Ewa Zielińska: Na wstępie chciałabym pogratulować najnowszych sukcesów: prestiżowej Grand Prix dla Najlepszego Obiektu Architektury XXI wieku w konkursie „Życie w architekturze” oraz najświeższej: Nagrody Roku SARP 2011 za Najlepszy Obiekt Wzniesiony ze Środków Publicznych. To dwa spośród wielu wyróżnień, które otrzymała Wasza CINiBA – Centrum Informacji Naukowej i Biblioteka Akademicka (m.in. Architektura Roku 2011 przyznawana przez katowicki oddział SARP, Nagroda Architektoniczna Polityki, wygrana w plebiscycie Bryła Roku 2011). Co Pana zdaniem stanowi o fenomenie tego, wręcz obsypanego nagrodami, obiektu?
Dariusz Herman: Dzięki serdeczne za gratulacje, ale musimy Panią rozczarować, nie do nas należy doszukiwanie się motywów, które rządziły osobami wybierającymi nasz obiekt. Oczywiście, cieszymy się z nagród, ale mamy do nich spory dystans. Już choćby dziesięcioletni okres, jaki upłynął od momentu rozstrzygnięcia konkursu do momentu uhonorowania budynku powoduje, że myśli mamy zajęte zupełnie innymi projektami.
No właśnie, historia CINiBA ma już 10 lat. W 2002 roku został rozpisany konkurs na ten budynek, ale ostatecznie, żeby otrzymać zlecenie, musieliście wygrać aż… 2 konkursy. Jak do tego doszło?
Prawie trzy, bo konkurs rozpisany przez Uniwersytet Śląski był dwuetapowy. Z chwilą wejścia Polski do Unii, do Urzędu Marszałkowskiego wpłynęły dwa wnioski o dofinansowanie pochodzące od sąsiadujących ze sobą uczelni UŚ i Akademii Ekonomicznej (dzisiejsza nazwa – Uniwersytet Ekonomiczny). Uczelnie postawione przed ultimatum – biblioteka jedna wspólna, albo żadna – zawiązały konsorcjum i zdecydowały się na wspólne przedsięwzięcie.
I tu dochodzimy do kolejnego momentu weryfikacji: który z dwóch projektów wcielić w życie (obydwie uczelnie dysponowały projektami i pozwoleniami na budowę). Wybrano nasz, na terenie campusu UŚ. Tak, więc chyba od samego początku czuwała nad tym projektem Opatrzność.
W publicznych wypowiedziach często podkreślacie aspekt finansowy inwestycji, a w przypadku Biblioteki Akademickiej za powód do dumy poczytujecie sobie zmieszczenie się w bardzo ograniczonym budżecie. Architekci zwykle nie lubią ograniczeń i kompromisów, a Wy zdajecie się obracać je na swoją korzyść…
To prosty i rzeczywiście stosunkowo tani obiekt. Czy jest to powód do dumy? Nie, to raczej odpowiedź na wiele zapytań o koszt inwestycji. Wszystkim się zdaje, że to budynek bardzo drogi z racji okładzin, prefabrykatów czy kilku tysięcy okien szczelinowych. Budżet inwestycji traktujemy jako jedno z ograniczeń tak jak warunki zabudowy w planie miejscowym czy warunki gruntowe. Wolimy znać budżet na początku, aby uniknąć zniekształceń w trakcie budowy, stąd nasze realizacje zwykle niewiele różnią się od koncepcji.
Dbałość o budżet nabyliśmy działając w małym, niebogatym mieście, jakim jest Koszalin, gdzie metr kwadratowy mieszkania rzadko przekracza cztery tysiące złotych brutto. „Optymalizacja” to termin, który musieliśmy pokochać. Co on oznacza w praktyce? Relatywnie tani stan surowy, co pozwala na przesunięcia środków w zakresie budżetu w kierunku stanu wykończeniowego, no i ograniczenie ilości materiałów i systemów w budynku.
Przy takiej ilości okien, opłaca się opracować indywidualny profil, który nie będzie profilem uniwersalnym, a spełniającym jedynie te konkretne zadania, jakie przed nim postawiliśmy. I taki profil aluminiowy może ważyć połowę ciężaru profilu typowego. Podobnie jest z materiałami elewacyjnymi: jeśli zamówimy na budowę ciężarówkę kamienia, kontener drewna i sto palet cegły, to każdy z tych materiałów będzie stosunkowo drogi. Jeśli zamówimy statek kamienia, to do gry wkracza magia wielkich liczb i cena jednostkowa spada do zaskakująco niskiej.
Popularne miano „Rudzielca” CINiBA zawdzięcza czerwonemu piaskowcowi, którym pokryta jest elewacja. Skąd pomysł, żeby materiał sprowadzać aż z Indii?
Po raz pierwszy zetknęliśmy się z nim na targach w Monachium, później zobaczyliśmy go na ambasadzie Indii w Berlinie. Odpowiadał nam nie tylko kolorem, ale również strukturą i cechami fizycznymi. Bardzo nam zależało, żeby kamienna okładzina naszego budynku różniła się od okładzin banków czy biurowców.
W CINiBA zastosowaliśmy kamień i jeszcze jedno, darmowe tworzywo, jakim jest światło. Stąd bardzo istotna była faktura naturalnego przełomu płyt oraz sposób ich ułożenia.
Mottem pracowni HS99 jest „Podkreślać wątek racjonalny w architekturze […]”. Nigdy nie ulegacie pokusie, żeby „twórczo się wyżyć” przy projektowaniu?