Joanna Sokołowska-Durałek: Jakie wydarzenie, według Ciebie, znacząco wpłynęło na obraz kultury w ostatnich latach?
Tomasz Dobiszewski: Trudno jest wybrać jedno konkretne wydarzenie. Wydaje mi się, że należy wspomnieć o całej serii procesów związanych w głównej mierze z budową, rozbudową i dofinansowaniem instytucji kulturalnych i możliwościami pozyskiwania funduszy na realizację przedsięwzięć artystycznych, nie pomijając przy tym jakże istotnej działalności organizacji pozarządowych. Ponadto instytucje zrozumiały, jak ważne dla kultury jest wychowywanie przyszłych odbiorców – cieszy fakt, iż w wielu placówkach pojawił się osobny dział zajmujący się edukacją wizualną społeczeństwa.
Czy w polskiej historii sztuki jest wydarzenie, które niesłusznie zostało pominięte lub niezauważone przez krytykę?
Wiadomo wszem i wobec, że wiele jest zjawisk, nurtów i reprezentujących je twórców, pominiętych przez historię. Jeśli jednak miałbym wskazać na jakąś konkretną osobę to byłby to Zbyszko Trzeciakowski, przy którym działania niektórych współczesnych twórców wyglądają wręcz „odpustowo”. Owemu pominięciu pomógł jednak i sam twórca, który skutecznie unikał rozgłosu i zacierał za sobą niektóre ślady swojej działalności.
Kto według Ciebie odegrał znaczącą rolę w polskiej sztuce?
Nie zajmuje mnie na tyle głęboko analiza wszelkiej działalności twórczej w sztuce polskiej, niemniej jednak inaczej wyglądałby dzisiaj poziom świadomości niektórych twórców, gdyby nie obcowanie z pewnymi zjawiskami. Na pewno realizacje członków Warsztatu Formy Filmowej można uznać za godne uwagi działania, głęboko wkraczające w analizę istoty narzędzi komunikacji wizualnej, razem z ich prekursorską myślą, dowcipem i dystansem, a jednocześnie oryginalnością realizacji.
Nie można też zapomnieć o promującej polską sztukę Andzie Rottenberg, czy o roli twórców związanych ze tzw. sztuką krytyczną, czy o Grupie Ładnie.
Czemu służy dziś sztuka? Jaka jest jej wartość dla współczesnego człowieka?
Jak ktoś kiedyś mądrze zauważył, ludzkości do życia potrzebna jest sama natura, woda, pożywienie i ewentualnie schronienie. Cywilizacja, kultura jest zatem wytwarzaniem potrzeb, których nam do przetrwania nie potrzeba. Jest to jednak bardzo utopijne stwierdzenie, niemożliwe do zastosowania. Sztuka jest częścią naszej kultury, a to ona tak naprawdę, poprzez swoje oddziaływanie, jest najbardziej progresywnym elementem ewolucji naszej cywilizacji. Niestety, musimy uważać, gdyż coraz częściej zaczyna ona być zbyt mocno kojarzona z rozrywką i ze strategią bliską działalności biznesowej.
Jakie zjawiska mają obecnie największy wpływ na kształt sztuk wizualnych w Polsce?
Nie jestem zwolennikiem politycznych realizacji w sztukach plastycznych, dlatego cieszę się, obserwując najmłodsze pokolenie twórców – coraz bardziej skupiają się oni na sobie, na człowieku i na tym co go dziś wewnętrznie najbardziej dotyczy. Jednocześnie powstaje dziś wiele lekkich i bardziej zdystansowanych realizacji.
Co wyróżnia naszą sztukę na tle innych krajów? Z jakich osiągnięć na polu sztuk wizualnych możemy być dumni?
Mimo że zawsze istniał wśród części twórców tzw. kompleks zachodu i bez problemu można było znaleźć prace, które bezpośrednio inspirowały się dokonaniami naszych dalszych i bliższych sąsiadów, to muszę z przykrością zauważyć, że w erze wszechogarniającej nas globalizacji coraz mniej potrafimy się różnić. Powstaje niestety bardzo dużo podobnych do siebie realizacji.
Na szczęście zdarzają się także dzieła oryginalne, bezpośrednio pochodzące z naszego regionu i odnoszące się do tej części świata. Nie wspominam tu tylko o pracach czerpiących z lokalnego folkloru, choć w tych najłatwiej jest znaleźć różnicę.
Postępujący w ostatnich dwóch dekadach rozwój nowych technologii to rewolucja w dostępie do informacji, a tym samym dynamiczny rozwój mediów. Jaką rolę według Ciebie odgrywają dzisiaj media w kształtowaniu kultury?
Znaczną rolę odgrywają dziś portale społecznościowe. Ktoś, kto znajduje się poza ich obiegiem, czasem nawet nie ma szans dowiedzieć się o ważnym wydarzeniu, które nie zawsze znajdzie się w tzw. newsletterze. Osobiście nie należę do żadnego takiego portalu, ale jakoś nad tym nie ubolewam. To organizatorom powinno zależeć na jak najszerszym trafieniu z informacją do potencjalnych uczestników.
Dynamiczny rozwój nowych technologii zaczyna coraz silniej oddziaływać na naszą codzienność. Jak już wcześniej wspomniałem, wszechogarniający dostęp do sieci powoduje, że zaczyna powstawać coraz więcej podobnych lub takich samych realizacji. Inspirujemy się tymi samymi książkami, oglądamy te same filmy, słuchamy podobnej muzyki. Z drugiej zaś strony poszerza się język i powstaje wiele nowych narzędzi wypowiedzi wizualnej, dlatego wierzę w dalszym ciągu w świadomą indywidualność twórcy.
W jaki sposób w ciągu ostatnich lat zmieniło się postrzeganie sztuki przez odbiorcę? Czy nowe technologie pozytywnie wpływają na jej odbiór, czy też stanowią zagrożenie?
Oczywiście, że wpływają, często wręcz uatrakcyjniają i poszerzają pole odbioru dzieła, w szczególności gdy opierają się nie tylko na zmyśle wzroku – to z jednej strony. Z drugiej zaś, istnieje niebezpieczeństwo, iż problem który chcieliśmy poruszyć, a co za tym idzie przybliżyć odbiorcy w danej realizacji, zejdzie na plan dalszy a widz skupi się tylko na naciśnięciu odpowiedniego przycisku, powie „aha” i bez namysłu nad istotą pracy przejdzie dalej.
Rozwój nowych technologii to także istotne zmiany w podejściu samych artystów do sztuki. Czy dostrzegasz owe zmiany w swojej pracy artystycznej?
Oczywiście, w szczególności w realizacjach, które angażują w odbiorze kilka zmysłów jednocześnie. Dodatkowo część prac oparta jest na interaktywności, dzięki której to odbiorca ma bezpośredni wpływ na ich ostateczny kształt. Dopełnia je. Od lat zajmuję się realizacjami, które wręcz posługują się widzem, w których moja rola czasem ogranicza się tylko do określenia zasad przedstawienia, tzw. pola gry i estetycznego zaprezentowania efektu końcowego w postaci kompletnej realizacji bądź wystawy.
Czego w dzisiejszych czasach najbardziej potrzebuje polska sztuka? Jakie wyzwania stoją przed polską sceną artystyczną na najbliższe lata?
Na pewno przydałby się rynek sztuki z prawdziwego zdarzenia i kreatywny wpływ mecenatu, ale oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, iż nie jesteśmy krajem bogatym. Dlatego też niezrozumiały jest dla mnie fakt budowania tylu, i tak wielkich, obiektów sportowych, na które najzwyczajniej nas nie stać, a które potem mają tak poważne problemy z samofinansowaniem. Lepiej wspierać te dziedziny, które – póki co – nie są w stanie same się utrzymać, w szczególności gdy na przykład (jak pokazują ostatnie badania) Anglia w ostatnim czasie miała większe dochody z kultury niż ze sportu.
Przydałoby się również bardziej przejrzyste wydawanie środków publicznych, a także napiętnowanie nieudanych inwestycji. Jestem pozbawiony jakiejkolwiek zawiści, nie lubię rywalizacji, zwłaszcza w kulturze, ale czasem mam wrażenie, że dofinansowywanie niektórych realizacji czy wydarzeń kulturalnych zakrawa na żart.
Nie może być również tak, że krytyka opisuje jako monumentalne i rewolucyjne prace będące wręcz wierną kopią realizacji twórców zagranicznych, które odbiły się w świecie szerokim echem.
Ponadto czasem mam wrażenie, że większość krytyki zajmuje się tylko zjawiskami, wystawami, realizacjami według nich godnymi uwagi, co powoduje powstawanie tylko pozytywnych recenzji. Myślę, że powinno być więcej krytycznych tekstów na temat realizacji mniej trafionych.
Uważam natomiast, że merytorycznie jest dobrze, a będzie coraz lepiej.
Dziękuję za rozmowę.