Moje kino, narracja filmowa ma charakter wizualny. Jej punktem wyjścia jest zawsze literatura. Operowanie czasem. Skróty czasowe. Skoki w czasie. Jego boczne odnogi i różne warstwy. Domeną malarstwa jest przestrzeń, domeną literatury i filmu – czas. Igraszki z czasem uruchamiają wyobraźnię filmowego odbiorcy.
W tym roku upływa 85. rocznica urodzin i 10. rocznica śmierci Wojciecha Jerzego Hasa – moim zdaniem, najwybitniejszego polskiego reżysera. Nie Wajda, nie Kieślowski, lecz właśnie Has zdaje mi się jedynym rodzimym twórcą, któremu w pełni udało się w kinie tchnąć ducha w materię, okiełznać i przekroczyć wybrane medium, ucieleśnić najbardziej szalone i subiektywne wizje. Który – podobnie jak Tarkowski, Fellini, Bergman – był w stanie nie tylko w pełni wyrazić siebie, lecz także pozostawić po sobie dzieła do dziś nie do końca zrozumiane, inspirujące, żywe, cudowne. Który wymknął się postulatom „szkoły polskiej”, ominął „kino moralnego niepokoju”, by obrazować prawdziwie uniwersalne historie i dylematy. Z rocznicowej okazji wydane zostały cztery książki i jeden album o reżyserze, odbędzie się też niemal kompletna retrospektywa jego filmów na 10. MFF Era Nowe Horyzonty (22.07-01.08, Wrocław, www.enh.pl). Tamże również odbędzie się przegląd nakręconych pod jego opieką etiud i fabuł, wreszcie – premierowa instalacja słynnych animatorów braci Quay, obszerna wystawa dokumentów oraz spotkania z rodziną Hasa, współpracownikami, aktorami, ekspertami.
Wojciech Jerzy Has urodził się w 1925 roku w Krakowie, gdzie w czasach wojny uczył się w szkole handlowej oraz studiował malarstwo; potem ukończył Kurs Przysposobienia Filmowego. Pierwsze krótkie metraże realizował dla WFD w Warszawie i WFO w Łodzi; po dekadzie działalności debiutował Pętlą (1957), po której nastąpiło pięć kolejnych adaptacji współczesnej prozy polskiej, niemal rok w rok. W 1965 ukończył Rękopis znaleziony w Saragossie, jedną z największych polskich produkcji i jeden z nielicznych naszych filmów, które doczekały się miana filmu „kultowego” na całym świecie. Rok 1973 przyniósł kolejną kulminację w postaci wielokrotnie nagradzanego Sanatorium pod klepsydrą. Nie chcąc iść na kompromisy, kolejną dekadę Has milczał i nauczał na łódzkiej Filmówce. Dopiero w latach 80. zrealizował serię czterech filmów. Po roku 90. nie był w stanie zdobyć środków finansowych na realizacje swoich wizji, poświęcił się znów pracy pedagogicznej, pełniąc funkcje kolejno dziekana, a potem rektora PWSFTViT, jak i dyrektora działającego przy niej studia Indeks. W ostatnich latach życia dostawał nagrody za całokształt i doktoraty honoris causa, jednak zmarł niemal niezauważenie w 2000 roku.