A czytałeś oświadczenie, które dziś[3] ukazało się na stronie dewelopera?
Nie.
„[…] wypowiedzi osób i organizacji sprzeciwiających się inwestycji bez uwzględnienia naszego stanowiska nie są poszukiwaniem konstruktywnego rozwiązania problemu, a jedynie próbą zwrócenia na siebie uwagi opinii publicznej”.
Ostre… Wiadomo, że to wszystko działo się w kontekście jakiegoś happeningu, wydarzenia artystycznego. Protest i pochód były tak konstruowane, żeby stały się nośne medialnie. Cecylia, kiedy broni Zakrzówka przed zabudowaniem przez dewelopera (notabene tego samego, co w przypadku Cracovii), nie posługuje się lewackimi hasłami: „proszę wyjść, to jest teren zielony, to jest teren wspólny” (bo to nie jest teren wspólny), tylko symbolem modraszka – małego, niebieskiego motylka. Ten motylek, ze swoją może nie symboliką, ale stylistyką, estetyką, buduje pewien przekaz dla ludzi.
W przypadku „pochodu chciwości” mamy to złoto, mamy tę chciwość – złotego cielca – a zarazem mamy też głos ludzi, którzy są specjalistami – Instytutu Architektury, zespołu, który tworzy „Hotel Cracovia Pany”. Oddajemy głos ludziom, którzy nie mają takich środków jak Echo Investment, żeby robić sobie reklamę, nie mają takiej nośności medialnej. Artysta występuje tu w roli tego, który tę nośność buduje, również świadomie posługując się pewną estetyką.
A propos tego, co oni napisali – że to jest próba zwrócenia na siebie uwagi i brak konstruktywnego pomysłu na Hotel Cracovia… nie jest łatwo o konstruktywny pomysł na ten hotel, ale to, co powiedział deweloper podczas dyskusji na prezentacji projektu nowej Cracovii przez pana Marka Dunikowskiego – to było straszne. Padły tam kilkakrotnie takie sformułowania, które stawiały pieniądz ponad prawem: „mamy wolną rękę do działania, ponieważ mamy pieniądze i oferujemy coś miastu”. Mnie zależy, żeby to miasto zaproponowało pewną alternatywę; nie może być tak, że mamy zmonopolizowaną sytuację, gdzie wchodzi jeden inwestor i mówi, co zrobi. Podczas tej dyskusji padły takie słowa, że pewne ustalenia z konserwatorem nie zostały spisane na kartce, na co pan Dunikowski odpowiedział: „no ale my jesteśmy dorosłymi mężczyznami, możemy się dogadywać”. Przecież to musi być transparentne!
Skoro o Marku Dunikowskim mowa: czy istotne było dla Ciebie miejsce ekspozycji? Chciwość… prezentowana jest w tej samej przestrzeni, w której w grudniu można było oglądać wystawę DDJM Osie czasu.
Na tym bardzo mi zależało. To był celowy zabieg i fakt, że Mateusz Okoński zaproponował to mnie, wiedząc, że w Małopolskim Ogrodzie Sztuki działa Galeria Architektury GAGA[4] i że pokazywana była tutaj wystawa DDJM. Trudno mi w sposób pozytywny odnieść się do wystawy, która w megalomańskim tonie opowiadała historię biura Pana Marka Dunikowskiego.
Poza tym ucieszyło mnie bardzo to, że obronę hotelu Cracovia wsparł senator Sepioł, który był gorącym zwolennikiem realizacji galerii architektury w Małopolskim Ogrodzie Sztuki. Ja też popieram ten pomysł, bo to świetna przestrzeń, żeby pokazywać projekty architektoniczne, działalność Bolesława Stelmacha, grupy Medusa czy nawet DDJM – choć może to akurat nie jest moje ulubione biuro. W pewnym momencie doszło jednak do takich sytuacji, że MOS został zinterpretowany jako instytucja, która wspiera działania Marka Dunikowskiego, no bo tu się o tym mówi, tu się to pokazuje. A ja pomyślałem, że w momencie jeśli możemy zapoznać się z jedną stroną konfliktu to czemu nie pokazać tu jego drugiej strony i zrealizować wystawy będącej niejako „aneksem do protestu”.
Galeria Architektury GAGA działa tutaj na innych zasadach – Ogród Sztuki udostępnia jej swoją przestrzeń, a Dawid Hajok przychodzi jako zewnętrzny kurator. Ty natomiast jesteś pracownikiem MOS-u. Czy można zatem powiedzieć, że wystawa Chciwość. Miasta przedstawia stanowisko tej instytucji?
Można. Choć moim zdaniem w instytucjach, które operują pieniędzmi publicznymi, zawsze powinien pojawiać się dwugłos. Nie powinno być tak, że pieniądze podatników wydatkowane są tylko w jednym kierunku: na lewo lub na prawo.
Pytam ze względu na informacje, które pojawiają się w prasie. „Małopolski Ogród Sztuki protestuje” itd.
Rozumiem. Ja jednak myślę o tym jako o próbie przedstawienia właśnie tej drugiej strony konfliktu, pokazania tego, co się stanie, co zniknie, czego najprawdopodobniej nie uda się uratować, no bo nie wiadomo, czy te mozaiki uda się stamtąd ściągnąć i w stanie nienaruszonym gdzieś odtworzyć. Nie wiemy, czy fragmenty tej mozaiki nie są wykonane w piropikturze – metodzie opracowanej przez Husarskich (zresztą fragment piropiktury można oglądać tu, na wystawie). Jeśli tak, to będzie bardzo trudno je stamtąd ściągnąć – przez co rozbijamy się o trudności czysto techniczne. A jeżeli deweloper lekką ręką traktuje wyburzenie hotelu Cracovia, to tak samo potraktuje tę mozaikę. Chociaż na przykład w planach z 2013 roku, które nie zostały zaakceptowane z tego względu, że za bardzo wchodzą w oś ulicy…
Mówisz o koncepcji Artura Jasińskiego konsultowanej z Witoldem Cęckiewiczem?
Tak – na tych wizualizacjach pokazywana jest „złota mozaika”. W nowej koncepcji nie ma już o tym mowy.
A jakie są plany rozwoju Waszej „wystawki”?
Prowadzimy badania dotyczące mozaiki Miasta. Chcielibyśmy doprowadzić do tego, by deweloper umożliwił nam jej odsłonięcie, co z pewnością nie będzie łatwe… Musi się tutaj odbyć zwykła praca historyczna, taka prawdziwa historia sztuki, która doprowadzi nas do stworzenia teczki mozaiki z pełną dokumentacją, informacjami, opracowaniem, które – niezależnie od tego, że hotel jest w ewidencji zabytków – również będzie mogło trafić na biurko wojewódzkiego konserwatora zabytków.
Chciałabym wrócić jeszcze do jednego wątku waszego protestu – żądania debaty. Jak sobie wyobrażasz taką debatę w momencie, gdy Cracovia jest w rękach prywatnego inwestora?
To jest bardzo skomplikowana sprawa i mam świadomość, że Orbis, w momencie kiedy odsprzedawał Cracovię (o czym zresztą pisał w przekrojowym artykule Dawid Hajok), na 5 czy 10 lat zabronił działalności hotelowej. Co zrobić z hotelem Cracovia? Co w tych wnętrzach zorganizować, jak one mogą funkcjonować? Jak mogą zostać dostosowane do jakiejkolwiek innej działalności? To rodzi masę pytań, oczywiście. Nie da się tak ad hoc zaproponować czegoś zupełnie nowego dla hotelu Cracovia. Ale znamy przecież przykłady ze świata, ze stolic europejskich, gdzie tego typu budynki są adaptowane. Wystarczy pojechać do Pragi na ulicę Bubenską, na praskich Holesovicach – tam jest ogromny budynek biurowy, też przykład modernizmu, który – niezmieniony w kształcie – został zaadaptowany na galerie, biura, cały biznes kreatywny; fala prekariuszy zdąża tam codziennie do pracy.
Alternatywa na pewno wymaga tego, żeby również deweloper zaczął myśleć o tym w innych kategoriach… Nie wiem, czy to nie jest przegrana walka, ale to nie znaczy, że nie warto walczyć. Miasto mogło przecież równie dobrze poddać się presji i zaakceptować koncepcję z 2013 roku; również teraz mogło już zaaprobować projekt, który jest formalnie słaby, miałki. Świetnie ujął to Krzysztof Ingarden, który powiedział, że to jest „neocracovia” – ożywianie trupa.
Profesor Cęckiewicz też to ładnie określił: kamiennym sarkofagiem przedwcześnie ukatrupionej Cracovii.
Kamienny, iluminowany – tak, to jest bardzo dziwne. Moim zdaniem to ważne, żeby nie ustępować. Nie chodzi o to, żeby stawać okoniem do każdej decyzji, ale żeby nie ustępować wobec nacisków pieniądza, żeby nie ustępować w momencie, kiedy mamy monopol jednej grupy działającej na rzecz zniszczenia modernistycznego budynku, który jest istotny. Są przykłady lepszego zarządzania dziedzictwem modernizmu, lepszego radzenia sobie z takimi miejscami – i powinniśmy za nimi podążać, a nie pozwalać na to, żeby pod Wawelem powstawały nam kolejne Sheratony. Potem wszyscy są zdziwieni i pytają, kto na to pozwolił. No my na to pozwoliliśmy! Jesteśmy coraz lepiej wyedukowani, przychodzi teraz nowa fala ludzi, którzy na modernizm nie patrzą już tak krzywo i którzy mają ochotę powiedzieć „nie” – i mówią. Wola jest – wola i protest.
Dziękuję za rozmowę.