W obliczu wszechogarniającego kryzysu wszelkich sfer: gospodarczej, politycznej religijnej, który w różnym stopniu dotarł do poszczególnych regionów Polski, pokazywanie mody z jej „sztucznymi rajami” dla niektórych odbiorców może stać się tematem kontrowersyjnym a nawet bulwersującym, bo zupełnie mijającym się z odczuciami społecznymi, które są anarchistyczno-socjalistyczne, czyli przedrewolucyjne. Problem mody jest jednak ważny i podejmowany był w ostatnich latach wielokrotnie przez światowe festiwale fotografii np. (Berlin 2010).
Najlepszą ekspozycją w Krakowie jest klasycznie muzealna wystawa Vanity. Fotografia mody z kolekcji F. C. Gundacha z tego bardzo prozaicznego powodu, że są to ważne zdjęcia w historii fotografii, w tym portretu. Zwracają uwagę odbitki prawie wszystkich artystów, szczególnie pamiętam Richarda Avedona, Helmuta Newtona, Lillian Bassman, Cecila Beatona, czy bardzo rzadkie prace Wolsa. Warto zatrzymać się na moment przy Peterze Lindberghu i jego pastiszu filmu Dziki z przebojową rolą Marlona Brando. W filmie tym przywołano atmosferę lat 50. i kontestujących Amerykę motocyklistów – słynnych Hell’s Angels. Ale czy na pewno się to udało Lindberghowi i czy puste twarze słynnych modelek potrafią przewrotnie wyrazić geniusz aktorski Brando? Można dyskutować. Fotografowanie mody może ukazywać problemy intymnych relacji męsko-damskich, o czym świadczy słynne zdjęcie Georgea Hoyningena-Hene Skoczkowie Horst P. Horst z modelką, które bardzo trafnie wybrano na okładkę katalogu. Zresztą zdjęcia samego Horsta P. Horsta obok odkrywanego obecnie dla fotografii Erwina Blumnefelda (wystawy w Niemczech, Wielkiej Brytanii) należały do bardzo ciekawych. Zwróciły moja uwagę mniej znane i bardziej eksperymentalne prace Melvina Sokalsky’ego z lat 60., a także hiperrealistyczne w wyrazie prace Claudii Knoepphel i Sfefana Indlekofera. Ale przyglądając się ich całej twórczości ze strony www od razu pojawiają się pytania o własne widzenie oraz o powielanie znanych wzorów. Czy chodzi o fotografię z jakimś programem twórczym, czy tylko o rejestrowanie pięknych twarzy (Anja Rubik), czy też o udawanie, że one takie są w rzeczywistości. Tę wystawę wszystkim polecam do wielokrotnego obejrzenia, gdyż to najważniejsze osiągniecie festiwalu. Wyraźnie widać na niej, że tendencje awangardowe, przede wszystkim surrealizm, a potem popart, obok estetyki filmu, inspirował wybitnych fotografów mody.
Czy można wykonywać interesujące, a w perspektywie ważne zdjęcia będąc modelką i nie interesując się zupełnie teorią czy historią fotografii? Teoretycznie tak, choć szanse są minimalne, pomimo romantycznego widzenia i wykonywania okładek dla „Vogue’a”. Pojawia się pytanie: na ile są to prace własne, a na ile asystenta a potem grafików? Jesteśmy w świecie reklamy, w którym pracuje się zbiorowo. Jest to trudny i ukrywany temat w świecie mody. Niektóre fakty ujawnia wywiad z Corinną Day (1962-2010), która nie miała nic do powiedzenia w kwestii używanego sprzętu czy własnej idei fotografii, poza podkreślaniem „sztuczności” mody lat 80. Day miała szansę fotografowania od wewnątrz tego środowiska i wykorzystała ją osiągając interesujące efekty. Być może inspirowała się także pracami Nan Goldin. Ta nieżyjąca już modelka-fotograf wystawiała na słynnej ekspozycji Face of Fashion w National Portrait Gallery w Londynie w 2007 r., jej prace zaprezentowane zostały także na wystawie Diary w słynnej Photographer’s Gallery, 2000. Jej dzieło będzie analizowane w różnych kontekstach „widzenia od wewnątrz” świata mody.
Duża ekspozycja Pogranicza mody z pięknie wyeksponowanymi podziałami scenograficznymi była, moim zdaniem, największym rozczarowaniem. Składała się z „luźnych” ideowo, nie pasujących do siebie segmentów zdjęć, które dotyczyły bardzo wielu problemów, zbyt daleko wychodząc poza świat mody. Ze zdjęciami z dawnego zbioru Stasi, wideo z Jarocina z lat 80., strzelcami ukrytymi w lesie (!) czy środowiskiem paryskiej „Kultury” bardziej pasowałyby do idei archiwum. Takie pomysły można mnożyć bez końca, włączając w nie fotografie rodzinne, zdjęcia z PRL, czy nawet Powstania Styczniowego, bo wtedy też moda – w wersji żałobnej – odgrywała duże znaczenie. W ten sposób tworzy się wątpliwe byty interpretacyjne, mające oczywiście związek bardziej z ubiorem i codziennym życiem, niż współcześnie rozumianym „rynkiem mody”, który rządzi się zupełnie innymi prawami i wyróżnia się zmiennymi stylistykami.