Katarzyna Kowalska: Jakie wydarzenie w ciągu ostatnich lat najsilniej wpłynęło na obraz polskiej kultury?
Zygmunt Rytka: Nie wiem, bo mnie nie zajmuje całość kultury, tylko to, co ja robię. Może to dziwne, ale nie wpisuję siebie i swojej twórczości w to, co dyktują czasy, moda czy też kierunki działań w danej dziedzinie. Nawet nie chcę za bardzo o tym wiedzieć, bo to takie mieszanie w głowie. Chcę robić to, co wypływa ode mnie, a nie to, co należy robić pod dyktando nowych trendów.
Kto, według Pana, odegrał znaczącą rolę w polskiej fotografii?
Nie mam dużego rozeznania w fotografii polskiej ani ogólnoświatowej. Mój dobry przyjaciel powiedział kiedyś: „Zyga, ja znam cały świat tej fotografii. I ty, niestety, jesteś 1/1 ”. Mnie ludzie wywindowali. To nie było moim celem, a jedynie rezultatem mojego działania w życiu. Jestem w sztuce samoukiem, a kiedyś byłem elektrykiem (nie mylić z prezydentem – śmiech).
Poza tym uważam, że ważną rolę w polskiej fotografii odegrało wielu ludzi. Nie chcę ich stopniować czy pozycjonować. Są oni ugruntowani w obecnej sytuacji w sztuce. Ja byłem związany z Łodzią, cenię więc Robakowskiego, grupę Łódź Kaliska i innych twórców z tak zwanej Grupy Łódzkiej.
Czy w historii polskiej fotografii jest wydarzenie, które według Pana niesłusznie zostało pominięte lub niezauważone przez krytykę?
Muszę powiedzieć, że nie wiem, bo po prostu nie interesuje mnie tak dogłębnie to, co się dzieje w dziedzinie fotografii. Wiem, że przy mojej wrażliwości i delikatności mógłbym nieświadomie stworzyć coś podobnego do innego dzieła. Dlatego, jak już mówiłem, nie interesuje mnie cały obszar polskiej fotografii, tylko to, co ja robię.
Dziękuję na klęczkach naturze i Bogu, że nie dostałem się na żadną akademię i nie miałem mistrza, bo jeszcze chciałby mnie ustawiać i kształtować moją twórczość na własną modłę. Cieszę się, że jestem samoukiem.
Czemu służy dziś fotografia? Jaka jest jej największa wartość?
Fotografia to taki obrazek. Nie lingwistyczny czy jakiś inny, tylko wizualny zapis. W dzisiejszych czasach, przy obecnym rozwoju techniki, fotografia w wielu fazach, w wielu elementach upodabnia się do obrazu malowanego. W końcu fotografia to malowanie światłem.
W każdym okresie wykorzystuje się to, co jest w nim zastane i co jest w zasięgu ręki. Wszystko jest ze sobą powiązane – jak w każdym innym działaniu. Zależy więc, w jaki sposób tę fotografię się wykorzysta. Mnie, na przykład, wkurzają reklamy, zwłaszcza te stojące przy drogach – właśnie dlatego jest tyle wypadków, że ludzie się na nie gapią. Teraz używa się fotografii niemal w każdej reklamie – i w gazecie, i w telewizji, a zwłaszcza na billboardach. Wynika to ze zmian w rozwoju cywilizacyjnego. Niestety, reklamy to największe kłamstwo cywilizacyjne. Większość z nich polega na tym, że nabiera się człowieka z przymrużeniem oka, W pewnym sensie fotografia oszukuje, ale to oczywiście zależy od tego, jak się ją wykorzysta.
Jakie zjawiska mają obecnie największy wpływ na kształt fotografii w Polsce?
Fotografia jest ta sama, w ostatnich latach zmieniły się tylko środki zapisu i przekazu – z chemicznego na cyfrowy. Kiedyś było ziarno, teraz są piksele.
Tak zwany „rozwój”, czyli zmiany we współczesnej fotografii, zależą przede wszystkim od zmian w elektronice.
Co wyróżnia naszą fotografię na tle innych krajów? Z jakich osiągnięć polskich fotografików możemy być dumny?
Myślę, że to nie jest pytanie do mnie, a do kolekcjonerów fotografii. Oni mają rozeznanie, bo kolekcjonują różne fotografie. Mnie nie interesuje za bardzo wielka polska fotografia współczesna, bo jest bardzo narracyjna, zawsze chce opowiadać jakąś historię. Nie jest intelektualna, nie używa tak zwanych „elementów pierwszych”, istniejących od stworzenia świata, jak na przykład kamieni, których ja używam.
Można powiedzieć, że w każdym kraju fotografia nie zna granic. Twórcy robią pewne rzeczy, a tak zwani „krytycy” opisują to, kategoryzują. A w momencie, w którym twórca – a przynajmniej ja – tworzy coś nowego, nie myśli o tym, w jaką dziedzinę chce się wpisać i który czynnik ma jego pracę wyróżniać na tle innych. To nie leży w gestii twórców, kiedy stwarzają w określonym przedziale i własnym kanale. Dlatego powinno się o to pytać właśnie bardziej krytyków i kolekcjonerów.
Postępujący w ostatnich 20 latach rozwój nowych technologii to rewolucja w dostępie do informacji, a tym samym dynamiczny rozwój mediów. Jaką rolę odgrywają dzisiaj media w kształtowaniu kultury?
Główną. Tak zwane „wizualne i telewizyjne przekazy” dominują obrazami nad całą współczesną rzeczywistością. Wszędzie przecież widzimy obrazy fotograficzne. Kultura słowa pisanego została zastąpiona przez obrazkową. Zmieniają się czasy, zmienia się technologia. Na przykład dziś już prawie nikt nie pamięta o tradycyjnej poczcie, wszyscy używają e-maili. Środki medialne decydują o szybkości i ilości przekazywanych informacji. Przekazywanie informacji jest główną zasadą funkcjonowania. Prędkość tego przekazywania jest nie tylko coraz doskonalsza, ale i coraz ułomniejsza. Na przykład rzeźba. Rzeźba może stać dziesiątki, nawet setki lat i wszystko będzie z nią w porządku (jeśli ktoś jej nie rozbije). A dzisiejsze płyty CD? Jedna rysa i płyta już jest do wyrzucenia, a materiał na niej zawarty przepadał.
W jaki sposób w ostatnich latach zmieniło się postrzeganie fotografii przez odbiorcę? Czy nowe technologie pozytywnie wpływają na jej odbiór, czy też stanowią zagrożenie?
Zmieniło się na pewno. Współczesny człowiek jest zarzucony ogromną ilością informacji wizualnych, dużo większą niż kiedyś. Dlatego tak zwany „rozwój cywilizacji” powoduje zupełną zmianę odbioru i łatwość w robieniu zdjęć wieloma środkami – aparatem, telefonem, tabletem. Nie uchronimy się przed zmianami cywilizacyjnymi i technologicznymi.
Rozwój nowych technologii to także istotne zmiany w działalności samych fotografików. Czy dostrzega Pan owe zmiany także w swojej pracy artystycznej?
Absolutnie tak. Kiedyś zmuszony byłem siedzieć w ciemni i uważać, aby nie wtargnęło do środka dzienne światło. Obecnie posługuję się monitorem, komputerem, skanerem i drukarką, mogę to robić w ciągu dnia. Mogę też na tym samym komputerze zrobić na przykład dziesięciometrowy zapis, a kiedyś, żeby wykonać taką ogromną odbitkę, trzeba było mieć tak samo ogromną ciemnię.
Żadna tradycyjna fotografia nigdy nie osiągnie takich możliwości, jakie kryje komputer i programy takie, jak Photoshop. Dawniej, kiedy coś wynaleziono, nie było środków i możliwości, by to pokazać światu. Teraz jest to niemal dziecinnie proste.
Nie tylko technologie mają wpływ na istotne zmiany w działalności fotografików, ale też ich sytuacja życiowa. Tak zwane „prace twórcze” są dyktowane przez warunki bytowania. Nowe miejsce bytowania przynosi ze sobą nowe bodźce, nowe inspiracje. Ja od kilku lat, wspólnie z fundacją In Situ, tworzę Laboratorium Kultury w Sokołowsku. Przyjeżdżają tutaj twórcy, w tym i fotograficy, realizują swoje projekty artystyczne. Rozwijamy też festiwale: performerski i filmowy. Te spotkania dostarczają mi nowych bodźców, są bardzo inspirujące.
W jaki sposób, Pana zdaniem, rozwój nowych technologii wpłynął na obecną kondycję polskiej fotografii?
W ogromny, niemal gigantyczny sposób. To wspaniałe i niestety jedyne wyjście dla mnie, w stanie mojej niemobilności – przejście z ciemni do pracy w ciągu dnia i przy komputerze. To dużo wygodniejsze. Korzystając z tych urządzeń, mogę robić jeszcze więcej niż w klasycznej fotografii.
Mam w kartonach kilka tysięcy klisz fotograficznych sprzed lat. A teraz? Teraz cała moja twórczość mieści się na jednej płycie DVD. Moja, rzeźbiarki Bożenny Biskupskiej i to, co robimy w Laboratorium Kultury w SOKOŁOWSKU, wieloletnie działania fundacji In Situ – wszystko zapisane jest na jednym krążku. I jeszcze zostaje trochę miejsca. Nowe technologie poszerzają spektrum możliwości twórczych.
Czego w dzisiejszych czasach najbardziej potrzebuje polska fotografia?
Nie wiem, bo niby skąd? To wszystko zależy od dalszych zmian (rozwoju) techniki, technologii oraz środków zapisu i przekazu. Gdybym wiedział, że się przewrócę, to bym się położył.
Jakie wyzwania stoją przed fotografią na najbliższe lata?
Takie same, jak kiedyś, tylko zanurzone w dzisiejszych czasach. Zależne od zmian, rozwoju cywilizacji i od kreatywności twórcy.
Dziękuję za rozmowę.
Sokołowsko, 10 lipca 2013 r.