Postępujący w ostatnich dwóch dekadach rozwój nowych technologii to rewolucja w dostępie do informacji, a tym samym dynamiczny rozwój mediów. Jaką rolę odgrywają dzisiaj media w kształtowaniu kultury?
Nowe technologie to oczywiście i zagrożenie, i dobrodziejstwo. Najistotniejszym pozytywnym skutkiem rozwoju mediów jest powszechny dostęp do wiedzy. Gdy sięgniemy do historii XX wieku, łatwo zauważyć, że gdy mowa o skutkach totalitaryzmów często pojawia się kwestia ludzkiej niewiedzy. Dziś żyjemy w świecie, w którym nic się nie ukryje. Wiedza o wydarzeniach na całym globie jest dostępna i w związku z tym rośnie nasza odpowiedzialność.
Ma to również i swoje negatywne strony, bo informacja przestaje być tylko informacją. Współczesne dziennikarstwo przestaje być działaniem, w którym chodzi o opisanie i zrozumienie świata, a staje się kreowaniem obrazu świata w celu utrzymania oglądalności. Dziennikarze nie przekazują informacji, tylko je tworzą.
Jeśli chodzi o kulturę, teatr – dostępność sprawia, że nasza wiedza o zjawiskach teatralnych staje się większa. W mediach elektronicznych możemy obejrzeć zarówno całe spektakle, jak i fragmenty. Z drugiej strony powstają problematyczne kwestie, chociażby sprawa praw autorskich, własności intelektualnej. Czy pojęcie praw autorskich w ogóle ma jeszcze rację bytu? Inna kwestia to wymiana opinii. Z jednej strony Internet tworzy płaszczyznę umożliwiającą powszechną wymianę opinii, z drugiej strony następuje degradacja rynku opiniotwórczego. Można powiedzieć: „Internet jest cierpliwy”, zniesie wszystko.
W jaki sposób w ciągu ostatnich lat zmieniło się postrzeganie teatru przez odbiorcę? Czy nowe technologie pozytywnie wpływają na odbiór teatru, czy też stanowią dla niego zagrożenie?
Urodziłem się i wychowałem w kulturze słowa, przez słowo poznawałem świat. Dziś młodzi ludzie poznają świat przez obraz. Żyjemy w kulturze obrazkowej. Nie ma sensu zastanawiać się nad tym, czy to źle, czy dobrze – tak po prostu jest. W związku z tymi zmianami przekształca się teatr, język teatralny. Przychodzą młodzi reżyserzy i wprowadzają do teatru takie czy inne techniki audiowizualne. Wprowadzają inne zasady narracji i kompozycji spektaklu. Zmienia się wobec tego też rola aktora – staje się trochę innym instrumentem. Sam język teatru kieruje się bardziej w stronę interdyscyplinarnego performensu. To naturalne procesy i nie rozpatrywałbym ich w kategoriach pozytywne – negatywne.
Ale nie dajmy się zwariować. Te zmiany nie oznaczają, że mamy wyrzucić za burtę cały balast przeszłości. Każdy kto pracuje w teatrze wie, że dobrze poprowadzony na scenie dialog jest w stanie przykuć uwagę nawet najbardziej „technologicznie zaczadzonej” widowni. Interdyscyplinarność jest w teatrze obecna od końca XIX wieku a na przykład projekcję filmową na scenę wprowadził Erwin Piscator prawie sto lat temu! Język współczesnego teatru, nowoczesne środki inscenizacyjne zostały ukształtowane w czasie tak zwanej wielkiej reformy teatralnej, a dziś my, korzystając z dobrodziejstw nowych technologii, tylko je rozwijamy. Myślę, że uczestniczymy w ciągle trwającym procesie, który został zapoczątkowany na przełomie XIX i XX wieku.
W jaki sposób rozwój nowych technologii wpływa na Pana twórczość? Czy dostrzega Pan zmiany w swojej pracy artystycznej?
Ponieważ generalnie „używam” teatru do wypowiadania różnych myśli, nie jestem przywiązany do idei kształtowania jednego, określonego języka teatralnego. W związku z tym czasem korzystam także z nowych technologii, ale mam do tego dystans.
Poza tym nowe technologie generują ogromne koszty, więc tak naprawdę niewiele teatrów w Polsce może sobie pozwolić na zastosowanie nowoczesnej aparatury oświetleniowej, akustycznej czy audiowizualnej. Na ogół są to jednak namiastki tego, co w produkcjach teatrów europejskich.