„Podczas całych warsztatów ten pomysł za mną chodził. […] Pierwszego czy drugiego dnia stwierdziłam, że fajnie byłoby podjąć jakieś wyzwanie np. wspiąć się na drzewo albo właśnie zwiesić z mostu. […] Podczas warsztatów też zorientowałam się, że performance równa się doświadczenie. I wcale nie trzeba wymyślać jakichś rekwizytów – można odnieść się do miejsca, przestrzeni i zrobić własne doświadczenie. A czy się to pokaże ludziom, czy się to nazwie performance to już inna sprawa…
Uczyli nas na warsztatach też tego, jak ważny jest stan umysłu, że widz go czyta z twarzy, z całego ciała artysty i wie czy ktoś jest tu i teraz, czy też odgrywa wymyślony we własnej głowie scenariusz.
Plan był taki, że jestem tu i teraz, w tym działaniu.
Planowałam też, że w czerwonej koszuli zwieszę się z jakiegoś wysokiego mostu i jak się zmęczę to po prostu wpadnę do rzeki. Okazało się jednak, że nie ma w Sokołowsku idealnego mostu, bo jeden był fajny, ale za wysoki, niebezpieczny, a inny był za brzydki, z jakimiś rurami obleśnymi obok… Także musiałam zaakceptować rzeczywistość i z nią, nieidealną – pracować.
Ines Amado zaproponowała mi właśnie tę akceptację w przeciwieństwie do ryzykowania zdrowiem z jakimś wielkim mostem. Wtedy zaczęłam się skupiać na tym jak wykorzystać konstrukcję tego mostu, proces zwieszania się, jak to zrobić płynnie i myśleć nad tym czy coś robić dalej.
Chciałam trudu i napięcia mięśni, a potem wyciszenia i oddania się rytmowi rzeki.”
Muzyka
Muzyczna scena Sokołowska okazała się sukcesem. Wystąpili: Paulina Zielińska, David Thomas, SzaZaZe, Ola Bilińska, Mikołaj Trzaska, Michał Górczyńki, DJ Lenar, Hubert Zemler, Paweł Szamburski. Ciekawą propozycją w programie był Park Dźwięku – artyści rozmieszczeni byli w różnych częściach parku, lasu nieopodal Willi Różanka. Ich muzyka łączyła się z brzmieniami natury, dochodziła z różnych stron, intrygowały dźwięki dochodzące nagle do słuchacza z ciemności. Było to interesujące jam session. A co było jeszcze zabawniejsze, część gości festiwalowych i artystów po koncercie przenosiła się na Łódź Postępu Warpechowskiego i tańczyła, śpiewała na niej do białego rana. Szczególnym odkryciem była młoda artystka Paulina Zielińska, która przedstawiła Portret dźwiękowy Sokołowska. Muzyka skomponowała tylko z tych odgłosów, które „spotkała” na ulicy, w parku, w lesie.
„Chodziłam po Sokołowsku przez dwa dni i zbierałam różne dźwięki, odgłosy, potem spokojnie to sobie cięłam, porządkowałam. Trochę improwizowałam i myślę, że wyszła ciekawa abstrakcja – nie do końca wiadomo czy ten dźwięk to szum czy świerszcz czy rozmowa” – powiedziała artystka.
Ola Bilińska zyskująca coraz większy rozgłos w świecie muzycznym zaśpiewała w Kinoteatrze Zdrowie swoje wokalizy.
Największą gwiazdą był legendarny David Tomas, który wystąpił pierwszego dnia festiwalu ze swoimi mroczno-ironicznymi tekstami, obrazami pustych amerykańskich autostrad, melancholią, dymem papierosów i mruczącym głosem.
Efemerycznie
Brawa należą się Małgorzacie Sady i Fundacji „In Situ” – wydarzenia festiwalowe tworzyły spójną tematycznie całość. Program festiwalu był niezwykle napięty, z jednego performance zaraz przechodziło się do drugiego, co nie sprzyjało rozmyślaniom, potęgowało uczucie ulotności, efemeryczności chwil.
Festiwal miał raczej charakter elitarny, nie przyjechało zbyt wielu uczestników. Artyści dla artystów, krytyków, fundatorów. Zaletą tego była atmosfera spotkania ze znajomymi, możliwość osobistego kontaktu, rozmowy z twórcami z całego świata. Z drugiej strony, zabrakło programowego kontaktu z mieszkańcami. Festiwal obudził przestrzeń, teraz przyszedł czas na ludzi.