MU: Artystki dostrzegają problem. Nie każda zapewne tworzyła swoje prace z myślą o tym właśnie zagadnieniu, ale też we wszystkich pracach ono da się odnaleźć w rozmaitych wcieleniach. Trudno mi oceniać czy są „zagubionymi kobietami” i – jak już wspominałam – nie chciałabym, by sztukę czy całą tę wystawę traktować jak środek do przeprowadzenia autoterapii. Nie sądzę też, by wystawa miała stanowić pretekst do analizy tego, jakimi osobami są zaproszone artystki i jakie prywatne problemy je trapią. Nie ma sztuki, która jest tożsama bezpośrednio z życiem. Mówienie o sobie, mówienie w pierwszej osobie to też jest przecież jakaś kreacja, twórczość.
Nie wchodząc tutaj w szczegółowe omawianie poszczególnych prac, myślę, że wiele z zaproszonych artystek daje wyraz przekuwania owej „słodkiej choroby” – poczucia niemocy, niespełnienia, w coś twórczego i pozytywnego. Owa niemoc, poczucie braku kontroli nad własnym życiem, często przejawia się u osób twórczych, które z różnych względów tworzyć nie mogą. Ponadto takie poczucie frustracji bywa traktowane jako wstydliwe, o którym nie warto nawet mówić. Tymczasem, wnikliwa obsesyjna obserwacja rzeczywistości staje się pretekstem do powstania subtelnych prac Magdy Franczak czy Agnieszki Bartak-Lisikiewicz. Monotonia i nuda codzienności (jak i kłopoty ekonomiczne) znajdują niezwykle interesujący wyraz w instalacjach Anny Śliwińskiej-Kukli czy też dziennikowych notatkach Magdy Sawickiej. Ucieleśnione poczucie bycia obserwowaną zawiera się w instalacji z odbitek piersi (przypominających oczy) Marty Hryniuk. Słodki kicz i tendencja do zbierania wszystkich dupereli, bibelotów, śmieci znajduje wyraz w pracach Joanny Styrylskiej. Ostry, autobiograficzny wydźwięk mają Trofea Iwony Demko, które stanowią jednocześnie pochwałę kobiety silnej i niezależnej, jak i przenikliwie mówią m.in. o przyczynach jej samotności. Seria niewielkich, kolorowych rysunków z wybuchami bomb atomowych Agaty Leszczyńskiej to próba oswojenia lęku, a wideo performance Żakliny Piechanowskiej można odczytywać jako igranie ze stanami życiowej melancholii.
KK: Jak ocenia Pani obecną sytuację sztuki feministycznej na arenie polskiej? Czy obecnie nurt ten jest kontynuacją założeń działań artystycznych z lat 90-tych, czy raczej odkrywaniem nowych obszarów i poszerzaniem horyzontów tej dziedziny sztuki
MU: Sztuki feministycznej nigdy w Polsce nie było za wiele. Działające dzisiaj artystki mają trochę łatwiej niż te debiutujące w latach 90. (aczkolwiek i one miały przetarte szlaki przez starsze koleżanki – pionierki sztuki feministycznej, jak Ewa Partum, Maria Pinińska-Bereś czy Natalia LL). Są zdecydowanie bardziej świadome treści feministycznych i traktują je jako coś oczywistego. Nie spotkamy już tak częstego u starszego pokolenia odżegnywania się od feminizmu czy słynnego stwierdzenia „nie jestem feministką, ale…”. Wśród działających obecnie przychodzą mi do głowy Anka Leśniak, Monika Drożyńska, Katarzyna Hołda, a wśród nieco starszych – chociażby Iwona Demko czy Ela Jabłońska. Oczywiście, nie tylko one. Mam wrażenie, że młoda sztuka odwołująca się do treści feministycznych, posługuje się nimi jak zastanym językiem, który sobie świadomie wybrała. Jej wytwory mają w sobie często pewne przerysowanie, nadające jej lekki cudzysłów. Artystki nie muszą już zaznaczać swojego istnienia. Gdy jednak tę sztukę głębiej się analizuje, to okazuje się ona być prawdziwie zaangażowana. Artystki poszerzają zakres tematów, mówią o własnym doświadczeniu, ale np. nie tylko o byciu matką, lecz i o byciu córką. Sięgają po historię sztuki, analizy socjologiczne i dzieła kultury.
KK: Czy wystawa „Słodka choroba” w pełni spełniła Pani oczekiwania i wcześniejsze założenia? Czy może nie wszystko zostało „dopowiedziane”?
Tak, jestem bardzo zadowolona z wystawy, wdzięczna artystkom za przyjęcie zaproszenia do mojego projektu. Oczywiście, nie wszystko zostało powiedziane, mam niedosyt i pragnę kontynuować badanie związane z obrazowaniem codzienności w sztuce.
Dziękuję za rozmowę.
***
O wystawie piszemy również w serwisie Wydarzenia O.pl: http://wydarzenia.o.pl/2012/09/slodka-choroba-bwa-galeria-miejska-tarnow/