Obok kwestii miary-bezmierności inna zasadnicza sprawa w œuvre Opałki, to: jedność-unité. Jedność owa objawia się w paru rejestrach: w wertykalności obrazu i takiejże pionowej postawie malarza stojącego przed tworzonym obrazem; w systemie dziesiętnym; w tysiącach i tysiącach godzin przepełnionych raz znużeniem, raz emocją przekraczania kolejnych cezur tak liczb, jak czasu oraz jego rachuby w procesie obrazowania – malowania liczb, utrwalania chwil; w bezmierności ujętej w określoną formę; w praktykowaniu ascezy, to jest niespiesznego treningu; w rozpamiętywaniu śmierci, nazywanej przez artystę „kolaborantem” w jego pracy. My także możemy stać się jego wspólnikami w tym programie, dopełniając dzieło własnym przeżywaniem swego czasu, kiedy stajemy oko w oko z tym dziełem – zrazu zapisem czasu jego autora. Przesłanie dzieła Opałki – szeptem (podobnym do głosu powolnie wypowiadającego właśnie malowane przez artystę liczby; zapis tego słyszymy wespół z ekspozycją dzieła) zdaje się zachęcać nas do zatrzymania na kolejnym Detalu wzroku lub pozostania w oktogonie na dłużej: zostań przez chwilę albo i więcej, nie odchodź, poświęć dziełu swój czas, zdajemy się słyszeć. Dokonanie Opałki apeluje do naszych zmysłów, motoryki, jak i do naszej domyślności. Zmierzanie ku nieskończoności dubluje się tu ze stanem do-myślności oraz do-patrywania się.
Począwszy od 1965 roku, kiedy zrodziła się intuicja czasu odnalezionego w dziele malarskim, czasu wyzwolonego w postawie malarza, to znaczy od momentu poczęcia programu OPALKA 1965/1 – ∞
artysta przy użyciu znaków języka abstrakcyjnego, to znaczy matematycznej notacji systemu dziesiętnego, maluje na swych płótnach to, co rzeczywiste. Maluje sam czas. Jego upływ. Czas jest tu w obrazach utrwalany. Stąd możemy mówić o swoistej ich narracji, o jakiejś skrytej w nich fabule. Osnową dzieła Opałki jest odwaga duszy artysty, który nie godzi się na bezsens, beznadziejność przemijania; wątkiem natomiast tego dzieła jest utrwalanie upływu czasu jednej egzystencji – własnego życia malarza układającego ową pozbawioną anegdotyczności narrację bądź fabułę. To co rzeczywiste w dziele Opałki wyzbyte jest doraźności, chociaż zakorzenione jest zarazem w każdej chwili jego życia, a obrazowane jest przez: „sfumato jednej egzystencji – w dochodzeniu do bieli absolutnej” – jak autor mówił w naszej rozmowie. Kiedy teraz myślę o znaczeniach, jakie niesie dzieło Romana Opałki sięgam w pierwszym rzędzie po teorię oczyszczenia Simone Weil, chociaż i inne odniesienia proponowane w moich wcześniejszych rozważaniach o tym dziele – myśl Blaise Pascala, czy proza Marcela Prousta – pozostają ważnymi drogowskazami w docieraniu do jego przesłania.
Kolorem dzieła Opałki jest szarość – od dawnej przewagi czerni ku rosnącej przewadze bieli, zmierzając do bielszej bieli, do końca wszak naznaczanej aktualną egzystencją malarza. Z tego powodu – nieabstrakcyjnej. Obecnie, w połowie piątego dziesięciolecia trwania programu OPALKA 1965/1 – ∞
jest to już nieomal czysta biel, „biel zasłużona”, jak mawia autor. Owa zasługa – życiowe dokonanie autora ukonkretniane przez jego dzieło, oddala pozorną jego bezcielesność. Jest to dzieło konkretne. Dzieło unistyczne. Dokonanie unikalne. Opałka mówił na ten temat: „Kolor szarości to czerń i biel. Wyraża jedność ruchu wszystkich kolorów. Wyklucza dualizm – manifestuje jedność. Jednakże kolor szary jest neutralny, wypełniam go emocją mojego życia. Na tym szarym tle maluję moje istnienie. Na wielkich biegunach czerni i bieli realizuję sfumato jednej egzystencji – kolor staje się śmiertelnie emocjonalny.” Kolorem wiecznym, zatem, albo barwą nieskończoności jest, a może lepiej powiedzieć, staje się – biel. Nastaje biel absolutna białych liczb (malowanych jednym rodzajem farby) na coraz bardziej rozbielonym tle płócien (pokrytych inną białą farbą). W owej finalnej bieli mieści się wielość emocji, podobnie jak wiele barw zawiera się w rozszczepialnym białym widmie światła. Jak cała skala dźwięków mieści się w oktawie.
1 comment
Przecież to bełkot. Jeden hucpiarz o drugim hucpiarzu.
Comments are closed.