Kontrowersje
Wszyscy tęsknimy po cichu do rzeczowych a jadowitych polemik, ale te nie chcą się pojawić… Mimo wysiłków internetowego miesięcznika Jazzpress, serwisu Jazzarium, kilku popularnych blogów czy facebookowych grup nadal nie udaje się w Polsce stworzyć forum wymiany myśli i ścierania poglądów, jakim był swego czasu nieodżałowany Diapazon.pl. Być może również dlatego, że dawne linie podziału na zachowawczy jazzowy mainstream i marginalizowaną, niedocenianą przez akademików freejazzową awangardę są już przeszłością. Swobodną improwizacją zajmują się ludzie z wyższym wykształceniem muzycznym, muzycy po – mających być siedliskiem artystycznego konserwatyzmu – uczelniach jazzowych nagrywają płyty eksperymentalne, a nazwiska Maseckiego czy Trzaski kojarzone są przez każdego przeciętnie zorientowanego w ambitniejszej muzyce polskiej słuchacza. Podziały mainstream – alternatywa, akademia – scena niezależna straciły chyba rację bytu.
Oczywiście, spory nadal wybuchają, ale najczęściej przypominają niezrozumiałe dla niewtajemniczonych rytualne tańce wojenne zagubionych w rzeczywistości plemion. I pewnie już do końca kariery Tomasza Stańki będzie dyskutować się nad słusznością kierunku, który obrał nasz najbardziej znany w świecie jazzman, rezygnując nieco z muzycznego szaleństwa obecnego na płytach z lat 70. i 80. na rzecz szlachetności i harmonii z ery jego długiej współpracy z wytwórnią ECM (spory te naturalnie wróciły przy okazji wydanej w 2013 roku płyty Wisława, mającej być najswobodniejszym od lat projektem Stańki – zdaniem wielu, wcale nie był). Podobny charakter mają dysputy wokół kolejnych płyt Leszka Możdzera. Tym razem o płytę bardzo skromnie zatytułowaną Polska tria Możdżer/Danielsson/Fresco spierali się na łamach Jazzarium.pl Maciej Nowotny i Maciej Karłowski – ten ostatni nie był w stanie doszukać się w niej większych walorów artystycznych, dziwiąc się szalonej popularności Możdżera, pierwszy bronił Polski, choć dość osobliwie, spychając ją do poziomu profesjonalnie skrojonej muzyki tła czy też doskonale wykonanej muzyki relaksacyjnej. Nie sądzę, aby Leszek Możdżer specjalnie przejął się tymi opiniami (chociaż sam się z jedną z nich zgadzam).
Wytwórnie
Delmark, Clean Feed, ECM, Blue Note, ACT – oto nazwy renomowanych wytwórni zagranicznych, które wydały w ubiegłym roku płyty polskich artystów. Z drugiej strony – Ken Vandermark, Kevin Drumm, Mary Halvorson, William Parker Barry Guy – to nazwiska wybitnych muzyków, których albumy ukazały się nakładem polskich oficyn: Not Two, Bocian Records, For Tune. Ta ostatnia zresztą jest prawdziwym fenomenem. Debiutująca w 2013 roku na rynku w ciągu dwunastu miesięcy wydała, o ile dobrze liczę, 25 albumów – wyłącznie dobrych lub bardzo dobrych, a kilka wybitnych. I co najbardziej uderzające – w ogromnej większości były to płyty polskich artystów. Przy całej wierze w rodzimą scenę niewielu krytyków przypuszczało, że jej artystyczny rezerwuar jest tak ogromny. Wspominane wcześniej płyty Damasiewicza, duetu Gorzycki/Gruchot, Dąbrowskiego, Wani, Zimpla, Olesiów i Skoliasa – wszystkie zostały wydane przez For Tune. A wspomnieć przecież wypada też o nowoczesnym brzmieniu zespołu Hunger Pangs na wydanej przez For Tune płycie Meet Meat, o Magnolia Acoustic Quartet (Boozer), dobrych płytach Macieja Obary (Komeda. Live at Manggha) i pewnie kilkunastu innych.
Niekwestionowany sukces, choć w nieco innej kategorii, odniosła też oficyna GAD.
Sam fakt, że na rynku może zaistnieć i utrzymać się firma wydawnicza specjalizująca się wyłącznie w wydawaniu materiałów archiwalnych, sporo mówi o jego potencjale. Śląska wytwórnia rozpoczęła działalność kilka lat temu, mocno – od wydania nagrań na poły mitycznego kwartetu Zbigniewa Seiferta. Dziś kontynuuje nurt historyczny znakomitą serią Jerzy Milian Tapes, dokumentującą działalność (głównie międzynarodową) znakomitego, choć zapomnianego nieco, współtwórcy polskiego jazzu, wibrafonisty, kompozytora i aranżera. Oprócz Miliana w katalogu wytwórni w 2013 roku pojawiły się nagrania ciekawego, bardzo progresywnego w swoim czasie czeskiego zespołu Jazz Q Praha z lata 70. oraz pewna niezwykła, choć niejazzowa płyta. Udało się bowiem zidentyfikować i wydać na albumie zestaw mało znanych utworów muzyki elektronicznej użytych w kultowym programie popularnonaukowym Sonda, emitowanym przez Telewizję Polską w latach 80. Muzyka z Sondy to jak dotąd największym komercyjnym sukcesem wydawnictwa GAD, ale przecież trudno się temu dziwić.