Postawa kreatywna różni się od technokratycznej ignorancji tym, że POSZUKUJE wartości. Gotowe opinie i zdania blokują kondycję poznawczą: są martwą kolekcją haseł, przywoływanych na żądanie. Podobnie deprymujące jest kierowanie się raz na zawsze ustaloną listą niezmiennych zasad osądów, wyborów, decyzji i reguł postępowania.
Kształtowanie osobowości spełnia się przez ciągłe rozbudowywanie wewnętrznego świata z każdym nowym doświadczeniem. Skoro życie jest ruchem, zmianą – również życie duchowe powinno być akcją dynamiczną. Dopiero gdy zmienimy klamki, zauważamy, że otwieramy drzwi. Przy nowym krześle, postrzegamy, że siadamy. W pokonywaniu naturalnej skłonności do zachowań rutynowych spełnia się najtrudniejszy, bo codzienny wymiar kreatywnej inicjatywy. Najczęściej przegrywamy, ale liczy się świadomość i rozumienie zagrożeń mechanicznego reagowania, liczy się każdy najmniejszy sukces w uwalnianiu się od automatyzmów, które okradają nas z życia.
Na pytanie o prawdę czegokolwiek nie ma jednoznacznej i skończonej odpowiedzi. Gdy pytam o prawdę drzewa – żadna odpowiedź nie jest drzewem. Więc nie wiem, czym ono jest. I jutro, pojutrze znowu będę pytał o drzewo.
Tak powstaje doświadczenie: z pokory wobec prawdy.
Jaką prawdę poznałem w sklepie mięsnym? Że ideologia pogardy rozprzestrzenia zniewolenie? Że bieda popycha ludzi do podłości? Że nienawiść rodzi bestialstwo? O tym przecież wiemy! Tego, czego najczęściej nie znamy, jest nasza prawdziwa duchowa JAKOŚĆ. Poznałem swoją niekompletność i nieprzystawalność mojego ukształtowania do wyzwań życia. A zainwestowałem w swoją kulturę duchową sporo dobrej woli, samozaparcia, moralnej dyscypliny i intelektualnej bezkompromisowości. Lecz było to kreowanie siebie PRZECIW rzeczywistości! Taka ideowa emigracja poza nieludzką realność. W sklepie przekonałem się, że dzieliłem życie na sytuacje NORMALNE, gdy króluje godność i sytuacje CHORE, gdy obowiązuje podłość. A przecież życie jest jedne – zawsze, w każdej sytuacji…
Nikt nie obiecywał mi życia łatwego i przyjemnego. Z egzystencjalnego punktu widzenia nie ma sytuacji dobrych ani złych: dobry lub zły może być jedynie mój STOSUNEK do konkretnego zdarzenia. W ostatecznym obrachunku liczy się to, co ZROBIĘ z doświadczeniem dobra czy zła. Wymyśliłem sobie hasło na porachunki z przeciwnościami: Kiedy Papp dostaje w dupę, robi z tego sztukę.
Jeżeli za sprawą tego deprymującego sklepowego przeżycia znacząco PODROŻAŁO moje poczucie szacunku dla samego siebie, to chyba nie zawiodła mnie moja – z wielką determinacją wypracowana – twórcza postawa wobec siebie i życia…
10 comments
Naprawdę świetny artykuł! Polecam wszystkim!! Czyta się jednym tchem. Gratulacje dla autora. Proszę o więcej. :-)
Droga Pani Aniu, dziękuję za dobre słowa. Cieszę się, że moje bardzo osobiste refleksje humanistyczne zainteresowały Panią. Przytłacza mnie natężenie barbarzyństwa, nieludzkości, obłudy i ignorancji, dlatego przez całe zawodowe życie starałem się tym, co robiłem na różnych polach, odpowiadać sobie na pytanie: czym jest dla mnie człowiek?
Pisanie traktuję jako sposób rozmawiania ze sobą WOBEC świadka, aby liczyć się ze słowami. Piszę wtedy, kiedy nie wiem, kiedy mam wątpliwości, kiedy muszę coś przemyśleć i chcę coś zrozumieć.
Mam wrażenie, że jestem dość odosobniony w komplikowaniu sobie życia pytaniami o jego sens. Ale dzięki tym pytaniom zrozumiałem, że o sensie życia decydują cele, jakie człowiek sobie stawia. Kierując się tą zobowiązującą prawdą, można sobie ogromnie skomplikować wybory…
Nie spodziewałem się spotkania kogoś BLISKIEGO na swojej nietypowej drodze.
Stefan Papp
Cytat: “W tej kolejce nie ma miejsca dla mnie z wizerunku moich wyobrażeń o sobie.” … Drogi Panie Autorze, czy nie jest to nadal częsta sytuacja? Czasy się nieco zmieniły, ale czy tak na prawdę problemy człowieka wobec własnej osobowości się zmieniły? Może są nieco inne w “formie”, ale merytorycznie mogą być dość podobne, a może nawet takie same?
Przeczytałam “jednym tchem” :) będę “studiowała” pański art. P.Stefanie.
Dziękuję – pozwolił mi zrozumieć siebie. Będąc szczerą “do bólu” – myślałam, że jestem chora.
Kłaniam się prosząc o więcej.
Pozdrawiam.
Dorota
Pani Doroto,
bardzo bym chciał być “świadkiem” Pani rozmowy ze sobą samą, by zrozumieć siebie. Interesują mnie zwłaszcza Pani refleksje nad pytaniem: Czym jest DLA MNIE człowiek?
Ja też mam wrażenie, że jestem jakiś “chory”, a przynajmniej bardzo “nietypowy”. Dlatego zaskakują mnie i wzruszają komentarze korespondujące z moimi niepokojami. Po doświadczeniach – nie spodziewałem się, że kogoś obchodzi tego rodzaju “sprawdzanie uznanych prawd na ich prawdziwość”…
Cieszyłbym się, gdyby Pani zechciała przeczytać drugi tekst z cyklu “Zrozumieć ducha czasu”: “O świecie, marzeniu i wsłuchiwaniu się w siebie” (z powodu długości został, niestety, przecięty na 2 części). Myślę,
że jego tematyka wychodzi naprzeciw Pani rozmyślaniom. Spróbujmy wykorzystać tę wspaniałą technikę i życzliwe miejsce, by ROZMAWIAĆ o sprawach najważniejszych – z tego może powstać coś nowego, chyba bardzo nam potrzebnego…
Nie chodzi o to, by kogoś do czegoś przekonywać: sensem rozmowy jest POZNANIE sposobu myślenia drugiego człowieka-partnera. Chodzi o “dzielenie się sobą nawzajem”. To wzbogaca duchowość o “człowiecze wartości”, których coraz mniej w nas i dookoła nas…
Dziękuję za dobre słowa. Pozdrawiam – Stefan Papp
Tekst jest wyjątkowo dojrzały. I mam tutaj na myśli nie “dojrzałość” typową dla pisma kulturalnego, która jest (powinna być?) oczywista. Chodzi mi o ten aspekt, że powyższego tekstu nie mógłby napisać człowiek całkiem młody, który nie przeszedł w życiu już określonej drogi. Z tekstu bije autentyczność, to nie jest sprytnie opowiedziana historyjka, to głębsza analiza zwierająca pytania, które równocześnie stają się podpowiedziami.
Niesamowity tekst. Gratulacje!
No tak. Tekst daje “po kościach”. Chyba dobrze?
Te dialogi 1. “w kolejce po mięcho” i 2. “bo nie wolno zabijac” są genialne! :-D Wiem; może nie ma tu nic smiech do szukania ale tak sie czlowiek wezmie w sobie i zastanowi przez chwile… Dużo gość piszesz ale trafiasz w sedno
Drogi Panie Marku, zgadzam się z Panem. To, co mnie najbardziej wkurza, jest ta cholerna OBŁUDA: ta podwójna buchalteria etyczna.
Mam np. pretensje do złodziei, że mimo swego złodziejstwa, mają o sobie wysokie mniemanie, bo każdemu do życia potrzebne jest poczucie własnej wartości. Dlatego domagam się, by napisali sobie na czole: ZŁODZIEJ. Człowiek jest jednością…
Co do dzisiejszego charakteru duchowych sprzeczności i konfliktu wyborów, to uważam, że jest nawet gorzej: w PRL-u sytuacja człowieka była jakby klarowniejsza, było wiadomo, co jest dobre a co złe. Dzisiaj egoizm, konformizm, relatywizm i “tumiwisizm” sprzyjają rozkwitowi hipokryzji opakowanej suplementami wolności. Obłuda okłamywania siebie stała się sposobem na tłumienie stresów i frustracji.
Nie akceptuję takich postaw, dlatego patrzę sobie na ręce. I wyłączam telewizor…
Pozdrawiam – Stefan Papp
http://www.stefanpapp.art.pl
“Rzecz w nienadążaniu rozwoju świadomości za postępem techniki i technologii: tkwimy tak silnie zaklinowani w historycznie ukształtowanej barbarzyńskiej kulturze, że duchowo NIE PRZYSTAJEMY do współczesnego etapu JAKOŚCIOWYCH przeobrażeń cywilizacyjnych”. W rzeczy samej, Szanowny Panie, w rzeczy samej… Sam bym tego lepiej nie ujął. Bycie człowiekiem par excellence ty wysiłek, to dokonywanie wyborów, wreszcie edukacja, a co za tym idzie rozwój sfery całej krytycznej – nie mylić z pospolitym krytykanctwem, jak i duchowej. Cokolwiek to znaczy. Bycie zaś “dwunożnym”, któremu echa dziejów rają jeszcze o byciu człowiekiem, zapewne z rozpędu, wymaga tylko i wyłącznie bezwolnego konsumowania, pochłaniania oraz, co paradoksalnie ważne, wydalania. Stąd też całe oceany i Himalaje odpadów… Oczywiście powstaje pytanie: czy to rozwój cywilizacji świadczy o niedorozwoju ludzkości, czy też może odwrotnie? Nie chcę się tu jednak rozpisywać, bo to temat na rozprawy co najmniej filozoficzne, dlatego dodam tylko na zakończenie, iż: dumnie brzmi człowiek, dwunożny zaś brzmi durnie.
Dziękuję Panu za mądre słowa i serdeczności życzę!
Z poważaniem – Szymon Zychowicz
Comments are closed.