Powiedzmy to jasno: Księgi Jakubowe to jedna z najważniejszych książek, jakie powstały w Polsce w ostatnich 20 latach. Nie tylko dlatego, że jest świetnie napisana, ale przede wszystkim ze względu na problemy, z jakimi się mierzy. Nie oznacza to jednak, że imponującej wyobraźni Olgi Tokarczuk należy dać się bez reszty uwieść.
Księgi Jakubowe są obszerne tak pod względem objętości, jak różnorodności. To książka na tyle bogata, że może zastąpić kilka innych. Nie dotyczy to wyłącznie bogactwa gatunków, którym raczy swoich czytelników Tokarczuk — a dostajemy tu listy i traktaty teologiczne, wiersze, modlitwy i ludowe piosenki, opowieści zmarłych i prorocze wizje. Nie chodzi również o nadzwyczajną różnorodność postaci wypełniających 900 stron książki — kilka pokoleń Polaków i Żydów, często zmieniających nazwiska i zawody — różnorodność, wobec której nawet najbardziej uważny czytelnik musi w pewnym momencie skapitulować. I nie jest najważniejszy nawet gęsto utkany splot wątków zmieniających się z dynamiką, która sprawia, że trudno się zorientować, kiedy te 900 stron mija.
Przede wszystkim, Księgi Jakubowe to kilka różnych książek jednocześnie, a każda z nich jest tak samo ważna i tak samo dziś potrzebna. Dostajemy tu więc powieść historyczną o Jakubie Franku i jego zwolennikach, a zarazem — fascynujące studium powstawania ruchu religijnego i całego splotu czynników, które decydują o jego powodzeniu. Powieść Tokarczuk to także próba przepisania historii z punktu widzenia tych, dla których zwykle brakuje miejsca w oficjalnych narracjach. Jest to wreszcie opowieść o odchodzeniu w przeszłość starego świata i rodzeniu się nowego — tego właśnie, w którym do dziś żyjemy.
Marginesy narracji
Już sam wybór tematu, sytuującego się daleko od historycznego mainstreamu, jest w tym wypadku godny uwagi. Chcąc zmierzyć się z wielką tradycją powieści historycznej, Tokarczuk mogła przecież przepisać którąś z istniejących i dobrze już rozpoznanych narracji. Tymczasem dzieje Jakuba Franka nie dość, że stanowią dziwaczny element historii Polski, wciśnięty gdzieś między panowanie Sasów a rozbiory, to nie doczekały się nawet porządnej bibliografii. Gruntowne opracowanie tego tematu, czyli napisana po angielsku książka Pawła Maciejki z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, powstawało równolegle z Księgami Jakubowymi (polskie tłumaczenie, nakładem Wydawnictwa w Podwórku, ma się ukazać jeszcze tej jesieni). Wszystko to unaocznia, jak trudne Tokarczuk wzięła na siebie zadanie: uczynienia z historycznej materii, w którą dopiero wprowadza czytelnika, frapującej literacko opowieści.
Historia Franka i frankistów nie należy przy tym do najłatwiejszych do opowiedzenia. Jakub Frank, a właściwie Jakub Lejbowicz, urodził się w żydowskiej rodzinie zamieszkującej Podole, jednak jeszcze w młodości wyruszył do Turcji, gdzie zajmował się handlem i studiował kabałę. Był wyznawcą sabataizmu — żydowskiej herezji uznającej żyjącego w XVII wieku Sabataja Cwi za mesjasza. Późniejsze losy skierowały go do greckich Salonik, gdzie sam zaczął nauczać i podawać się za kolejne wcielenie mesjasza, i do Smyrny, dokąd przeniósł się, by uniknąć prześladowań ze strony konkurencyjnych stronnictw mesjańskich. Gdy w wieku 30 lat powrócił w granice Rzeczpospolitej, ledwie mówił po polsku, intrygował za to swoim tureckim ubiorem i ogromną charyzmą. Szybko zgromadził wokół siebie zwolenników i stał się przywódcą ruchu religijnego jawnie odrzucającego tradycję żydowską.
Sabataistyczna doktryna głoszona przez Franka zakładała, że droga do zbawienia wiedzie przez wszystkie wielkie religie, do żadnej się jednak nie sprowadza, dlatego wraz ze swoimi uczniami najpierw przeszedł on na islam, by później — wywołując tym wielki entuzjazm wśród polskiego duchowieństwa i arystokracji — przyjąć chrzest. Po krótkim okresie powodzenia w kręgach bliskich warszawskiemu dworowi królewskiemu, Frank popadł w niełaskę władz kościelnych i, oskarżony o herezję, został skazany na dożywotni areszt nie gdzie indziej, jak tylko w klasztorze na Jasnej Górze. Pobyt w Częstochowie nie powstrzymał go jednak przed rozwijaniem swojego ruchu, przeciwnie — obraz Matki Boskiej stał się istotnym elementem jego eklektycznego nauczania. Wskutek interwencji wojsk rosyjskich, tłumiących konfederację barską, Frank został uwolniony i udał się na Morawy, gdzie stworzył swój dwór i zarazem centrum zarządzania ruchem frankistowskim. W tym czasie nawiązał kontakty z cesarzową austriacką Marią Teresą, a jego córka Ewa miała być kochanką następcy tronu, Józefa II. Po pewnym czasie popadł jednak w niełaskę i musiał się przenieść do zamku w Offenbach, gdzie kontynuował swoją działalność i gdzie zakończył życie.
Najbardziej wyrazistym skutkiem istnienia ruchu frankistowskiego były setki rodzin żydowskiego pochodzenia, które przeszły na chrześcijaństwo, wskutek czego zyskały przywileje obywatelskie i mogły zasilić kręgi polskiej szlachty i mieszczaństwa. Był to jeden z najbardziej spektakularnych przypadków żydowskiej asymilacji w Polsce. „Śliczna mała dziewczynka”, która pod koniec Ksiąg Jakubowych gra dla rodziny koncert fortepianowy, to Marynia Wołowska, późniejsza Maria Szymanowska, jedna z pierwszych w Europie pianistek i kompozytorek oraz — teściowa Adama Mickiewicza.
Historia ruchu frankistowskiego to splot szlaków handlowych przebiegających od Grecji do Bałtyku, mesjanizmu, kabały i gnostyckich ruchów heretyckich, pogromów, politycznych ambicji polskiego duchowieństwa i rozgrywek europejskich mocarstw, ekonomicznych nierówności wśród wschodnioeuropejskich Żydów i schyłkowego feudalizmu, a wreszcie — ogromnej charyzmy człowieka podającego się za mesjasza, którego ambicją było stworzenie własnego państwa.
Kto Żyd, kto Polak
Dzieje frankistów są o tyle trudne do opowiedzenia, o ile stanowią jeden z najbardziej kontrowersyjnych momentów w historii relacji polsko-żydowskich. Tokarczuk z dużą precyzją, rozpisaną na wiele perspektyw i cały szereg postaci, analizuje szczególny splot obopólnej fascynacji i obrzydzenia, wywoływanych przez najbliższych sąsiadów. Fantastyczny pod tym względem jest wątek wizyty księdza Benedykta Chmielowskiego, autora Nowych Aten, czyli pierwszej polskiej encyklopedii (tej ze słynnym zdaniem „Koń, jaki jest, każdy widzi”), w domu rodziny Szorów w Rohatyniu. Nieodparta żądza wiedzy popycha przedstawiciela polskiego kleru do wejścia w świat, który pozostaje kompletnie nieznany, choć znajduje się na wyciągnięcie ręki. Jak zresztą zauważa inny bohater powieści, biskup Dembowski, kultura i religia żydowska są podejrzane właśnie dlatego, że są zbyt bliskie: prawie takie same, choć nieco inne.
Pokonanie tej drobnej różnicy, dokonujące się pod wpływem Franka, nie rozwiązuje jednak żadnych problemów, rodzi za to kolejne, związane z nieustającymi podejrzeniami i wzmagającym się obustronnym niezrozumieniem. Jednym ze elementów strategii frankistów w dążeniu do zdobycia względów polskiej arystokracji i osiągnięcia własnych celów politycznych było dystansowanie się od ortodoksyjnych żydów, przybierające nieraz okrutny charakter. W publicznych debatach zwolennicy Franka oskarżali „talmudystów” o wykorzystywanie krwi chrześcijańskich dzieci do produkcji macy, ożywiając tym samym starą plotkę, której rozprzestrzeniania zakazał nawet sam papież. Prowadziło to do sankcjonowanych pogromów, które Tokarczuk odnotowuje w swojej książce w chłodną precyzją.
Najważniejsze jednak pod tym względem w Księgach Jakubowych pozostaje rozpoznanie sytuacji historycznej, która umożliwiła te wszystkie — mniej lub bardziej chwalebne — wydarzenia. Chodzi mianowicie o organiczną bliskość społeczności polskich i żydowskich, bliskość, która bywała tak złożona, że nakazywałaby wątpić, czy słuszne jest opisywanie jej za pomocą utartego określenia „relacje polsko-żydowskie”. Czym innym bowiem były relacje między bankierami żydowskimi a wyższym duchowieństwem i arystokracją, czym innym zaś związki drobnych karczmiarzy i zniewolonych chłopów. Jaka to bowiem „relacja polsko-żydowska”, w ramach której uciekinier z folwarku, uratowany przed śmiercią przez zamarznięcie, wykonuje w żydowskim gospodarstwie najgorsze prace w zamian za bezpieczeństwo i wyżywienie?
3 comments
świetna recenzja!
Cieszę się, że się spodobała. Książka jest świetna.
Znakomicie zrecenzowana książka. Dziękuję:-)
Comments are closed.