Więc czym jest kreatywny sposób bycia?
Jest potrzebą i umiejętnością przeobrażania wartości. Pierwszym warunkiem postawy twórczej jest OTWARTOŚĆ na siebie, na świat, na ludzi: rozbudzenie potrzeby reagowania na bodźce wewnętrzne i zewnętrzne, na KAŻDĄ chwilę życia. Drugim warunkiem jest osobiste postrzeganie: nie zastępowanie bezpośredniej percepcji rutyną pamięci i nie wyręczanie się gotowymi poglądami lub obiegowymi kliszami przy interpretowaniu wrażeń, doznań. Trzecim warunkiem jest rozpoznanie sytuacji: dostrzeganie jej złożoności, różnych związków i ukrytych relacji zjawisk, zdarzeń. Czwartym warunkiem jest refleksyjne przeżycie: zrozumienie sensu doświadczeń, które przynosi otwarty na ludzi i świat, wrażliwy sposób bycia.
Poszukiwanie WŁASNEJ prawdy jest najbardziej złożonym i trudnym warunkiem, bo przy wartościowaniu czegokolwiek trzeba kierować się z jednej strony osobistymi kryteriami, z drugiej – weryfikującą miarą uniwersalną! Trzeba umieć wychodzić z ustalonego raz na zawsze kręgu osobistej optyki, by spojrzeć dalej i zobaczyć siebie w CAŁOŚCI, którą się współtworzy…
Wszelkie zasady, normy, wzorce, reguły mają charakter trwałych, odgórnie założonych odniesień wartościowania. Nie można zachować kreatywnej wrażliwości, kierując się obowiązującymi standardami. Słowa staruszka na ławce w parku nie wywarłyby na mnie takiego refleksyjnego wrażenia, gdybym nie odniósł ich wymowy do siebie, do swojego życia, jako kryterium osądu mojego stosunku do rzeczywistości: Boże, jakie piękne jest życie, a ja wciąż tak śpieszę i nie zwracam uwagi na jego fascynującą urodę!
Cechą kreatywnego sposobu bycia – jako całościowej i spójnej postawy – jest ciągłe stawianie pytań o istotę rzeczy i bezlitosne sprawdzanie odpowiedzi na prawdziwość. W tym sensie – kryteria wartościowania zjawisk, zdarzeń, sytuacji, doznań, poglądów, idei etc. zawierają się w nich samych. Bardzo trudno oglądać mecz piłki nożnej bez kibicowania jednej drużynie. Jeśli się jednak uda pokonać stronniczość, można oglądać mecz w jego naturalnym przebiegu: w bogactwie niepowtarzalnych, wciąż zmieniających się sytuacji, splotów i zdarzeń, spontanicznych zachowań, udanych akcji i porażek, nie oczekując w zaślepionym napięciu prostego spełniania się życzeniowego scenariusza. Po meczu mogę cieszyć się wygraną ulubionej drużyny, albo smucić jej klęską, ale największą satysfakcję powinna dawać sama gra, której stałem się nieskażonym emocjami uczestnikiem.
Im jestem starszy, tym częściej rezygnuję z osądów, z przyznawania racji czy potępiania. Nie tylko dlatego, że wiele razy bardzo się myliłem, że fałszywie oceniałem, kierując się pozorną wiedzą i już sobie nie ufam, ale przede wszystkim dlatego, że po prostu wcale nie trzeba wszystkiego wiedzieć, rozumieć i wartościować, a tym bardziej nie trzeba mieć zdania w każdej sprawie. Przekonałem się, że w wielu wypadkach moralnie i intelektualnie bardziej uprawniona jest reakcja powściągliwa, polegająca na możliwie uczciwej, niejako fotograficznej konstatacji, pozbawionej nachalnej czy wręcz tendencyjnej interpretacji. Jeżeli odmowa osądu kogoś czy zajęcia stanowiska wobec czegoś wynika z szacunku dla prawdy, z rozumienia granic własnej kompetencji, to jest to szczególna postawa kreatywna, wymaga bowiem często heroizmu pokonywania w sobie natarczywej, ale jakże prymitywnej skłonności do kierowania się CHCIEJSTWEM i poczuciem wyższości: oceniania wszystkiego i wyrokowania wedle swojego widzimisię. Żenującą postawą w stosunkach międzyludzkich jest nawyk przyczepiania innym etykiet.
Najczęściej, gdy mnie ktoś pyta o zdanie w jakiejś sprawie, nie wiem, co odpowiedzieć, bo nie mam gotowych zdań i nie kieruję się raz na zawsze ustalonym poglądem. Liczy się OTWARTY sposób myślenia: w kreatywnym życiu duchowym ważniejsze bywają pytania niż odpowiedzi…
10 comments
Naprawdę świetny artykuł! Polecam wszystkim!! Czyta się jednym tchem. Gratulacje dla autora. Proszę o więcej. :-)
Droga Pani Aniu, dziękuję za dobre słowa. Cieszę się, że moje bardzo osobiste refleksje humanistyczne zainteresowały Panią. Przytłacza mnie natężenie barbarzyństwa, nieludzkości, obłudy i ignorancji, dlatego przez całe zawodowe życie starałem się tym, co robiłem na różnych polach, odpowiadać sobie na pytanie: czym jest dla mnie człowiek?
Pisanie traktuję jako sposób rozmawiania ze sobą WOBEC świadka, aby liczyć się ze słowami. Piszę wtedy, kiedy nie wiem, kiedy mam wątpliwości, kiedy muszę coś przemyśleć i chcę coś zrozumieć.
Mam wrażenie, że jestem dość odosobniony w komplikowaniu sobie życia pytaniami o jego sens. Ale dzięki tym pytaniom zrozumiałem, że o sensie życia decydują cele, jakie człowiek sobie stawia. Kierując się tą zobowiązującą prawdą, można sobie ogromnie skomplikować wybory…
Nie spodziewałem się spotkania kogoś BLISKIEGO na swojej nietypowej drodze.
Stefan Papp
Cytat: “W tej kolejce nie ma miejsca dla mnie z wizerunku moich wyobrażeń o sobie.” … Drogi Panie Autorze, czy nie jest to nadal częsta sytuacja? Czasy się nieco zmieniły, ale czy tak na prawdę problemy człowieka wobec własnej osobowości się zmieniły? Może są nieco inne w “formie”, ale merytorycznie mogą być dość podobne, a może nawet takie same?
Przeczytałam “jednym tchem” :) będę “studiowała” pański art. P.Stefanie.
Dziękuję – pozwolił mi zrozumieć siebie. Będąc szczerą “do bólu” – myślałam, że jestem chora.
Kłaniam się prosząc o więcej.
Pozdrawiam.
Dorota
Pani Doroto,
bardzo bym chciał być “świadkiem” Pani rozmowy ze sobą samą, by zrozumieć siebie. Interesują mnie zwłaszcza Pani refleksje nad pytaniem: Czym jest DLA MNIE człowiek?
Ja też mam wrażenie, że jestem jakiś “chory”, a przynajmniej bardzo “nietypowy”. Dlatego zaskakują mnie i wzruszają komentarze korespondujące z moimi niepokojami. Po doświadczeniach – nie spodziewałem się, że kogoś obchodzi tego rodzaju “sprawdzanie uznanych prawd na ich prawdziwość”…
Cieszyłbym się, gdyby Pani zechciała przeczytać drugi tekst z cyklu “Zrozumieć ducha czasu”: “O świecie, marzeniu i wsłuchiwaniu się w siebie” (z powodu długości został, niestety, przecięty na 2 części). Myślę,
że jego tematyka wychodzi naprzeciw Pani rozmyślaniom. Spróbujmy wykorzystać tę wspaniałą technikę i życzliwe miejsce, by ROZMAWIAĆ o sprawach najważniejszych – z tego może powstać coś nowego, chyba bardzo nam potrzebnego…
Nie chodzi o to, by kogoś do czegoś przekonywać: sensem rozmowy jest POZNANIE sposobu myślenia drugiego człowieka-partnera. Chodzi o “dzielenie się sobą nawzajem”. To wzbogaca duchowość o “człowiecze wartości”, których coraz mniej w nas i dookoła nas…
Dziękuję za dobre słowa. Pozdrawiam – Stefan Papp
Tekst jest wyjątkowo dojrzały. I mam tutaj na myśli nie “dojrzałość” typową dla pisma kulturalnego, która jest (powinna być?) oczywista. Chodzi mi o ten aspekt, że powyższego tekstu nie mógłby napisać człowiek całkiem młody, który nie przeszedł w życiu już określonej drogi. Z tekstu bije autentyczność, to nie jest sprytnie opowiedziana historyjka, to głębsza analiza zwierająca pytania, które równocześnie stają się podpowiedziami.
Niesamowity tekst. Gratulacje!
No tak. Tekst daje “po kościach”. Chyba dobrze?
Te dialogi 1. “w kolejce po mięcho” i 2. “bo nie wolno zabijac” są genialne! :-D Wiem; może nie ma tu nic smiech do szukania ale tak sie czlowiek wezmie w sobie i zastanowi przez chwile… Dużo gość piszesz ale trafiasz w sedno
Drogi Panie Marku, zgadzam się z Panem. To, co mnie najbardziej wkurza, jest ta cholerna OBŁUDA: ta podwójna buchalteria etyczna.
Mam np. pretensje do złodziei, że mimo swego złodziejstwa, mają o sobie wysokie mniemanie, bo każdemu do życia potrzebne jest poczucie własnej wartości. Dlatego domagam się, by napisali sobie na czole: ZŁODZIEJ. Człowiek jest jednością…
Co do dzisiejszego charakteru duchowych sprzeczności i konfliktu wyborów, to uważam, że jest nawet gorzej: w PRL-u sytuacja człowieka była jakby klarowniejsza, było wiadomo, co jest dobre a co złe. Dzisiaj egoizm, konformizm, relatywizm i “tumiwisizm” sprzyjają rozkwitowi hipokryzji opakowanej suplementami wolności. Obłuda okłamywania siebie stała się sposobem na tłumienie stresów i frustracji.
Nie akceptuję takich postaw, dlatego patrzę sobie na ręce. I wyłączam telewizor…
Pozdrawiam – Stefan Papp
http://www.stefanpapp.art.pl
“Rzecz w nienadążaniu rozwoju świadomości za postępem techniki i technologii: tkwimy tak silnie zaklinowani w historycznie ukształtowanej barbarzyńskiej kulturze, że duchowo NIE PRZYSTAJEMY do współczesnego etapu JAKOŚCIOWYCH przeobrażeń cywilizacyjnych”. W rzeczy samej, Szanowny Panie, w rzeczy samej… Sam bym tego lepiej nie ujął. Bycie człowiekiem par excellence ty wysiłek, to dokonywanie wyborów, wreszcie edukacja, a co za tym idzie rozwój sfery całej krytycznej – nie mylić z pospolitym krytykanctwem, jak i duchowej. Cokolwiek to znaczy. Bycie zaś “dwunożnym”, któremu echa dziejów rają jeszcze o byciu człowiekiem, zapewne z rozpędu, wymaga tylko i wyłącznie bezwolnego konsumowania, pochłaniania oraz, co paradoksalnie ważne, wydalania. Stąd też całe oceany i Himalaje odpadów… Oczywiście powstaje pytanie: czy to rozwój cywilizacji świadczy o niedorozwoju ludzkości, czy też może odwrotnie? Nie chcę się tu jednak rozpisywać, bo to temat na rozprawy co najmniej filozoficzne, dlatego dodam tylko na zakończenie, iż: dumnie brzmi człowiek, dwunożny zaś brzmi durnie.
Dziękuję Panu za mądre słowa i serdeczności życzę!
Z poważaniem – Szymon Zychowicz
Comments are closed.