Czego w dzisiejszych czasach najbardziej potrzebuje polska sztuka? Jakie wyzwania stoją przed polską sceną artystyczną na najbliższe lata?
Ważne jest dalsze rozpoznawanie, ujawnianie i przerywanie funkcjonowania niebezpiecznych trucizn i wzorców powielanych przez kulturę, a przy tym kulturę należy przetwarzać na bardziej otwartą oraz demokratyczną. Ta krytyczna, analityczna i interwencyjna jest bardzo ważna, konieczna, choć niewystarczająca.
Sądzę, iż jest ciągle zbyt mało działań artystycznych, które byłyby jednocześnie inspiracją i pomocą w przetwarzaniu sytuacji egzystencjalnej oraz społecznej, dziś, a także na przyszłość. Takich, które funkcjonowałyby w ramach ruchu do przodu, szukania nowych idei, wizji, zaangażowania w sensie proaktywnym, budowania autonomicznych alternatyw i społeczno-estetycznych oraz projektowych eksperymentów, działając, czy to równolegle, niezależnie, czy w bliższej relacji do form aktywności ugrupowań anarchistycznych, feministycznych, gejowskich, ruchu zielonych, ruchów lokatorskich, pracowniczych i innych.
Dzięki pracy artystów i ich odwadze sztuka ujawniająca sprzeczności i zagrożenia kulturowe oraz społeczne osadziła się już dość dobrze w przestrzeni publicznej. Wydaje mi się jednak, iż równolegle do tej ważnej działalności na obecnym etapie powinny się rozwijać, a może już się rozwijają, inne nowe podejścia do sztuki.
Sadzę, iż dziś, by iść dalej w sztuce przestrzeni publicznej, powinniśmy być bardziej niż dawniej filozoficznie inteligentni, społecznie doświadczeni oraz politycznie, etycznie świadomi. Żeby zrozumieć całą złożoność nie tyle odbioru ile konieczności sztuki, należy nie tylko teoretyzować i uczyć się tego, co już zostało zrobione, ale też wejść w życie, ze sztuką w sposób bardziej konstruktywny współpracować oraz pracować nad nowymi działaniami zanurzając się w przestrzeń życia ludzi.
Nowa sztuka, by działać odpowiedzialnie, powinna przejąć elementy perspektywy antropologii, socjologii, psychologii społecznej, etyki politycznej, badań kultury, oraz studiów, a także praktycznej współpracy z innymi dziedzinami, polami wiedzy i praktyki społecznej.
Chodzi o to, by rozwinąć na szerszą skalę zapoczątkowane przez niewielu jeszcze artystów w Polsce prace nie tyle „dla” czy „w imieniu”, ile wręcz WRAZ z ludźmi.[1]
Aby z nową świadomością i intuicją wejść w przestrzeń społeczną przez działalność artystyczną warto uczyć się życia ludzi, by pracując z nimi zaskoczyć ich świeżością i przetwarzającą siłą powstałych w procesie współpracy propozycji oraz działań.
Wyższe szkolnictwo artystyczne w Polsce, mam nadzieję, rozpozna i przyjmie tę nową sytuację wraz z nowymi zadaniami jako twórcze wyzwanie. Wydziały, katedry, programy czy pracownie Sztuki Publicznej, miejmy nadzieję, staną się laboratoriami dla nowej inteligencji artystycznej, operującej inteligentnie, wrażliwie oraz we współpracy z innymi dziedzinami społecznymi w fizycznej i elektronicznej przestrzeni publicznej, rozumianej jako teren i stawka życia społecznego i procesu demokratycznego, jako dynamiczna domena publiczna.
W tym momencie tradycja awangardowa łącząca krytykę i kulturową dekonstrukcję z konstruowaniem czy współtworzeniem nowych społecznych sytuacji mogłaby być w kontekście współczesnej rzeczywistości przywołana, w sposób krytyczny uaktualniona.
Po dekonstrukcji zmierzajmy jako artyści ku nowej konstrukcji, nie ustawiając się reakcyjnie przeciwko dekonstrukcji – dalej dekonstruując konstruować, konstruując dekonstruować. Byłaby to ważna dziś misja nie tylko dla artystów lewicy jak i spoza kręgów lewicujących, i tym samym szansa uzyskania poparcia zrozumienia społecznego dla ich działalności.
Dla większości ludzi to, co my nazywamy i praktykujemy jako dekonstrukcja (krytyczne rozmontowywanie powielanych przez „kulturę wizualną” ideologicznych fantazmów w których żyjemy i które nieświadomie, półświadomie czy cynicznie powielamy) odbierane jest jako narzekanie, postawa negatywna i cyniczna, obnażanie sprzeczność bez oferowania idei i sposobów na ich rozwiązanie, to prowokacja bez celu. Oczywiście taka percepcja jest tu nieporozumieniem, ale jeśli naszej krytycznej postawy, metodologii i praktyki nie wzbogacimy w proaktywny program, to ludziom dalej będzie się wydawać, iż prawica (w tym sztuka prawicowa) ma ciągle więcej do powiedzenia niż lewica, gdyż prawica jakby miała coś „pozytywnego” i “metafizycznego” do zaoferowania. Różne odłamy i nurty politycznej i kulturowej prawicy i liberalnego centrum oferują idee „wolności” jako „włości” (szczęścia w umacnianiu swojej prywatnej własności i sukcesu w biznesie) lub oferują ludziom pasje i emocjonalne zaangażowanie w wierze, w „konieczności obrony” i umacniania narodowych, moralnych czy duchowych wzorców i wartości.
Prawica ma dziś niemal monopol na zaspokajenie społecznych pasji i nadziei na czynną wspólnotę i emocjonalne zaangażowanie w pro-aktywne, „pozytywne” projekty moralnej narodowej odbudowy i budowy.
W tym kontekście przyszłość krytycznej i awangardowej, artystycznej i intelektualnej działalności widzę w podwójnej misji: w jej nowym ruchu do przodu, nowej pozytywnej proaktywności, a także kontynuacji analitycznej, krytycznej oraz interwencyjnej tradycji.
Bardzo trudno być równocześnie optymistą i człowiekiem inteligentnym, ale wydaje mi się, że trzeba koniecznie tego próbować. W obliczu atrakcyjności pełnej pasji prawicy dla artystycznej lewicy jest to nie tylko ważna dziś misja etyczna i społeczna ale i stawka przetrwania jako pozytywny partner i odpowiedzialna społecznie wiodąca siła.
Myślę, iż dziś w Polsce wobec często zagubionego filozoficznie i pełnego życiowych problemów społeczeństwa, bardziej otwartej na polityczność przestrzeni publicznej, sztuka powinna bardziej skupić się na takich na projektach i pracy estetyczno-społecznej, które angażowałyby nie tyle samych artystów i ich środowisko, ile samych ludzi.
Wydaje mi się, że jedną z ważnych tu możliwości byłyby próby działań, które łączą projektowanie ze sztuką jako ważny element proponowanego ruchu do przodu. Sądzę, że taka możliwość istnieje, mając na uwadze to, iż tradycja projektowa (w szczególności nowe media i przestrzeń elektroniczna) dość dobrze rozwija się w Polsce.
- Artystyczna krytyka tego rodzaju pracy musi wyjść poza ramy ważnej, ale ciągle tradycyjnej w swojej metodologii analizy krytyczki Claire Bishop (głośna dziś jej książka p.t. Artificlal Hells)↵