Jaromir Jedliński: Uświadamiam sobie, że prowadzimy tę rozmowę – w związku z nadchodzącą kolejną Pana wystawą w Galerii Muzalewska w Poznaniu – dokładnie w dwadzieścia lat od momentu, kiedy robiliśmy ważną, sądzę, solową Pana wystawę w Muzeum Sztuki w Łodzi. Była to ekspozycja Miękkie zabezpieczenie – wersja polska wraz z szerszą od treści samej tej wystawy publikacją Jarosław Kozłowski. Rzeczy i przestrzenie / Things and Spaces. Bezpośrednio ją z Panem przygotowywała Urszula Czartoryska, był tam jej tekst, rozmowę do tej książki robił z Panem Jerzy Ludwiński, był tam też tekst René Blocka…
Jarosław Kozłowski: A także Pański tekst…
…moje wprowadzenie, w którym tę wielość i różnorodność materiału usiłowałem zebrać w całość. Zatem, od tamtej ważnej naszej współpracy minęło dwadzieścia lat i tu chciałbym nawiązać do rozmowy Ludwińskiego z Panem we wspomnianej publikacji, gdzie mówił Pan o różnych kręgach, w których powstaje sztuka, i w jakich sztuka funkcjonuje oraz jest odbierana. Znam Pana pracę od dawna. Próbuję teraz wszak spojrzeć na nią w świeży sposób i chciałbym się dowiedzieć, jak Pan patrzy wstecz na te choćby dwa dziesięciolecia. Czy widzi Pan w swojej pracy, w myśleniu o niej, w myśleniu o świecie zmiany, czy raczej ciągłość i jakąś stałą, która przebiegałaby przez lata, dziesięciolecia Pana aktywności?
Aktualnie, oprócz tego, że przygotowuję nowe prace na wystawę w Galerii Muzalewska, od dłuższego już czasu pracuję nad dużą wystawą, którą w przyszłym roku pokażę w Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu, później w MOCAK-u. Obejmie ona pierwsze piętnaście lat mojej aktywności artystycznej, lata 1966-1980, a więc okres doświadczeń konceptualnych. W związku z tym dużo grzebałem ostatnio we własnej przeszłości, co okazało się zaskakującą przygodą, ponieważ o wielu pracach po prostu zapomniałem. Nie wystawiałem wówczas w galeriach oficjalnych, więc sporo z tych prac odkładałem do teczek i kartonów, gdzie przeczekały kilkadziesiąt lat. Nawiązując do Pana pytania: odnalazłem tam sporo zapisów idei, które pozostają dla mnie ważne również i dzisiaj. Zmieniły się niekiedy narzędzia, zmieniły się też procedury, natomiast obszar penetracji różnych problemów de facto pozostał bardzo bliski temu, który był aktualny przed czterdziestu laty. Oczywiście świadomość nie jest pasywna i zmienia się, ponieważ codziennie doświadczamy czegoś, co ją poszerza, wymaga redefinicji, zmusza do refleksji z innej perspektywy. Pewne kwestie uległy zatem przewartościowaniu, zmieniła się bowiem rzeczywistość stanowiąca w większym lub mniejszym stopniu mapę odniesień. Coś, co wydawało się nie do pomyślenia wcześniej, okazało się realne dzisiaj i nie da się tego ignorować. Natomiast moja postawa wobec sztuki pozostała podobna, nie uległa żadnym radykalnym zmianom.
Dwa wątki teraz niejako wyłaniają się i odgałęziają z tego, co dotąd powiedzieliśmy. Ale wpierw powiem, że wydaje mi się, iż nasze dotychczasowe rozmowy do publikacji miały przede wszystkim charakter teoretyczny. Teraz chciałbym zapytać o sprawę, o której chyba dotąd nie rozmawialiśmy, o rzecz raczej praktyczną, związaną z Pana praktyką artystyczną – chciałbym zapytać, jak Pan pracuje. Znamy efekty pracy, wiemy, że poszczególnych prac w ramach poszczególnych bloków powstaje bardzo wiele, pewnie tylko część z nich jest oglądana przez szersze grono ludzi, albo może jakaś część w ogóle nie jest oglądana przez kogokolwiek, ale ciekawi mnie do jakiego stopnia te duże bloki, czy serie, które objawiają się w różnych wersjach, w poszczególnych ich wystawach, na przykład Miękkich zabezpieczeń, czy ostatniego dużego cyklu Recycled News, do jakiego stopnia te poszczególne prace bądź zespoły prac składających się na te większe bloki powstają ze względu na wystawy, a do jakiego stopnia powstają one niezależnie od planowanych wystaw jako efekty Pana systematycznej, codziennej pracy i później dopiero stają się składnikiem, czy składową tej albo innej wystawy. Jak zaczyna się praca nad cyklem i jak wygląda kontynuacja tej pracy? Jak wygląda każdy dzień Pana pracy?
Zazwyczaj cykl zaczyna się w sposób nieplanowany. Realizuję jakąś pracę, która na początku wydaje się spełniona, ale po pewnym czasie pojawiają się niezadane wcześniej pytania i okazuje się jednak niewystarczająca. Wymaga rozwinięcia, niekiedy zmiany kontekstu, sprawdzenia w innych przestrzeniach. I tutaj nie ma metody, w każdym razie nie znam takiej, która byłaby uniwersalna, a – tym bardziej – satysfakcjonująca. Wspomniał Pan dwa cykle prac: jeden to Recycled News, drugi Miękkie zabezpieczenia. Kolejne wersje Miękkich zabezpieczeń związane są z różnymi miejscami. Realizuję je wówczas, gdy zostaję zaproszony do innego kraju o odmiennym kontekście kulturowym, co znajduje odzwierciedlenie w lokalności elementów budujących te instalacje. Na przykład meble, przedmioty codziennego użytku, gazety, które każdorazowo wyznaczają charakterystyczne dla danego miejsca pole znaczeniowe. Ale są też inne prace, które realizuję w sposób odmienny. Na przykład cykl Recycled News, kontynuuję od około dziesięciu lat i ciągle prac przybywa. To codzienna praca w pracowni.
Ten cykl stanowi, sądzę, kontynuację nieco wcześniejszego zespołu Pana prac, Hot News …
Tak, to była pierwsza realizacja…
…a cykl Hot News miał swoją premierową prezentację w Galerii Muzalewska w 2002 roku.
Tak, ale gazet używałem już dużo wcześniej, co odkryłem teraz przeszukując swoje magazyny. Na przykład pojawiły się już w Aranżacji w Galerii odNOWA w 1967 roku. Wypełniały – jako przedmiot gotowy – jedną z witryn komentujących tendencje w sztuce aktualnej. Ale potem powracały w rozmaitych kontekstach i z różnych przyczyn, natomiast cykl z zamalowywaniem gazet rozpoczął się właśnie wystawą z 2002 roku w Galerii Muzalewska. To były właśnie Hot News, które potem przekształciły się w Recycled News, seria ta kontynuowana jest do dnia dzisiejszego. Zbieram gazety, przywożę je z każdej podróży i to jest materiał, nad którym nadal pracuję. Przypuszczam, że to jeszcze potrwa, bo wciąż czerpię satysfakcję z pokrywania kolejnej gazety warstwą farby, i robię to niemal codziennie.
I w pewnym momencie cykl się wypełnia, wyczerpuje, ale wciąż może trwać poprzedni, prawda, jak Recycled News po dzień dzisiejszy, to już są chyba tysiące plansz…
Tak, jest ich już ponad dwa tysiące. Nie wiem, jak to się zakończy, prawdopodobnie przesyceniem i poczuciem, że staje się to rutyną. Dotyczy to także innych cykli, jak wspomniane Miękkie zabezpieczenia czy, realizowane na podobnej nieco zasadzie, Pokoje nomadyczne.
Czyli ta ciągłość, albo owa stała, o czym mówiłem na początku, te analogie w postępowaniu w pracy wyznaczone są przez podobne przedmioty, jak choćby te gazety, meble, inne przedmioty codziennego użytku, które w taki czy inny sposób są przetwarzane, łączone, dzielone, przecinane, sklejane z różnych połówek, podkreślając dwoistość wszystkiego (o czym nieraz wcześniej rozmawialiśmy) i te przedmioty oraz sposób postępowania z nimi przewijają się wciąż, chociaż odpowiadać mogą na inne pytania stawiane w innym czasie, czy dobrze to pojmuję?
Tak, oczywiście, pytań przybywa, ponieważ upływ czasu i zachodzące zarówno w sztuce, jak i w rzeczywistości zmiany generują kolejne. Kilka lat temu w jednej z prac zastosowałem lightbox, który dał początek cyklowi realizacji opartych na użyciu podświetlanych gablot. Ostatnio pokazywałem je w Atlasie Sztuki w Łodzi, gdzie budowały dużą instalację rozpisaną na sześćdziesiąt lightboxów.
Czy to też jest kontynuowane?
Kontynuuję jeden z aspektów tego cyklu, który będzie zresztą częścią nadchodzącej wystawy w Galerii Muzalewska.
Czy ta wystawa ma już określony swój kształt?
Będzie składała się z trzech prac. Każda z nich zbudowana jest z odmiennych elementów, które pozostają jednak we wzajemnej relacji. Tytuł wystawy Gry, games, игры, etc., a poszczególne prace to: Gra w czujność (2014), Gra w wiadomości (2014) i Gra w pojęcia (2004-2014). Mam nadzieję, że te trzy rodzaje gier będą tworzyły spójną, dopełniającą się wypowiedź.
Ten element gry też jest, wydaje mi się, taką stałą w Pana postawie i poszukiwaniach. Już kiedyś nawiązywaliśmy do pojmowania gry językowej przez Wittgensteina jako odniesieniu Pana pracy, zwłaszcza w jej wcześniejszych fazach. Dzisiaj nie chcę wchodzić w podobne rozważania ale, powtórzę, raczej w kwestie praktyczne. Przy czym element gry, pisałem o tym we wstępie do katalogu Pana wystawy w Muzeum Sztuki w Łodzi, że – dla mnie jako szczególnego odbiorcy-partnera artysty, kiedy reprezentowałem instytucję organizującą Pana wystawę – była ona swoistą grą między Panem, artystą a instytucją sztuki przez nas, przeze mnie, reprezentowaną. My podejmowaliśmy grę z Panem, Pan natomiast z nami. Element gry językowej w obrębie pracy, a zarazem Pana gry z instytucjami sztuki – jej wystawiania, kolekcjonowania, nauczania adeptów sztuki etc., jest więc wciąż obecny.
Gry są zmienne, nie mają sztywnych reguł, przeciwnie, każdorazowo formułowane są od nowa ze względu na sytuację. Ta, którą zaproponuję wkrótce w Galerii Muzalewska, będzie rodzajem meta-gry, ponieważ odniesie się do istniejących już gier, w które uwikłani jesteśmy na co dzień, bez względu na to czy chcemy w nich uczestniczyć, czy nie.