W 1965 roku powstały szkice, które można uznać za preludium programu OPALKA 1965/1 – ∞
chociaż stanowiły one wciąż etiudy wizualizowania czasu na drodze malarskiego (lub też rysunkowego) mierzenia się z jego rachubą. Gwasze te później ich autor charakteryzował jako wiodące: „w stronę liczenia”. Mówił o tym: „Szkice te można by nazwać w stronę liczenia, dlatego że pozostają one jeszcze poza konceptualnym, nieodwracalnym gestem: postawienia pierwszej jedynki (1), definicji genezy zaistnienia całej idei, rodzaj wielkiego wybuchu: jak jest na pierwszym Detalu.” We wczesnych tych szkicach widać wahania, poszukiwania, eksperymenty, próby co do dynamiki liczenia, intuicje co do formy graficznej cyfr (czy jedynka ma mieć „daszek”, czy ma być pionową kreską, czy siódemka ma być przekreślona, czy też nie etc.), ich wysokości, wahania tyczące formy ósemki w jej podobieństwie do znaku nieskończoności ∞ Zatem instynktownie wtedy określane były i podejmowane na drodze trafnych, jak dziś widzimy, intuicji reguły programu, podejmowane były wiążące decyzje co do jego kształtu. Pomiędzy tymi gwaszami intryguje jeden zwłaszcza, o wymiarach 21×30 cm, w którym na pomalowanym na czarno tle kreślone były cyfry przy użyciu białej kredki o widocznym nierównym stopniu nacisku na podłoże. W trzech narożnikach arkusza widzimy bazgroły, niektóre z nich nasuwające skojarzenia z zapisem jedynki, ale będące może śladem rozrysowywania kredki i ręki. Były to już próby generalne. W szkicu tym w stopniu najwyraźniej widocznym ujawnia się dążenie Romana Opałki do sformułowania wizualnego kształtu jego życiowego i artystycznego programu. Szkic ten przypomina tablicę z arytmetyczną notacją dokonaną na niej kredą. Odczuwamy tu już znajomość, chociaż to może przeczucia, dalszej drogi, pewnie jeszcze szukanie jej kierunku i celu. Ten znajdujący się w prywatnej kolekcji w Warszawie rysunek jest intrygujący sam w sobie, ale również dlatego, iż stanowi on niejako ostatni trening przed zainicjowaniem nieodwracalnego odtąd kierunku działania wraz z namalowaniem pierwszej jedynki, cyfry/liczby jeden (1) w lewym górnym narożniku pierwszego Detalu (od liczby 1 – do 35327), namalowanego temperą na płótnie o wymiarach 196×135 cm, a znajdującego się od dawna w kolekcji Muzeum Sztuki w Łodzi. Sam autor wskazuje na dziwność tego, poprzedzającego pierwszy Detal szkicu, na zawartą w nim enigmatyczność, na ucieleśnioną tu zapowiedź tego, co jeszcze nieznane, choć już poczęte. Cyfry na nim narysowane występują w zasadzie w progresji liczb naturalnych, acz niektóre powtarzane są dwu-, trzy-, czterokrotnie. Czasami ta progresja zmienia się w regresję. Jedynki rysowane są tu raz prosto, w innych rzędach z daszkiem. Siódemki w jednych wersach przypominają zapisywane z daszkiem jedynki, w innych są przekreślone w połowie swojej wysokości. W środkowej partii arkusza pojawia się rząd, w którym jedynie cyfry: 1, 2, 8 występują pojedynczo. Ósemka, napisana niepewnie, jakby oddalając się od niższych liczb, została tu ukośnie przekreślona. Pochylona jest ona o 45˚, z wahaniem niejako skłaniając się – zatrzymana w pół drogi – ku znakowi nieskończoności ∞ Na temat nieregularności tego szkicu jego autor powiedział: „Wszystkie [cyfry] świadomie, czy podświadomie nie zostały wyliczane jeszcze w logicznym porządku, tak jakbym się lękał prawdziwej dynamiki liczb; by nie wejść przedwcześnie w jej moc.” Pozostawiając na boku usiłowania ku racjonalizowaniu irracjonalnego, trzeba poprzestać na tym, co zostało powiedziane o wcześniejszym jedynie o krok od programu OPALKA 1965/1 – ∞
szkicu, ostatnim śladzie chwiejności, postoju przed przyjęciem niezachwianej odtąd pewności co do dalszej drogi twórczej i zwrócić się teraz do samego tego programu – dzieła życia Romana Opałki. Dzieła wynikłego z odwagi przezwyciężenia lęku – w istocie dokonania brawurowego.
Dożywotni program OPALKA 1965/1 – ∞
zapoczątkowany w 1965 roku w Polsce, w Warszawie i odtąd wypełniający się przez wiele dziesięcioleci, przyniósł paręset zunifikowanych Detali, obrazów zawsze o wymiarach 196×135 cm; w jego skład również wchodzą wykonywane jedynie do roku 1992 Kartki z podróży – rysunki na papierze o jednolitych, 33,2×24 cm, wymiarach arkusza. O swoich obrazach na płótnie, Detalach, ich autor mawia, iż nadał im wymiary antropometryczne, pragnął bowiem umożliwić ich przenoszenie przez drzwi oraz klatki schodowe w typowej architekturze. Wykonywane przez czas jakiś jedynie Kartki z podróży miały format poręczny do pracy w czasie, kiedy malarz opuszczał na dłużej swoją pracownię, a nie chciał zarzucać continuum, umownego przecież, swojej rachuby czasu.
Program OPALKA 1965/1 – ∞
to w istocie swojej jedno, cechujące się trwałą obecnością albo rozwojem/stałością dzieło, dzieło-życie, a nie tylko dzieło życia. Detal pierwszy, ten przechowywany w Muzeum Sztuki w Łodzi stanowił dla autora „wielki wybuch”, inicjację wielkiej progresji rachunku czasu własnej egzystencji, zobrazowania jedności życia twórcy oraz dzieła, utożsamienia egzystencji i pracy w sposób bezprzykładny. Program ten, z pozoru tak racjonalny, logiczny, przewidywalny jak progresja systemu dziesiętnego, przepełniony jest przy tym emocją. Opałka mówi teraz w retrospekcji o zainicjowaniu go: „Oszołomienie odpowiedzialnością wobec mojego życia i sztuki (…) było tak wielkie, że niewiele brakowało aby ładunek emocjonalny zawarty w tym malutkim znaku jedności (1), jaki namalowałem, drżącą ręką, w górnym lewym narożniku pierwszego Detalu, skończył się w momencie poczęcia – obrazu jednej egzystencji – z powodu zabójczej emocji, jaka temu początkowi towarzyszyła.”
Wielość stanowi rezultat pierwotnej eksplozji. Opałka mawia metaforycznie o „wielkim wybuchu”. Powiada też: „Liczone obrazy zacząłem realizować nie od zera (0), od absolutnej nicości ale od znaku jedności (1), od jedności, która jest nieskończoną ekspansją – jak uniwersum zwane: Wielkim wybuchem.” Rok 1965 to data odnalezienia przez artystę reguły jedności. Było to pierwotnie objawienie intuicyjne, rewelacja emocjonalna, jak widzieliśmy, dramatyczna nawet, która wszak zogniskowała w sobie dzieje namysłu filozoficznego, matematycznego, refleksję na temat obrazowania w historii malarstwa, jednym słowem – to zamierzenie-program o wielkiej pojemności. W tym to roku Opałka rozpoczął malowanie liczb naturalnych począwszy od jedności po niewiadomą wielkość liczbową, chociaż wedle logiki programu-konceptu już w momencie swego poczęcia został on niejako zakończony, bowiem zdefiniowany co do dalszej jego progresji. Faktyczną jego konkluzją będzie wielkość, jaką wyznaczy namalowana na którymś obrazie-Detalu liczba, którą wyznaczy kres życia malarza. Ten kres egzystencji artysty stanowił będzie twórczą kulminację programu Opałki, ale nie jego myślowy finał. Malarz niczego nie docieka, tworzy widzialne świadectwo, a stanowiące jego podstawę obrazy i ich przestrzenne układy ucieleśniają w sobie piękno. Kiedy pytałem Romana Opałkę, początkiem czego będzie zamknięcie jego dzieła-życia wraz z namalowaniem ostatniej liczby na ostatnim Detalu, odparł on: „Pańskie pytanie dotyczy mojego ostatniego Detalu, największego suspensu życia-dzieła, zawsze dostatecznie istniejącego by być skończonym nieskończeniem, śmierć jako narzędzie, organon skończoności, nieskończone definiuje skończone. To ostatnie skończenie będzie tym, czym już od początku było umieszczenie z namaszczeniem – na sztalugach pierwszego Detalu, od namalowanego pierwszego znaku jedności.” Zderzanie ze sobą przeciwieństw, często napotykane w autokomentarzach Opałki, zdaje się potwierdzać zdanie Paula Valéry, iż „istotę artysty można określić tylko sprzecznościami.” Mamy tu do czynienia z paradoksem sztuki. Wielkiej sztuki.
1 comment
Przecież to bełkot. Jeden hucpiarz o drugim hucpiarzu.
Comments are closed.