Wraz z pojawieniem się możliwości tworzenia sztuki za pomocą komputerów pojawiły się programy do jej analizy. Znane są przykłady programów do analizy dzieł Mozarta czy powstały jeszcze w latach 60. program do analizy prac Mondriana z cyklu „Morze”, opracowany przez Michaela Nolla. Komputer wykonywał kilkanaście czy kilkadziesiąt rysunków opartych na idei rysunków artysty. Publiczność niekiedy nawet nie mogła odróżnić oryginałów od tych wykonanych przez maszynę cyfrową. Dziś użycie urządzeń cyfrowych w działaniach twórczych jest powszechne a sztuka tego typu to olbrzymi obszar aktywności artystycznej.
Z drugiej strony maszyny cyfrowe, służące od samego początku do przetwarzania informacji także w formie wizualnej, były również narzędziem do przesyłania informacji. Znany jest przykład francuskiej artystki, Very Molnar, która przesłała drogą satelitarną do Nowego Jorku swoje prace w cyfrowej postaci, a tam wydrukowano je i urządzono wystawę. Pamiętam początek lat 90., kiedy Internet był już narzędziem komunikowania się. Z cyfrowych technologii zaczęły korzystać różnego typu media, nastąpiło gwałtowne przyspieszenie komunikacji. Reporterzy wykonywali zdjęcie w Hongkongu, przesyłali je do „New York Timesa” i w jednej chwili fotografia była już w redakcji, gotowa do druku. Sieć internetowa zaczęła się rozrastać w lawinowym tempie. Pojawiły się również nowe formy sztuki, m.in. sztuka internetowa. Najczęściej przybierała ona formę interaktywną – mogliśmy reagować i zmieniać obrazy, współuczestniczyć w ich tworzeniu.
Istnieje jeszcze jeden ważny obszar, w którym nowe technologie służą sztuce – jest to obszar jej promocji i popularyzacji. Dziś dzięki sieci internetowej mamy szeroki dostęp do całości kultury, także do dokumentacji historycznej. Pojawiają się liczne portale z zakresu historii sztuki, w tym także specjalistyczne, poświęcone konkretnym zagadnieniom kultury danego kraju czy epoki. Tworzą się portale, dzięki którym możemy śledzić wydarzenia w sztuce najnowszej. Oczywiście niesie to ze sobą pewne komplikacje. Widzę, jak trudno jest współcześnie artyście, zwłaszcza studentowi sztuk pięknych, być sobą w momencie, kiedy ma tak łatwy dostęp do wszystkiego, całej cywilizacji rozumianej i diachronicznie, i synchronicznie. Jest to zupełnie nowa epoka, na której kształt wpłynęły właśnie media cyfrowe; rzeczywistość, w której szybkość przekazu informacji sprawia, że wiedzę o danym wydarzeniu możemy pozyskać niemal natychmiast. Ktoś urządził wystawę – możemy wejść do galerii, aby ją zobaczyć, ale możemy też obejrzeć ją, siedząc w domu przy komputerze. Z jednej strony jest to bardzo cenne jeżeli chodzi o poszerzanie naszej znajomości kultury. Dziś niemal każdy artysta prezentuje swoje prace także za pomocą własnej strony internetowej. Pojawiają się galerie, które nie mają żadnych lokali, a działają jedynie za pośrednictwem sieci, prezentując reprodukcje prac oferowanych do sprzedaży. Z drugiej strony jednak tak duży natłok informacji obciąża świadomość i trzeba ogromnego wysiłku, żeby w tym wszystkim pozostać sobą, indywidualnym twórcą.
Jakie wyzwania stoją przed polską sceną artystyczną na najbliższe lata?
Na pewno internacjonalizacja polskiej sztuki, która nie miałaby polegać na tym, że artyści będą starali się robić to, co na całym świecie (to byłoby absurdalne), ale na tym, że polska sztuka wraz ze swoją specyfiką musi wejść w obieg międzynarodowy. To wymaga skoordynowanych, dobrze przygotowanych programów, stałego podtrzymywania jej obecności w świecie i światowej kulturze. Wydaje mi się, że należy też wspierać wszystkie przedsięwzięcia o charakterze międzynarodowym odbywające się w Polsce. Taką wspaniałą promocją polskiej sztuki i polskiej kultury były niegdyś dwa biennale: Międzynarodowe Biennale Plakatu w Warszawie i Międzynarodowe Biennale Grafiki w Krakowie, później wystawy Międzynarodowego Triennale Grafiki.
W wystawach tych wraz z naszymi rodzimymi artystami brali udział tak znakomici zagraniczni artyści jak Henry Moore, Joan Miró, David Hockney czy wielu innych twórców tej klasy.
Warto więc budować konsekwentnie sieć międzynarodowych przedsięwzięć artystycznych. Na razie nie mamy jeszcze w Polsce dużych, międzynarodowych targów sztuki. Kiedyś podjęto próbę tworzenia takich targów w Poznaniu. Są targi w Warszawie, ale nadal mają one jedynie krajowy charakter. Pojawia się na nich niewielu wystawców z zagranicy i międzynarodowych galerii. Równocześnie trzeba wspierać działania polskich artystów i ich promocję za granicą, co realizuje się na prestiżowych imprezach typu Biennale. Obserwuję Biennale w Stambule czy w Seulu, w których biorą udział twórcy z wielu krajów świata, brakuje tam jednak polskich artystów. Jest więc sporo wciąż niewykorzystanych możliwości, które być może wymagałyby szerszych działań i kooperacji naszych kuratorów z kuratorami takich dużych światowych imprez.
Sądzę, że szkolnictwo artystyczne w naszym kraju rozwija się stosunkowo dobrze i adekwatnie do obecnego czasu w sztuce. Uczelnie stały się otwarte dzięki ogromnej wymianie międzynarodowej w ramach europejskich programów. Dzięki pedagogom zaangażowanym w sztukę współczesną, często także awangardową, nieobojętnym na nowe media i tendencje w sztuce, na uczelniach podejmuje się działania artystyczne niezwykle różnorodne, oferujące młodym artystom możliwość wyboru własnej drogi: powstają nowe wydziały (tak jak w krakowskiej, matejkowskiej przecież Akademii, nowy Wydział Intermediów), studenci korzystają z różnych środków twórczego wyrazu, od klasycznych po eksperymentalne, są zorientowani w świecie. Wszystko to daje nadzieję na pojawienie się nowych talentów w polskiej sztuce i nowych wartości.
Dziękuję za rozmowę.