Waldemar Jarosiński:
Nasz poprzedni zespół częściowo się rozbił – część poszła z Jackiem [do Zakładu Doświadczalnego Minikomputerów], my zostaliśmy w PAN-ie. Ale Jacek nie zrezygnował z nas i my mu opracowywaliśmy wiele rzeczy, na przykład moim zadaniem było zrobienie całego zasilacza. Potem u nas była „szyta” pierwsza pamięć.
Dostawaliśmy części z Anglii, więc nareszcie pracowaliśmy na podzespołach z Zachodu. Przyszły doskonałe wentylatorki, cichuteńkie, nie te grzmoty co u nas, które nie dość, że wysiadały, to chodziły głośno. Polska gospodarka nie była w stanie tego wytworzyć. My byliśmy na etapie germanu[3], a tam już wszedł krzem. [15]
Józef Kozielecki w „Polityce”:
Straty materialne i psychologiczne związane z marnotrawstwem możliwości ludzkich – chociaż niewymierne – są poważne. Gdybyśmy umieli lepiej wykorzystać zdolności techników i inżynierów, z pewnością nasza lokata w dziedzinie wynalazczości byłaby wyższa. Obecnie rocznie jeden wynalazek przypada na około 7 tysięcy Polaków, podczas gdy w Czechosłowacji […] na 2 tysiące, a we Francji na około 3 tysiące mieszkańców. […]
Powstaje w tym miejscu dość kłopotliwe pytanie: komu zależy na pełnym i celowym wykorzystaniu tych ludzi? Kto jest ekonomicznie i społecznie zainteresowany w zapobieganiu marnotrawstwu w tej dziedzinie? […] Gra o jutro jest przede wszystkim grą o wykorzystanie potencjału intelektualnego tego kraju.
Warszawa, czerwiec 1971 [18]
Jacek Karpiński:
Wystawiłem [prototyp] K-202 na Targach Poznańskich. Miałem piękne, duże stoisko. Obok wystawiali 8-bitowe Odry ELWRO [4]. Gierek przyszedł do mnie z całą świtą, [premierem Piotrem] Jaroszewiczem, paroma ministrami. Rozmawialiśmy z kwadrans.
– No to jak? – zapytał. – Zrobicie?
– Zrobimy – odpowiedziałem. – Ale czy pomożecie?
– Pomożemy!
Do ELWRO w ogóle nie podszedł. To był dla nich straszny policzek.
Poznań, czerwiec 1971 [22]
Józef Tejchma (członek Biura Politycznego KC PZPR):
Pamiętam pewien nastrój, nawet w gmachu KC, takiej nadziei, że może to jest to, że może coś ważnego – polskiego – pojawi się w dziedzinie technologii, jakiś wynalazek – że czymś się wyróżnimy w Europie. [10]
Henryk Boruciński w tygodniku „Perspektywy”:
Prototyp K-202 nie tylko spełnił wymogi założeń, ale je znacznie przewyższył. Powstał minikomputer na elementach elektronicznych czwartej generacji, stanowiący w swojej klasie najbardziej uniwersalną maszynę świata. Liczy z szybkością miliona operacji na sekundę i w tym dorównują mu tylko amerykański minikomputer Super Nova i angielski Modular One. […]
Przedstawiciele wrocławskich zakładów ELWRO, produkujących Odrę, poczuli się zagrożeni w swoim monopolu. Niesłusznie. W gruncie rzeczy maszyny te ze sobą nie konkurują, jak nie konkurują ze sobą obrabiarka z linią technologiczną. Inny użytkownik, inne wymogi, inne możliwości. […] Otrzymujemy do ręki instrument, który pozwoli nam gonić najlepszych. Byłoby błędem dawać go naszym konkurentom, pozostawiając sobie drewniane liczydełka.
Warszawa, czerwiec 1971 [3]
Andrzej Bonarski w miesięczniku „Polska”:
Przygoda inżyniera Karpińskiego z systemem K-202 obfitowała w dramatyczne napięcia. Najistotniejsze jest jednak to, że minikomputer istnieje, pracuje i będzie przez polski przemysł produkowany seryjnie. Możliwości eksportowe na najbliższe lata są praktycznie nieograniczone. Wszyscy chcą kupować K-202; w tej chwili maszyna ta uchodzi za szczyt światowy w tej klasie komputerów.
Warszawa, październik 1971 [2]
Z raportu Pracowni Prognoz Rozwoju Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Informatyki:
Było poważną szkodą, że Polska nie wystąpiła na tej wystawie [sprzętu informatycznego i technicznego w Paryżu] z aktualnym prototypem K-202, ponieważ […] możliwości ekspansji tej maszyny przewyższają najkorzystniejsze nawet przewidywania. […] K-202 oparty jest o najnowocześniejsze elementy i podzespoły elektroniczne dostępne na rynkach światowych, co ujawniło się szczególnie mocno przy konfrontacji z producentami francuskimi i niemieckimi, którzy o niektórych […] jeszcze nie wiedzieli. Wiceprezydent Control Data Corporation (druga co do wielkości firma w świecie po IBM) powiedział, że K-202 wyprzedza to, co się przygotowuje na świecie, co najmniej o pół roku i że jest lepszy o 30 procent od wszystkiego, co można kupić obecnie. […] Z chęcią kupiliby licencję.
Warszawa, październik 1971 [23]
Jacek Karpiński w liście do Edwarda Gierka (I Sekretarza KC PZPR):
Muszę Wam zameldować, że borykam się ciągle z licznymi trudnościami pozamerytorycznymi, które opóźniają pracę i wykańczają psychicznie mnie i wszystkich, którym rozwój naszej gospodarki naprawdę leży na sercu! […]
Proponowałbym przedyskutowanie następujących wniosków [na VI Zjazd PZPR w grudniu 1971]:
– usamodzielnić przedsiębiorstwa państwowe, jako podstawowy element gospodarki narodowej, w całokształcie działalności, a więc w pracach rozwojowych, konstrukcyjnych, produkcji, zaopatrzeniu, handlu w obrocie krajowym i zagranicznym, wraz z działami pomocniczymi, jak szkolenie, serwis itp.; […]
– dyrektorowi przedsiębiorstwa udzielić całkowitego zaufania, ale nałożyć na niego pełną odpowiedzialność materialną i moralną za wyniki jego pracy – […] dotyczy to również kierowników wszystkich szczebli aparatu państwowego;
– skończyć z kompromitującym zwyczajem obsadzania stanowisk według „klucza”, nie bacząc na zawodowe kwalifikacje kandydata, aby był dobrym towarzyszem partyjnym lub „dobrym znajomym”; wielu ofiarnych i wysoko kwalifikowanych fachowców bezpartyjnych zasługuje również na pełne zaufanie.
Warszawa, listopad 1971 [23]
Z notatki w „Trybunie Ludu”:
Polski minikomputer K-202, konstrukcji inż. Jacka Karpińskiego, „wypłynął” na międzynarodowe wody. 29 bm. w Zakładach Wytwórczych Aparatury Pomiarowej ERA w Warszawie nastąpiło oficjalne przekazanie prototypu minikomputera przedstawicielowi brytyjskiej firmy MB Metals, która będzie prowadzić sprzedaż maszyny na terenie całego świata.
K-202, z którego można zbudować system obliczeniowy o „maxi” możliwościach, w pełni zasługuje na nazwę minikomputera. Z racji niewielkich wymiarów najszybszy polski komputer odbędzie swoją pierwszą podróż zagraniczną jako… ręczny bagaż lotniczy. Jednostka centralna ma bowiem rozmiary 48 x 21 x 56 cm, tj. wielkość walizki.
Warszawa, 30 grudnia 1971 [26]
3 comments
Już nawet narodziny p.Jacka były tajemnicze. P.Jacek raczył wspomnieć, że jego matka chciała odbyć poród na jakimś szczycie w Alpach. Podobno ktoś przytomny ściągnął ją stamtąd i urodziła w jakiejś chatce …
Coś tu się nie zgadza. Jako miejsce urodzenia podawany jest Turyn, który jest sporo odległy od jakiegoklwiek szczytu alpejskiego.
Ojciec p.Jacka w 1912 zbudował pierwszy w świecie dolnopłat. I już wtedy urzędnicy, nie sowieccy ale rosyjscy “udupili” projekt :-)
Oj, bajarz, bajarz był z p.Jacka ale ciemny lud wszystko kupi …
Nie wiem ile masz lat, ale ja wtedy zylem w Polsce. P.Jacek jest tylko jednym z przykladow jak traktowano wtedy mysl techniczna. Twoj komentarzz jest niesmaczny, a przedstawicielem tego “ciemnego ludu” jestes raczej ty.
Świetny artykuł. Dziękuję! Polecam książkę o Jacku Karpińskim pt. “Geniusz i świnie rzecz o Jacku Karpińskim”
Comments are closed.