Pojęcie postawy twórczej jest podobnie nadużywane do markowania poprawnych intencji, jak hasłowa walka o pokój. Myślenie życzeniowe graniczy z naiwnością albo sąsiaduje z gotowością do okłamywania siebie. Dlatego pisząc te słowa, rozmawiam z mieszkańcem slumsu, jakim byłem po wojnie. Nie mogę trzynastoletniemu chłopcu powiedzieć: Podziwiam twoją pokorę wobec niesprawiedliwego losu. Więc mówię mu, że jestem dumny z jego nie akceptacji beznadziejnego życia, z ogromnego wysiłku odbicia się od dna złodziejstwa, oszustwa, kłamstw i godnych, ambitnych wyborów, którym zawdzięczam, czym się stałem.
To prawda, że łatwiej cierpi się za miliony w wygodnym fotelu, choć nie chroni on duszy przed porażającym uczuciem bezsilności wobec zła. Z mieszkańcami slumsów łączy mnie nie tylko pamięć biedy, ale także wyrzut sumienia, że po tej strasznej wojnie nie potrafiliśmy zapewnić pokoju między nami ani miejsca wśród nas dla każdego w potrzebie…
Rozpaczliwa walka o zachowanie cech ludzkich, jaką toczył ze sobą więzień obozu zagłady, była chyba najwyższym aktem twórczym: przeobrażaniem zniewolenia i strachu w siłę duchowego oporu, w poczucie sensu DOBRA – przeciwstawieniem brzydocie pogardy barbarzyńskich oprawców – PIĘKNA człowieczego szacunku życia.
Bo najcenniejszą wartością wolności jest szansa, że w każdej sytuacji, a tym bardziej w nieludzkiej, człowiek może sam zdecydować, JAKIM jest człowiekiem.
Ojcu Kolbemu zawdzięczamy, że możemy sobie patrzeć w oczy. Nie tylko uratował ludzką GODNOŚĆ przed triumfem barbarzyństwa, ale dowiódł, że nie może złamać czyjegoś ducha bez jego OSOBISTEJ zgody na upodlenie: istnienie wartości zależy od ich uznawania. Myślę, ze potrzeba dawania świadectwa wartościom bierze się z twórczego pragnienia stawania się i bycia wartościowym.
Pewnego razu przysiadłem się na ławce w parku do starego człowieka. Był bardzo przejęty obserwacją drzewa naprzeciwko. Po chwili usłyszałem szept: Boże, jakie to piękne…
Te słowa wyrwały mnie z zamyślenia. Spojrzałem śladem jego oczu na koronę drzewa. Zobaczyłem wygięte konary, plątaninę gałęzi i łagodnie uformowane bryły połyskujących w zachodzącym słońcu liści, pełnych podwieczornego rozgardiaszu wróbli. Widok miły, jeśli się chce patrzeć i fascynujący, jeśli się umie widzieć. Ale przecież tak zwyczajny, że już niezauważalny. I nagle pomyślałem, że staruszek żegna się ze światem…
Zaskoczyło mnie to doświadczenie: ile życia zmarnowałem, nie postrzegając jego wielorakich przejawów w sobie i dookoła! Najbardziej ignorowane bywają zjawiska i zdarzenia normalne, codzienne, sytuacje powtarzalne. W pośpiechu skracamy drogi, słowa i myśli, redukujemy zainteresowania. W dążeniu ku ważnym celom skupiamy się na kamieniach milowych, ignorując znaczenie i urodę deptanych kamyków. Może najważniejsza jest droga, samo jej POKONYWANIE krok po kroku, może liczy się to, co się dzieje dookoła: to zwyczajne ŻYCIE nie zauważane, mijane w pośpiechu…
Higiena psychiczna wymaga czasowych wyłączeń dostępu do świadomości, jest jednak różnica między selekcją bodźców, chwilą ciszy na myślenie i refleksję, a zamykaniem się w świecie wewnętrznym, jak się odgradza dom wysokim murem od sąsiadów i ulicy. Rzeczywistość jest okrutna i nieakceptowalna, ale życie jest PIĘKNE! Jest jak woda, której forma zależy od kształtu naczynia.
10 comments
Naprawdę świetny artykuł! Polecam wszystkim!! Czyta się jednym tchem. Gratulacje dla autora. Proszę o więcej. :-)
Droga Pani Aniu, dziękuję za dobre słowa. Cieszę się, że moje bardzo osobiste refleksje humanistyczne zainteresowały Panią. Przytłacza mnie natężenie barbarzyństwa, nieludzkości, obłudy i ignorancji, dlatego przez całe zawodowe życie starałem się tym, co robiłem na różnych polach, odpowiadać sobie na pytanie: czym jest dla mnie człowiek?
Pisanie traktuję jako sposób rozmawiania ze sobą WOBEC świadka, aby liczyć się ze słowami. Piszę wtedy, kiedy nie wiem, kiedy mam wątpliwości, kiedy muszę coś przemyśleć i chcę coś zrozumieć.
Mam wrażenie, że jestem dość odosobniony w komplikowaniu sobie życia pytaniami o jego sens. Ale dzięki tym pytaniom zrozumiałem, że o sensie życia decydują cele, jakie człowiek sobie stawia. Kierując się tą zobowiązującą prawdą, można sobie ogromnie skomplikować wybory…
Nie spodziewałem się spotkania kogoś BLISKIEGO na swojej nietypowej drodze.
Stefan Papp
Cytat: “W tej kolejce nie ma miejsca dla mnie z wizerunku moich wyobrażeń o sobie.” … Drogi Panie Autorze, czy nie jest to nadal częsta sytuacja? Czasy się nieco zmieniły, ale czy tak na prawdę problemy człowieka wobec własnej osobowości się zmieniły? Może są nieco inne w “formie”, ale merytorycznie mogą być dość podobne, a może nawet takie same?
Przeczytałam “jednym tchem” :) będę “studiowała” pański art. P.Stefanie.
Dziękuję – pozwolił mi zrozumieć siebie. Będąc szczerą “do bólu” – myślałam, że jestem chora.
Kłaniam się prosząc o więcej.
Pozdrawiam.
Dorota
Pani Doroto,
bardzo bym chciał być “świadkiem” Pani rozmowy ze sobą samą, by zrozumieć siebie. Interesują mnie zwłaszcza Pani refleksje nad pytaniem: Czym jest DLA MNIE człowiek?
Ja też mam wrażenie, że jestem jakiś “chory”, a przynajmniej bardzo “nietypowy”. Dlatego zaskakują mnie i wzruszają komentarze korespondujące z moimi niepokojami. Po doświadczeniach – nie spodziewałem się, że kogoś obchodzi tego rodzaju “sprawdzanie uznanych prawd na ich prawdziwość”…
Cieszyłbym się, gdyby Pani zechciała przeczytać drugi tekst z cyklu “Zrozumieć ducha czasu”: “O świecie, marzeniu i wsłuchiwaniu się w siebie” (z powodu długości został, niestety, przecięty na 2 części). Myślę,
że jego tematyka wychodzi naprzeciw Pani rozmyślaniom. Spróbujmy wykorzystać tę wspaniałą technikę i życzliwe miejsce, by ROZMAWIAĆ o sprawach najważniejszych – z tego może powstać coś nowego, chyba bardzo nam potrzebnego…
Nie chodzi o to, by kogoś do czegoś przekonywać: sensem rozmowy jest POZNANIE sposobu myślenia drugiego człowieka-partnera. Chodzi o “dzielenie się sobą nawzajem”. To wzbogaca duchowość o “człowiecze wartości”, których coraz mniej w nas i dookoła nas…
Dziękuję za dobre słowa. Pozdrawiam – Stefan Papp
Tekst jest wyjątkowo dojrzały. I mam tutaj na myśli nie “dojrzałość” typową dla pisma kulturalnego, która jest (powinna być?) oczywista. Chodzi mi o ten aspekt, że powyższego tekstu nie mógłby napisać człowiek całkiem młody, który nie przeszedł w życiu już określonej drogi. Z tekstu bije autentyczność, to nie jest sprytnie opowiedziana historyjka, to głębsza analiza zwierająca pytania, które równocześnie stają się podpowiedziami.
Niesamowity tekst. Gratulacje!
No tak. Tekst daje “po kościach”. Chyba dobrze?
Te dialogi 1. “w kolejce po mięcho” i 2. “bo nie wolno zabijac” są genialne! :-D Wiem; może nie ma tu nic smiech do szukania ale tak sie czlowiek wezmie w sobie i zastanowi przez chwile… Dużo gość piszesz ale trafiasz w sedno
Drogi Panie Marku, zgadzam się z Panem. To, co mnie najbardziej wkurza, jest ta cholerna OBŁUDA: ta podwójna buchalteria etyczna.
Mam np. pretensje do złodziei, że mimo swego złodziejstwa, mają o sobie wysokie mniemanie, bo każdemu do życia potrzebne jest poczucie własnej wartości. Dlatego domagam się, by napisali sobie na czole: ZŁODZIEJ. Człowiek jest jednością…
Co do dzisiejszego charakteru duchowych sprzeczności i konfliktu wyborów, to uważam, że jest nawet gorzej: w PRL-u sytuacja człowieka była jakby klarowniejsza, było wiadomo, co jest dobre a co złe. Dzisiaj egoizm, konformizm, relatywizm i “tumiwisizm” sprzyjają rozkwitowi hipokryzji opakowanej suplementami wolności. Obłuda okłamywania siebie stała się sposobem na tłumienie stresów i frustracji.
Nie akceptuję takich postaw, dlatego patrzę sobie na ręce. I wyłączam telewizor…
Pozdrawiam – Stefan Papp
http://www.stefanpapp.art.pl
“Rzecz w nienadążaniu rozwoju świadomości za postępem techniki i technologii: tkwimy tak silnie zaklinowani w historycznie ukształtowanej barbarzyńskiej kulturze, że duchowo NIE PRZYSTAJEMY do współczesnego etapu JAKOŚCIOWYCH przeobrażeń cywilizacyjnych”. W rzeczy samej, Szanowny Panie, w rzeczy samej… Sam bym tego lepiej nie ujął. Bycie człowiekiem par excellence ty wysiłek, to dokonywanie wyborów, wreszcie edukacja, a co za tym idzie rozwój sfery całej krytycznej – nie mylić z pospolitym krytykanctwem, jak i duchowej. Cokolwiek to znaczy. Bycie zaś “dwunożnym”, któremu echa dziejów rają jeszcze o byciu człowiekiem, zapewne z rozpędu, wymaga tylko i wyłącznie bezwolnego konsumowania, pochłaniania oraz, co paradoksalnie ważne, wydalania. Stąd też całe oceany i Himalaje odpadów… Oczywiście powstaje pytanie: czy to rozwój cywilizacji świadczy o niedorozwoju ludzkości, czy też może odwrotnie? Nie chcę się tu jednak rozpisywać, bo to temat na rozprawy co najmniej filozoficzne, dlatego dodam tylko na zakończenie, iż: dumnie brzmi człowiek, dwunożny zaś brzmi durnie.
Dziękuję Panu za mądre słowa i serdeczności życzę!
Z poważaniem – Szymon Zychowicz
Comments are closed.