, i zwykle tak było, znałam – no może nie wszystkich, ale dużo ludzi z archiwów. A zatem moje decyzje były nie tylko naukowe czy antropologiczne, ale również osobiste – lecz na innym poziomie. Realizacja projektu trwała ponad dwa lata i w tym czasie mój stosunek do tematu i do archiwów ulegał zmianie. Na początku był osobisty, bardzo duże znaczenie miał fakt, że to było moje miejsce urodzenia, gdzie znałam ludzi. Ale ostatecznie starałam się wznieść ponad tę osobistą stronę projektu i przedstawić pewne uniwersalne idee. Chodziło mi o uchwycenie myśli, że komunizm nigdy się nie skończył, jedynie zmienił się w coś innego. A ja po prostu starałam się ten temat zgłębić i pokazać tę kontynuację i przemianę. Dlatego właśnie projekt Unofficial został zrealizowany również w postaci dwóch książek i kiedy idzie się obejrzeć wystawę, nie ma ona postaci zdjęć na ścianie, lecz przypomina bardziej instalację. Jest się przez nią otoczonym, podróżuje się w czasie. Odbiorca jest również kreatywny, ponieważ decyduje o tym, co zobaczy w jakiej kolejności. Całość ma bardzo otwarty charakter. Równocześnie zamknięty i otwarty na to, jak odbierać archiwa czy fotografie.
Z twojej odpowiedzi wynika, że rozpoczęcie projektu wiązało się z twoim osobistym związkiem ze społecznością Humenné i dostępem do archiwów, co spowodowało głębszą relację z tematem.
Tak, ale sądzę, że musimy wziąć też pod uwagę fakt, że to był mój pierwszy projekt związany z archiwami. Chyba zawsze trzeba znaleźć pewien związek z archiwami, w oparciu na których się pracuje. Są one bardzo różnorodne. Te oficjalne archiwa były dla mnie niezwykle zimne, te oficjalne zdjęcia ludzi. Myślę, że próba znalezienia czegoś osobistego za tymi fasadami jest bardzo ludzka. Tak, aby nie wydawać osądów, lecz być jak najbardziej otwartym na tak długi okres, jak to konieczne. Ale zarazem reprezentować dość naukowe podejście, jeśli chodzi o ostateczne decyzje.
Dostrzegam pewne zaprzeczenie – masz osobistą motywację poprzez osobisty związek z tym miejscem, ale i potrzebę zachowania dystansu, naukowego podejścia i niewydawania osądów. Te dwie motywacje wydają się być w konflikcie, co według mnie czyni ten projekt interesującym, ale i bardziej problematycznym. Jakie jest twoje zdanie na ten temat?
Tak naprawdę nawet ludzie których kochasz, na przykład twoi rodzice, są częścią systemu. Oczywiście, gdy obserwujesz ich podczas oficjalnej uroczystości, widzisz ich jako swoich rodziców. Równocześnie jednak, na innym poziomie, znajdują się oni w pewnym środowisku, podczas pewnej uroczystości, są częścią systemu, więc ostatecznie nie starałam się mówić o ludziach jako podmiotach, ale jako obiektach. Pod koniec tego procesu starałam się uchwycić pewną epokę. Komunizm w rzeczywistości. Oczywiście, moim ostatnim krokiem było powiedzenie „ludzie, wiele się nauczyłam, znam was od 20 lat i spotykam was codziennie na ulicach i widzę jak się postarzeliście podczas tych oficjalnych uroczystości” – ale oczywiście na koniec chciałam powiedzieć coś o systemie. Ponieważ są oni raczej obiektem, niż podmiotem w tej oficjalnej dokumentacji. Myślę, że to logiczne, że pod koniec tego projektu miałam do niego podejście bardziej naukowe. Wiesz, o co mi chodzi?
Jak najbardziej. Kieruje mnie to dokładnie w stronę następnego pytania. Pracując w archiwach angażujesz się w badania niemal jak socjolog. Jak widzisz swoją odpowiedzialność – jako naukowca czy artysty?
Powiedziałabym, co jest bardzo dziwne, że zaczęłam ten projekt bardziej jako artystka, ale pod koniec czułam się bardziej jak naukowiec, na przykład antropolog. Przyglądałam się gestom, różnym ruchom ciała, temu co ciało potrafi wyrazić. I dlatego projekt ten zaprowadził mnie do stworzenia pierwszego wideo w życiu. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie robiłam. Czytałam głównie książki dotyczące antropologii, miałam w głowie obrazy z archiwum, które nieustannie się poruszały i w pewnym momencie pomyślałam sobie, że są jak film. Dlatego zrobiłam również performance związany z sesją fotograficzną. Dziesięciu mężczyzn odegrało tam starą fotografię.